Też byłam pewna, że Bohannon dostał w plecy i już prawie zawału dostałam, że zginął - na szczęście jednak nie. Podobała mi się ich walka nad rzeką, ale byłam wkurzona, że Bohannon od razu go nie zabił tylko się z nim woził jeszcze. Byłam pewna, że Szwed coś wykombinuje jak zawsze i że uda mu się uciec. Wykombinować wykombinował, ale bez zamierzonego efektu. Jego śmierć pokazana była bardzo dobrze, podobała mi się ta scena. Oczywiście jak już zawisnął, to sobie pomyślałam "Kurcze, szkoda Szweda, lubiłam tę mendę. Jak to tak Hell bez niego?". No nic, czekam na rozwój pozostałych wątków. Mam nadzieję, że zakończenie tego serialu nas nie zawiedzie.

Ja się o Bohannona nie bałam, bo byłam niemalże pewna że przeżyje :D
Też myślałam że Szwed ucieknie jak wziął ten kamień, że poczeka na odpowiednią okazje i zwieje, no ale jak się okazało, prawie dojechali na miejsce i z planu nici.

Byłam pewna że Szweda nie utłuką w tym odcinku i dopiero zginie w finale. Do końca miałam nadzieje, że jednak go nie powieszą, bo się Bohannon rozmyśli albo się coś inszego stanie. Nie podoba mi się że go tak zabili zaraz w 1 odcinku po przerwie. Jakby nie było tej przerwy i serial byłby normalnie emitowany w całości, to wtedy ok, a tak to...myślałam że się jeszcze Szwedem naciesze :D

Hmmm, po tej przerwie trochę już pozapominałem co tam było, ale muszę napisać że wątek Szweda został rozwleczony niemiłosiernie. Sama scena powieszenia mi się podobała, taka godna porządnego westernu. Jednak mnie jakoś ten motyw szwedzko mormoński nie przypadł do gustu, wolę Mickeya i Evę i ich perypetie burdelowe. Serial na pewno dokończę bo jest dobry, ale po tej przerwie już mi trochę zobojętniał.

Dlatego nie lubię takich przerw między sezonowych, bo człowiek później zostaje wrzucony w środek akcji, a jest wybity z klimatu. To tak jakby oglądać film, przerwać go pod koniec i wrócić do obejrzenia go za kilka miechów.

Będzie brakowalo postaci Szweda w tym serialu. Co do samej jego śmierci - bardziej mnie ruszyła egzekucja pastorki w poprzednim sezonie (wyleciało mi jej imie z głowy). Tu wszyscy wiemy, że Szwed sobie zasłużył.

Ruth :)

dzięki :)

A dla mnie odcinek świetny, tak typowo westernowy. Pojedynek, polowanie, obrona najbliższych - może początek d*py nie urywał, ale był nieźle zrealizowany. Ciekawie zaczęło się robić dopiero później. Wędrówka, duchowy pojedynek z którego zwycięsko wychodzi Cullen i ostateczny koniec - to wszystko już było na najwyższym poziomie. Nie powiem - postać Szweda dodawała temu serialowi dodatkowego kolorytu, ale nie widzę innego wyjść, jak jego wątek miałby się skończyć. Najciekawsze jest to, że zawsze myślałem, że te wydarzenia wypełnią ostatni odcinek, a tu jeszcze kilka zostało (5, 6 ?). W przeciwieństwie do wielu konkurencyjnych seriali, twórcy pokazali, że są w stanie godnie pożegnać główny czarny charakter nie odwlekając tego momentu do samego końca.