PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=37697}

Hrabia Monte Christo

Le comte de Monte Cristo
7,8 5 982
oceny
7,8 10 1 5982
Hrabia Monte Christo
powrót do forum serialu Hrabia Monte Christo

8/10

ocenił(a) serial na 8

Byłoby 10, gdyby scenariusz był wierny książce. Strasznie oburzył mnie fakt związku Mercedes z Edmundem pod koniec!

ocenił(a) serial na 10
jelizawieta

Heh mam podobnie tylko mnie bardziej wzburzył fakt iż dodano w tym serialu postać której w książce nie było.Mówię tutaj o Camille de la Richardais. Nie rozumiem po co ona tam była, a tak tylko psuła historię jak w przypadku historii z domku w Auteil. Ale aktorka tę psotać grająca bardzo ładna i przyjemnie się na nią patrzyło, ale zdecydowanie nie potrzebna była a wręcz zmarginalizowano postać Haydee, która miała cały czas stać u boku Monte Christo a w serialu tylko na moment się pokazuje.

ocenił(a) serial na 8
dariusz_myk_2

tak, tak i jeszcze raz tak.
Owszem, można się serialem zachwycić - nie znając książki.
Ale nie skreślam go. Odwalili dobrą robotę :)

ocenił(a) serial na 6
dariusz_myk_2

"Ale aktorka tę psotać grająca bardzo ładna i przyjemnie się na nią patrzyło"

Mówimy o tej samej postaci?! Bo według mnie, wyglądała jak krewna tej pani, na której Monte Christo robił badania:) Ale o gustach się nie dyskutuje.
Też nie za bardzo rozumiem, po co tam była, bo tylko denerwowała, była strasznie naiwna i głupiutka. A jak ładnie na fortepianie grała:)
Teksty w scenach z jej udziałem są co najmniej 1000000000 klas poniżej poziomu powieści Dumasa
(np. "(...) kiedy mówisz grzecznie panie hrabio, a twoje oczy mówią <całuj mnie, jak całuje kucharz>" - tekst jest, oczywista, trochę sparafrazowany, ale sens został zachowany). Po usłyszeniu fragmentu, który tu przytoczyłam przez 10 min. zastanawiałam się, czy nie pomyliłam filmów.

"a wręcz zmarginalizowano postać Haydee, która miała cały czas stać u boku Monte Christo a w serialu tylko na moment się pokazuje"

... i wychodzi za Franza d'Epinay.

littlelotte52996

Że co? Wychodzi za Franza? C'est un sacrilège!
Widziałam kiedyś kiedyś ten serial i zamierzałam go sobie przypomnieć, bo właśnie przeczytałam (a właściwie połknęłam) powieść po raz pierwszy, ale początek pierwszego odcinka i to, co tu czytam nie zachęca mnie do kontynuowania seansu. Widziałam jeszcze wersję z Domińczyk i tam również jest happy end Edmond + Mercédès. Nie wiem czemu scenarzyści trzymają się takiej formuły. Jest w tym coś złego, że hrabia wyrwał przepiękną dwudziestkę, że sie tak gwarowo wyrażę? Moim zdaniem to pójście na łatwiznę ze strony twórców - obu wersji. Może powinnam sie wziąść za jakąś starszą adaptację.

ocenił(a) serial na 6
milkaway

Mam się zamiar wziąć za wersję z Chamberlainem - głównie ze względu na Kate Nelligan. Swoją drogą, Frank Langella jakieś 40 lat temu pasowałby na hrabuego jak ulał (polecam "Draculę" z 1979). Szkoda, że czasu nie cofniemy.
A co do wersji z 2002 roku, to w wersji "parodia hrabiego" ma u mnie numer 1. I jeszcze ten cudowny wątek "wracajmy do domu" i zamieszkania w pięknym i przytulnym zamku If.

ocenił(a) serial na 7
jelizawieta

Mnie z kolei denerwował fakt, że ojciec Faria zamiast (jak w książce) odradzać Edmundowi zemstę wręcz go do niej popychał. Mimo wszystko, obok wersji z Chamberlainem jest to moja ulubiona adaptacja "Hrabiego...".

jelizawieta

Popieram swoich przedmówców. Serial jest genialny, ale jednak mam poważne zastrzeżenia. Walentyna i Maksymilian są zbyt bezradni jak na zakochanych. Nie podoba mi się zmarginalizowanie postaci Hayde, Mondego jako zdradziecki przyjaciel Edmunda, pomięcie wątku Benedetta udającego wicehrabiego de Cavalcanti, pominięcie postaci Eugenii Danglars, inny początek znajomości Monte Christo z Luigim Vampą, pominięcie postaci Julii Morrel i jej ukochanego Eustachego. Również w książce wyraźnie jest zaznaczone, że Monte Christo fascynował się patrzeniem na tortury (a przynajmniej udawał, iż je lubi, by wzbudzić postrach jako ekscentryk) - w filmie nie ma zamiaru udawać, że ich nienawidzi. Pominięto przecież mistrzowską scenę spotkania się kolegów Alberta z Monte Christo jako Sindbadem Żeglarzem, jak i również poszerzono postać Bertuccia, który tutaj jest przyjacielem Dantesa, wie o jego planach i pomaga mu w nich. Bertuccio tutaj nie jest opiekunem Benedetta, co psuje mi nieco obraz tej postaci. Zakończenie serialu jest piękne, ale niezbyt realne, biorąc pod uwagę wcześniejsze zachowanie Mercedes. To książkowe zakończenie jest piękne również, nie wiem już, które jest lepsze. Chyba książkowe, jak jakiś obraz. Nie ma połączenia Walentyny z Maksymilianem na wyspie Monte Christo, nie ma odwiedzin Dantesa na wyspie If, nie wiem, po co dano postać Camilli de la Richardais i czemu zastąpiono jej wątkiem miłość Hayde do Dantesa. I jak Monte Christo mógł porzucić kochają Camille dla Mercedes, która udowodniła już, że nie jest go godna? Żałosne to podejście do sprawy. Choć scena, w której Monte Christo przybywa do Camilii i kocha się z nią na noc przed pojedynkiem z Albertem jest przepiękna. I ten dialog:
- Co robisz?
- KOCHAM!
Jest oszałamiający i wyciskający łzy z oczu.
Serial pomimo tych wyżej podanych zastrzeżeń jest genialny. Depardieu (którego pamiętam też jako Valjeina w "Nędznikach", Portosa w "Człowieku w żelaznej masce" czy choćby cudownego Cyrana de Bergerac) jest po prostu wręcz stworzony do tej roli. Albo lepiej - ta rola jest stworzona dla niego. Serial ukazuje również wątki pomijane w większości adaptacji, lepiej poznajemy postacie Villeforta (podłego i cynicznego urzędasa bez sumienia), choć okropna jest scena, jak Villefort mówi Dantesowi, że jest on aresztowany i skazany na wyspę If. Przecież w książce nie tak to wyglądało! Ale mimo to serial jest genialny, bardzo mi się spodobał. On i wersja z Chamberlainem znajdują się egzekwo u mnie na pierwszym miejscu jako najlepsze adaptacje tej mojej ulubionej powieści.

ocenił(a) serial na 10
hubert285

No moje dwie ulubione sceny z książki to gdy Dantes po przeprowadzeniu zemsty na kolejnych wrogach zaczyna liczyć: " Pierwszy" itd oraz gdy Mercedes wpada do Monte Christo z krzykiem: " Edmundzie nie zabijaj mi syna". W serialu od początku mamy 100% że go rozpoznała i ta scena nie ma w sobie takiej dawki emocjonalnej co w książce gdzie prawie wyrywało serce. Tak samo gdy liczy. W książce było po prostu "Pierwszy!" i aż ciarki miałem na plecach gdy pierwszy raz (i kolejny i kolejny i kolejny raz) gdy to czytałem w serialu; " Pierwszy on był choć najmniej szkody bla bla bla bla bla bla" :/ o wiele gorzej to brzmiało i aż poczułem się zniesmaczony.

I tak i tak pomimo ewidentnych błędów i głupich rozwiązań nie ma jak do tej pory lepszej adaptacji Hrabiego Monte Christo nie mówiąc już o tym ********** z Dagmarą Dominczyk ale wole nic nie mówić o tym bo by były to same przekleństwa.

ocenił(a) serial na 6
hubert285

A ukochany Julii to jednak był Emmanuel, nie Eustachy. Co do reszty mniej-więcej się zgadzam.

littlelotte52996

Tak, rzeczywiście, on miał na imię Emanuel. Strasznie brakowało mi Julii Morel i jej ukochanego. I poza tym oburzył mnie np. też fakt, że Morrel umiera na zawał serca tuż po tym, jak dowiaduje się, że jego firma jednak nie bankrutuje. Żałosne. Zdecydowanie lepsza jest wersja z Jeanem Maraisem oraz Richardem Chamberlainem. Najlepsze, moim zdaniem. Lepiej oddają ducha powieści.

ocenił(a) serial na 6
kronikarz56

Mnie najbardziej zniesmaczyła ta cała Camille ("Całuj mnie jak całuje kucharz" - czy ja aby nie pomyliłam filmów? Nie przestawiłam na "Modę na sukces"?). Hayde żoną Franza? Edmund i Mercedes razem happily ever after?
Mnie bardziej niż Julii brakowało Eugenii - taka feministyczna, odważna i sympatyczna postać.
Jednak najgorszym zarzutem, jaki mogę postawić temu filmowi jest brak klimatu. Depardieu nie pasował mi na hrabiego, mimo że go lubię, jakoś brak mu było tego charakteru, uroku osobistego. Idealnym Edmundem byłby jakieś 30 lat temu Frank Langella, doskonale by moim zdaniem pasował (vide: "Dracula" 1979).

littlelotte52996

W sumie to prawda, bo ta cała Camille nie wiadomo, skąd się wzięła. Dumas w ogóle jej nie wymyślił. Brakowało mi Hayde i jej poważnej roli w życiu hrabiego. Nawet w wersji z Chamberlainem, która jest dość mocno okrojona, ale jednak nawet tam odgrywa ona znacznie ważniejszą rolę niż w tej wersji. A nie wiem, czy znasz powieść PAMIĘTNIKI HRABIEGO MONTE CHRISTO, gdzie zmieniono nieco kilka faktów z życia Edmunda Dantesa i pokazali, że Hayde wyszła za Alberta, a hrabia został sam do końca życia, aż umiera na wskutek postrzału zbójów opłaconych przez Danglarsa. Żałosne. Książka nawet niezła, ciekawie pokazuje psychikę Edmunda, ale jednak ten cały jej pesymizm jest żałosny.
Eugenia Danglars naprawdę budziła moje współczucie - żałosny tatuś utracjusz zmuszający ją do ślubu z rzekomym wicehrabią Cavalcanti, który okazuje się być galernikiem i notabene jej przyrodnim bratem. A swoją drogą, czy ktoś zauważył, że Eugenia najprawdopodobniej była lesbijką i miała romans z tą panną Ludwiką? :)
Ja także uwielbiam Gerarda Depardieu. Genialny aktor, uwielbiam go w roli Portosa, Jana Valjean oraz Cyrana de Bergerac. Ciekawie też zagrał Vatela. Moim zdaniem jest stworzony do ról kostiumowych. Jako Cyrano sprawił, że płakałem w chwili jego śmierci. Tak nie umie zagrać byle kto. Ale jednak jako hrabia Monte Christo się nie do końca sprawdził - w dużej mierze dlatego, że scenarzyści poprzekręcali fabułę książki. Moim zdaniem najlepszym hrabią był, jest i będzie Jean Marais. Zwłaszcza, że film ten kończy się sceną, której brakuje mi w innych wersjach - czyli hrabia odpływa do Algierii tuląc do siebie Hayde. No, a na drugim miejscu postawił genialnego Richarda Chamberlaina. Bo i on odwalił kawał dobrej roboty.

kronikarz56

Ja jakoś nie współczułam Eugenii. Fakt, rodzinkę miała godną pożałowania, ale była taką pragmatyczną, silną, trzeźwo patrzącą na wszystko osobą, która w życiu nie zatonie. Najbardziej żal było mi Walentyny - pokorna, potulna, a osaczona z wszystkich stron.

milkaway

W sumie to prawda. Zgadzam się, Eugenia była dziewczyną naprawdę zaradną i odważną, która wiedziała czego chce i umiała o to walczyć. Walentyny zdecydowanie także mi było żal. Była niestety zbyt pokorna i potulna. Eugenia, jakby była na jej miejscu, już dawno by uciekła z domu razem z Maksymilianem. No cóż... ale do tego mieć trzeba charakter. A sama Walentyna bała się ucieczki z domu. Wiadomo, wtedy takie coś wiązało się z potępieniem społeczeństwa, ale jednak w sumie Eugenia uciekła i miała gdzieś, co ludzie o niej mówią. W sumie to Walentyna też mogła to zrobić. Ale jednak była zbyt potulna. Gdyby nie hrabia, by cała historia źle się skończyła. Sama Heloiza to nędzna kobieta. Przez takie kobiety sprawdza się stereotyp złej macochy.

ocenił(a) serial na 6
kronikarz56

Czemu lesbijką? Skąd masz te informacje? Dumas kiedyś tak pisał? Pytam z ciekawości, bo teza wydaje mi się dość naciągana:)

littlelotte52996

Nie no, oczywiście, że Dumas nie mógł napisać tego wszystkiego wprost. W końcu to była doba romantyzmu i o pewnych sprawach nie pisało się głośno, bo nie wypadało. Nawet jak w powieści KAWALER DE MAISON-ROUGE mówią o rzekomym molestowaniu Ludwika XVII przez własną matkę Marię Antoninę to wszyscy mówią sobie o tym szeptem lub za pomocą półsłówek, więc jednak norma obowiązywała. Mnie się jednak wydawało, że Eugenia była lesbijką. W końcu niechęć do mężczyzn była u niej widoczna na pierwszy rzut oka. Podobnie jak i to przebranie się za brata panny Ludwiki d'Armily ma u niego jakiś dziwne brzmienie. I co najważniejsze - Benedetto jak ucieka przed żandarmami wpada do pokoju obu panien, które (jeśli mnie pamięć nie myli) spały w jednym w łóżku. A chyba przyjaciółki rzadko tak robią. Poza tym nie chcę się popisywać, ale co nieco wiem o kobietach i wiem, że mają one większe skłonności do przedstawicielek swojej płci niż mężczyźni. Nie jeden raz widziałem, jak kobieta z kobietą się całuje w usta. I kobieta jest skłonna z kobietą robić te rzeczy choćby dla samej zabawy :) Stąd właśnie moja teoria. Oczywiście może być mocno naciągana. Ale chyba nie do końca pozbawiona sensu :)

ocenił(a) serial na 6
kronikarz56

Cóż, sensu jej nie można odmówić. Tylko wiem z doświadczenia, że kobiety są bardziej wylewne niż mężczyźni:) Osobiście znam mnóstwo dziewczyn - większość moich koleżanek, włącznie ze mną - które są bardzo skłonne do przytulania, trzymania się za ręce, spontanicznych uścisków, pocałunków, siadania na kolanach - i nie ma to wymiaru erotycznego. Często jest to po prostu oznaka jakiejś koleżeńskiej więzi, a niekoniecznie związku homoseksualnego. Myślę, że w XIX w. te różnice były jeszcze bardziej widoczne, Dumas pisze wręcz, że prawie nieznajome kobiety przy byle spotkaniu mogą się sobie zwierzać, nawet Walentyna i Eugenia - które przecież się nie przyjaźniły - trzymają się pod ręce. A co do spania w jednym łóżku - wiem z doświadczenia, że to też nie jest takie rzadkie, a wręcz przeciwnie:)
Chociaż może w Twojej teorii coś jest. W końcu Genia była tak feministyczna i wyzwolona...

littlelotte52996

Wiesz, ta teoria całkiem przypadkiem przyszła mi do głowy. Przeczytałem po raz kolejny książkę i zachowanie Eugenii zwróciło na mnie naprawdę wielką uwagę. Za każdym razem, jak czytam tę książkę, to dostrzegam inne szczegóły, których poprzednich razem nie dostrzegłem, lub dostrzegłem i zapomniałem. Dzięki temu za każdym razem czytania HRABIEGO MONTE CHRISTO coraz lepiej tę książkę rozumiem. I właśnie zachowanie Eugenii mocno mnie zastanowiło. Owszem, wiele dziewczyn w książkach przebierało się za mężczyzn i były normalne. Ale w pannie Danglars jest coś takiego, co budzi zastanowienie. Oczywiście to tylko teoria i może być mylna. Masz rację, kobiety są bardziej wylewne. Pamiętam np. scenę z filmu DRACULA, gdzie rewelacyjna Winona Ryder gra Minę Harker. I tam jest scena, jak ona i jej najlepsza przyjaciółka Lucy biegają po deszczu i całują się w usta. Scena do dzisiaj dla mnie niezrozumiała. Oczywiście film jest sam w sobie przesiąknięty sporą dawką erotyzmu, lecz to mnie nieco zdziwiło. Ale masz rację. Kobiety są bardziej wylewne. Ja osobiście mam koleżankę, która przyznała mi się kiedyś, że całowała się z dziewczyną, swoją najlepszą przyjaciółką. Kiedy ją zapytałem, czy woli przedstawicielki swojej płci, zaprzeczyła. Ale nie umiała wyjaśnić, czemu to zrobiła :) I masz rację. Genia Danglars jest bardzo feministyczna i wyzwolona. Do tego stopnia, że rozumiem lepiej Alberta de Morcerf, że jej nie chciał. Mówił, że (jeśli dobrze pamiętam) za bardzo przypomina mężczyznę. Choć zdecydowanie jest na pewno barwniejsza od Walentyny de Villefort, która przypomina mi nieco Julię Capulet w wersji bardziej pretensjonalnej. Doskonale ją odebrała Julia Depardieu, córka genialnego Gerarda w serialu HRABIA MONTE CHRISTO z Gerardem w roli głównej. Najlepiej ją zagrała ze wszystkich możliwych wersji. Chociaż za to bardzo mi się podobała Walentyna de Villefort w wersji z Richardem Chamberlainem. Tam, choć pojawia się zaledwie w dwóch scenach, to jednak budzi moją wielką sympatię i widać, że jest to postać barwna. Bo z jednej strony to rozpieszczona jedynaczka pozwalająca sobie wchodzić do gabinetu ojca, gdy ten ma spotkanie, zagadywać jego gości, a z drugiej jest mądra i odpowiedzialna, dba o sparaliżowanego dziadka i widać, że coś ją łączy z Albertem. Szkoda, że taka nie jest Walentyna z książki Dumasa. Ale cóż.... czasami film ulepszy książkę w jakiś sposób. I nawet sam autor (o ile oczywiście dożyje tej ekranizacji) żałuję, że w książce sam tak nie zrobił.

Ale zgadzam się, Genia jest feministyczna i wyzwolona. I właśnie to mi się najbardziej rzuciło w oczy. Ta wyraźna niechęć do mężczyzn i związku z nimi w ogóle. Oczywiście to o niczym nie świadczy i pewnie w dużej mierze było wywołane tym, że jej ojciec był szują i traktował córkę jak sposób na dojście do majątku. Ale jednak ta niechęć wobec wszystkich mężczyzn jest wręcz zastanawiająca.

kronikarz56

Dziwne, ja po przeczytaniu książki nie miałam wątpliwości, że Eugenia jest lesbijką. Oczywiście Dumas nie napisał tego wprost, ale ta jej niechęć do mężczyzn, zgodna opinia znajomych o tym, że Eugenia ma w sobie coś męskiego, przebieranie się w męskie ciuchy, obcięcie włosów, fakt, że komplementowała wyłącznie urodę kobiet na mężczyzn zaś nigdy nie spoglądała, no i oczywiście to, że uciekła z rodzinnego domu z inną kobietą... To wydawało mi się wystarczające. Sam Dumas jakby naprowadzał czytelnika na tą myśl dając Eugenii na podróż do Włoch męski paszport i żartując, że Eugenia porwała Ludwikę (takie porwanie każdemu kojarzy się chyba z zakazaną miłością...) Poza tym wymowna jest scena, w której Morell pyta się Walentyny czy Eugenia dlatego nie chce wyjść za mąż bo kocha kogoś innego. Walentyna odpowiada, że Eugenia brzydzi się małżeństwem i chciałaby być swobodna jak jej przyjaciółka Ludwika. Na co Morell odpowiada "A widzisz". Walentyna nie rozumie więc Maxymilian tylko tajemniczo się uśmiecha...

_Vice_Versa_

Ja także podobne mam odczucia i dla mnie Eugenia jest stuprocentową lesbijką. Bo naprawdę trudno mi inaczej to wszystko sobie wytłumaczyć. Nie wiem, naprawdę nie wiem, jak to wszystko można inaczej nazwać jak nie inną orientacją seksualną. To wszystko się na siebie nakłada - przebieranie się w męski strój, obcięcie włosów na męsko, spanie z Ludwiką w jednym łóżku itd. Tego jest tak dużo, że aż nadto można się domyślać o jej prawdziwej orientacji. Oczywiście Dumas nie mógł pisać o tym wprost, ponieważ romantyzm na takie coś nie pozwalał. Nie ta epoka literacka. Ale jednak dawał do tego wyraźne sygnały.

jelizawieta

Powinno być ostrzeżenie o spoilerze...

ocenił(a) serial na 10
jelizawieta

Książka to książka, a film to film. Każdy reżyser, decydując się na ekranizację, dokonuje zmian w tekście. Ja też przez to przeszłam - święte oburzenie z powodu tego, że śmieli zmienić coś u autora. Ale może reżyser zobaczył w tekście Dumasa coś, co wzbogaci nasze rozumienie książki?
W przeciwnym razie - po co w ogóle brać się za klasyczny tekst, który wszedł na dobre do kultury, gdy nie było jeszcze mowy o dziadku Gerarda Depardieu?
--------------
@Charlotte92 Spoiler nam nie grozi, bo przy tak rozbudowanej dyskusji większość czytających ten temat i tak zapewne zechce <przerobić na własnej skórze> to, o czym jest mowa.

ocenił(a) serial na 8
jelizawieta

Obejrzyj sobie serial z 1979 r. Tam zakończenie jest zgodne z powieścią.

ocenił(a) serial na 7
jelizawieta

A Camilla pojawiła się w tej historii jak jej imienniczka w brytyjskiej rodzinie krolewskiej. Przez kaprys

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones