Śmiać mi się teraz chce z ludzi którzy mówią że czwarty sezon jest słaby i że "no Brody no Homeland".
Od 5 odcinka sezon jest rewelacyjny i z każdym kolejnym coraz lepszy. A 9 odcinek wymiótł wszystko.
Już czwarty sezon dorównał do pierwszego, bez Brody'ego, a może to jeszcze pobić w kolejnym.
Zero romansów kiepsko prowadzonych, nacisk na akcję, politykę, intrygi i trzymanie w napięciu i mamy receptę na świetny odcinek.
Oby tak dalej.
A dobrych relacji też nie brakuje. Przecież relacja Carrie - Saul jest znacznie lepsza i bardziej wartościowa niż ta miłostka z Brodym.
Trzeba też jednak docenić poprzednie odcinki - nawet te początkowe - bo one są podbudową pod to co dzieje się teraz.
Dokładnie tak. Nie zapomniano w tym wszystkim o stronie psychologicznej bohaterów, co bardzo mi się podoba.
Zgadzam się. Trzeba było poczekać,ale było warto. Akcja teraz genialnie się zazębia, a jeszcze kilka odcinków do końca tego sezonu pozostało.
"Przecież relacja Carrie - Saul jest znacznie lepsza i bardziej wartościowa niż ta miłostka z Brodym."
Ooo, dokładnie! Jedna z lepszych filmowych relacji "Mistrz - Uczeń" jakie widziałam.
Coś mi się wydaje, że będzie coś na rzeczy pomiędzy Carrie a panem z ISI, ale mam nadzieję, że się mylę, bo tylko niepotrzebne rozmycie by było.
A co fakt to fakt, odcinek wgniótł w fotel.
Przyznam, że nie lubię romansów w Homeland, wszystkie były kiepsko prowadzone, ale... pana z ISI bez znacznej części garderoby bym z chęcią zobaczyła :3
9 odcinek mnie wgniótł w fotel.. nie wiem jak teraz czekac tyle dni do 10 odcinka.. MEGAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
Racja - fenomenalny odcinek, po prostu nie dało się tego zrobić lepiej. Dla mnie cały pierwszy sezon robi się słaby w stosunku do tego co serwują w 4 sezonie. Nie ma nudy, zbędnych miłostek itd.
Dla mnie pierwszy sezon wciąż pozostanie najlepszym, bo zaskoczył mnie oryginalnością, napięciem i po części zakończeniem. Nawet to co w kolejnych sezonach było najbardziej denerwujące, czyli rodzina Brodiego, miało w pierwszym sezonie sens.
I nie ukrywam , że cieszę się, że jednak 4 sezon powstał bo daje rade.
Zgadzam się w całej rozciągłości. Chciałam po trzecim sezonie zrezygnować, ale na szczęście tego nie zrobiłam. Znów jest ten klimat co w dwóch pierwszych sezonach. Intrygi i akcja, to jest to. Dziewiąty odcinek mnie powalił. Pozdrawiam wszystkich!
Serial mistrzostwo, pomimo uśmiercenia jednej z głównych postaci dalej trzyma poziom. Oby sezon 5 równie był świetny.
Też podobnie odebrałem ten odcinek, jak i cały sezon jak na razie. W porównaniu do 3 to różnica jest ogromna, a od sezonów 1-2 ten 4 też jest lepszy, głównie dlatego, że praktycznie nie ma scen, które chce się przewijać (w stylu rodzinka Brody'ego itp.), do tego sporo poprawiła się praca kamery i niektóre kadry są naprawdę genialne (np. ten zza pleców Bachmana niedługo przed jego śmiercią w 1 odcinku, albo jak pokazali porwanego Saula skitranego w bagażniku jakiegoś rzęcha). Zamiana wątków miłosnych na stricte szpiegowskie to był strzał w 10, brawa dla twórców.
Dokładnie wyraziłeś moje odczucia.
A co do idiotycznego tekstu "no Brody no Homeland" to - teraz powiem herezję - dla mnie Brody był najsłabszym ogniwem historii opowiedzianej w sezonach 1-3. Ta postać była kompletnie nieprawdopodobna psychologicznie, kiepsko zagrana przez gościa, który wyglądał jakby się urwał z planu horroru o hamerykańskich inbreedach, z przylepionym kretyńskim uśmiechem człowieka po lobotomii. Nieprawdopodobne były wszystkie jego kompletne przemiany w terrorystę i z powrotem, nieprawdopodobny był romans z Carrie. To było tak irytująco słabo pokazane, że aż żal. Ależ ja się cieszyłem, gdy go uśmiercili. Przez Brody'ego ten serial ma u mnie 9/10 a nie 10/10. Historia rodziny Brody'ego była super emocjonująca w porównaniu do historii samego Brody'ego.
Niestety w 4 sezonie mamy równie irytującą i nieprawdopodobną psychologicznie postać męża pani ambasador, ale w odróżnieniu od Brody'ego nie jest on przynajmniej głównym bohaterem, za co chwała scenarzystom.
Tylko ten tak zwany Brody, zagrał w dwóch najlepszych serialach w histori telewizji, w Homeland i przede wszystkim Kompani Braci,który jest arcydziełem jeśli chodzi o serial, do którego nie ma się co do czego doczepić.
Zgadzam się - dzięki wyjazdowi serialu z USA i ucięciu niemal wszystkich wątków osobistych/ romansowych/ paranoidalno-spiskowo-nieprawdopodobnych zrobił się solidny szpiegowski serial z niesamowitą akcją! To niemal "wyzerowanie" fabuły ucieczką Carrie przed dzieckiem i rodziną jest idealnym zabiegiem ucinającym piramidalne bzdury, w które serial obrósł przez trzy sezony. Nabrałam wiary że może być dobrze, bo było bardzo bardzo słabiutko w 3 sezonie...
Dla mnie teraz jest naprawdę bomba (excusez le mot ;). Choć żeby nie było - jest wzdychulec Carrie, czyli Peter Quinn, no i pojawił się na horyzoncie następny piękny, czyli pan z ISI. Także jakieś około-sercowe sytuacje też mogą się zaraz pojawić, ale bez przesady.
Po tym odcinku można prawie stwierdzić ''f*ck Brody", this is real Homeland. Przy końcu odcinka zbierałam szczękę z podłogi. Brawo. Stary, dobry Homeland powrócił w wielkim stylu. Nie mogę się doczekać kolejnego odcinka. Szkoda, że to już praktycznie koniec sezonu.
To wszystko prawda, podpisuję się pod wszystkimi powyższymi opiniami wszystkimi członkami.
Ja nie oglądałem jeszcze 9 odcinka ale też uważam że 4 sezon jest najlepszy w porównaniu z poprzednimi.
Początek sezonu niemrawy, może też dlatego że "no Brody..." ale z biegiem czasu wkręca, wkręca aż w końcu niszczy pod każdym względem. Odcinek no.9 jest genialny. Buduje napięcie, aż w końcu powoduje, że jest to faktycznie - NAJLEPSZY EPIZOD - Homelanda ever.
Bije się w pierś... Zacząłem powątpiewać w sens serialu ale scenarzysci i aktorzy wspaniale się wybronili. Po prostu kwintesencja akcji, intrygi i napięcia.
GENIALNY!
Teraz można zgadywać, czy będziemy mieli przejęcie ambasady i listę żądań. czy po prostu wielkie bum. To pierwsze raczej bardziej prawdopodobne. Opcja trzecia to niepowodzenie próby przejęcia budynku, ale to najmniej prawdopodobne, bo to zbyt dobrze uknuta przez terrorystów intryga
I tutaj taka mała pretensja w kierunku serialu - amerykanie naprawdę są tak głupi, że do ewidentnego ataku terrorystycznego w okolicy ambasady wysyłają wszystkich dostępnych żołnierzy na pick-upach, zostawiając ambasadę praktycznie niestrzeżoną? Już nie wspominając o tym, że może to być zwyczajna zasadzka na tych żołnierzy.
Najlepsze jest to, że Homeland mógłby właściwie istnieć bez poprzednich sezonów. Są absolutnie zbędne, a wszystkie potrzebne informacje można by wprowadzić w czwartym sezonie paroma prostymi środkami. Zdecydowanie najlepsza seria, a ostatni odcinek wbija w fotel.
Dokładnie tak, czwarty sezon Homeland traktuję jako osobny serial szpiegowski z tymi samymi aktorami.
Jak sobie przypomnę, że pod tym samym tytułem była rodzina Brody'ego, a zwłaszcza jego szurnięta córka z wiecznie ściągniętymi brwiami, to wierzyć mi się nie chce, że to było jedno i to samo.
Abstrahując od tematu (bo oczywiście zgadzam się z wypowiedzią) - kogo masz w avatarze?:)
Masz absolutną rację, oglądając GENIALNĄ 4 serię już ledwo pamiętam 3 ostatnie sezony a już w ogóle córkę Brodiego, te jej durnowate wyskoki poszły w niepamięć :)
4 sezon jest zupełnie nową jakością, wgniata w fotel i ma się ogromną ochotę oglądać dalej i więcej!
Końcówka ciekawa (w sumie to liczę, że Saul i Carrie zginą - nie trawię tych postaci), ale mocno naciągana jak dla mnie. Nie podobała mi się zbytnio. Ocena 5/10. Mimo to czekam co będzie dalej.
Poplułem monitor ze śmiechu :)
Też momentami nie trawię Carrie. Saula lubię od pierwszej serii, ale Carrie i to jej wieczne mazgajenie, i jej irytująca mimika twarzy, i ten dramatyzm (zauważyliście, że ona chyba w każdym jednym odcinku ma jakiś "emotional moment", w którym rzuca płomienną przemowę z drżącymi w zdenerwowaniu brwiami? Ugh, rzygam)... Chyba mam jej już dość i wcale bym się nie pogniewał, gdyby zginęła w tym 9. odcinku, na co oczywiście raczej nie ma co liczyć.
Ten odcinek to po prostu stek bzdur.
Politycy nie pertraktują z porywaczami, to raz.
Tajny, niestrzeżony tunel pod ambasadą opustoszałą z wszelkich marines, lol, to dwa. Jeszcze tylko brakowało dementorów i żeby pani elegancka blondyna powiedziała Dennisowi, że przecież w Hogwarcie i ambasadach nie można się deportować.
I ta wzruszająca scena z Saulem na oczach tych wszystkich złych ludzi.
Chyba faktycznie lepiej by było, gdyby odcinek polegał na międzykulturowej wymianie seksualnego doświadczenia i wiedzy pomiędzy Carrie i panem generałem.
Ogólnie to się zgadzam i nie zgadzam, ale porównanie ambasady do Hogwartu i że na jej terenie nie można się deportować/teleportować - hahahaha XD
"Politycy nie pertraktują z porywaczami, to raz."
B-r-e-d-n-i-e.
Za zwykłego żołnierza politycy potrafią wydać grupę terrorystów. Za byłego szefa CIA i potencjalnego przyszłego szefa CIA, OCZYWIŚCIE że politycy oddaliby grupę terrorystów.
"Tajny, niestrzeżony tunel pod ambasadą opustoszałą z wszelkich marines, lol, to dwa. Jeszcze tylko brakowało dementorów i żeby pani elegancka blondyna powiedziała Dennisowi, że przecież w Hogwarcie i ambasadach nie można się deportować."
Czy niestrzeżony to się dopiero okaże. Gdyby przed wejściem do tunelu stała grupa żołnierzy to tunel nie byłby tajny.
A czy wyjście z tunelu nie jest strzeżone - to się okaże w przyszłym odcinku.
4 sezon kopie dupę - z odcina na odcinek coraz lepiej - to tak jakby pozostałe 3 były z innej bajki - najlepszy sezon!!!
Hmm nie wiem jak wyglądają takie ambasady ale przypomniała mi się Operacja Argo, która była na faktach. Tam terroryści też bez problemu sobie do niej weszli.... Myślę, że ten tunel to nie jakiś stek bzdur, a si ja jej nie jest takie zajebiste, że wszystko ma zabezpieczone itd. Takie akcje się zdarzają, że ktoś tak zawala, niestety...
Politycy pertraktują z terrorystami, nie przeczytasz o tym w mediach, przynajmniej nie o negocjacjach USA - terroryści ale trzeba być naiwny, aby wierzyć w ich politykę "nie negocjujemy z terrorystami.
Odcinek był bajeczny, ale tak jak pisała slonica_smalec, bajeczność była od Harryego Pottera...
Ci wszyscy źli terroryści zakradli się do ambasady (porządnej hamerykańskiej ambasady) niczym stado krasnali.
I to po 10 latach wojny z terroryzmem.
Wielki zwrot akcji... Saul i Carrie (osmaleni, ale zapewne cali) pośpieszą z odsieczą "damie, królowej w opałach", czyli Peterowi Quinn ;)
Przypominam, że Operacja Argo miała miejsce ponad 30 lat temu za czasów pierwszej "nowoczesnej" islamskiej rewolucji w Iranie.
Od tej pory budowniczowie wszelakich ambasad na pewno czegoś się nauczyli.
Więc zamiast ścigania podwójnej agentki, tej Czarnulki, ISI-talibki, będzie wielce patetycznie... tak jak w co drugim blockbusterze o ataku na Biały Dom.
Tylko czy Saul będzie tak szybki jak Gerald Butler, albo Channing Tatum?
Ps. Ciekawe czy tak jak w "Operacji Argo" będzie brana pod uwagę ucieczka na rowerach.
Dokładnie.
W "Homeland" ubóstwiam budzące dreszcze, zazwyczaj z mroczną oprawą muzyczną, ostatnie minuty pod koniec niektórych odcinków, jak aresztowanie Brody'ego w hotelu ("Sergeant Nicholas Brody. You're a traitor and a terrorist. And now it's time you pay for that" <3 <3) albo wizyta Saula u naćpanego Brody'ego w Caracas.
Końcówka obecnego odcinka również aspirowała do spowodowania lekkiego zwisu szczęki w zachwycie (aktor grający Fakaniego jest bardzo wporzo i nie mam mu nic do zarzucenia, miło było patrzeć na jego twarz w tym migającym świetle w tunelu), ale jednak poziom beki wygrał i banda krasnali raczej rozśmieszyła niż zmroziła mi krew.
"Tajne przejście pod ambasadą" no Harry Potter tysiąc, ewentualnie jeszcze Helmowy Jar z "Władcy pierścieni", jeśli dobrze pamiętam. Dajcie spokój.
Możliwe, że się nauczyli ale to jest SERIAL. Wiem, że to słaby argument ale wszyscy się czepiają pewnych zwrotów akcji bez których ten serial byłby nudny... Gdyby Saul miał ochronę, bo o to kiedyś tutaj na forum postulowano, iż tak powinno być a pod ambasadą nie było tunelu, tak jak według Ciebie powinien być, nie byłoby tych emocji. Myślę, że to nie jest Hogwart - takie rzeczy mogą się zdarzyć, USA nie są takie zajebiste a ich operacje nie są w pełni zaplanowane. A wojna z terroryzmem wciąż trwa, więc nie trzeba jej wznawiać (czy tam jak to woli wojna USA o wpływy, ropę itd).
Nic nie poradzę, ale "tunelowa akcja" mnie rozśmieszyła. I zamiast podniecać się dalszym rozwojem wypadków pomyślałam sobie "co za baja". W innym wątku ktoś napisał, że jako SF "Homeland" broni się całkiem nieźle. I coś w tym jest.
Tak to jest SERIAL, ale tutaj twórcy, którzy zawsze ocierali się o to co nieprawdopodobne, przekroczyli granicę absurdu i znaleźli się po drugiej stronie tęczy... A pewnie nie mieli takiego zamiaru.
Zabawne jest to że twórcy obiecywali że to będzie teraz realistyczny serial, no to chyba im nie wyszło;-)
Myślę, że mamy zbyt małą wiedzę na temat tego, jak to wygląda w praktyce żeby oceniać, czy to SF, Hogwart czy realia ;). Ale jak chcecie, mnie to tak nie boli, odcinek i tak genialny, jak te z 1 sezonu.
To Twoje zdanie oparte pewnie na tym, że w tych odcinkach nie ma Brody'ego XD.
Po prostu ludzie i prasa zbytnio się ekscytują tym jednym dość udanym odcinkiem podczas gdy należy patrzeć na sezon jako całość. Ten zwrot pod koniec z tunelem był taki sobie, gdzie mu tam choćby do ostatniej sceny z odcinka ósmego sezonu pierwszego tam dopiero były emocje. Choć każdemu podobają się inne rzeczy i być może nawet większość lubi ten sezon bardziej niż poprzednie, kwestia gustu a o gustach się nie dyskutuje.