PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=221833}

Jak poznałem waszą matkę

How I Met Your Mother
8,0 199 454
oceny
8,0 10 1 199454
6,4 12
ocen krytyków
Jak poznałem waszą matkę
powrót do forum serialu Jak poznałem waszą matkę

Ostatni sezon oglądałem już nie wiem czy to ze złości, czystej ciekawości czy może konieczności postawienia ostatniej kropki w całej historyjce. Do ostatniego odcinka wszystko jest w zasadzie całkiem logiczne i trzymające się kupy, jasne że ckliwe ale takie miało być, bo zakończenie które od początku wiadomo że jest dobre miało dawać nadzieję i podtrzymywać na duchu widza w momentach gdy Tedowi i innym było ciężko, jako odległe światełko w tunelu. Tymczasem co? ROZWÓD? To jest to co lewicowy zachód (przepraszam za politykę ale ten serial i całe NBC aż od niej kipie) chce nam przekazać? Że jeżeli małżeństwo przeszkadza w karierze to trzeba się, za przeproszeniem, kotłować całą noc a potem je ot tak zakończyć? Bo nic się nie da zrobić? Bo nie ważne co przysięgaliśmy bo kariera i pinionszki? Ktoś kiedyś powiedział, że dla kobiet amerykańskie seriale są tym czym dla mężczyzn pornografia - i zgadzam się na tym przykładzie w całej rozciągłości. Najłatwiej jest naśladować przecież takie właśnie wzorce - no niby przysięgaaaliśmy, ale nie pykło i to tylko anulowanie papierka - DAWNO nie byłem tak zirytowany.

A potem co? Barney oddaje się swojej destrukcyjnej 'pasji' jak gdyby nigdy nic, a jego przyjaciele mają to gdzieś? Że w wieku 40 lat zachowuje się jak bohater amerykan paj i skacze z łóżka do łóżka? A potem słuchają 'o to fajnie że zabawiałeś się przez 31 dni codziennie z inną kobietą, o ostatnia jest w ciąży, nie nie, na pewno nadajesz się na ojca', jeszcze brakowało tego żeby wpletli tu aborcję, no to akurat była jedna z niewielu rzeczy która mnie tu pozytywnie zaskoczyła. Ted się oświadcza, '- And you guys? Five years, two kids? - We don't need a paper, and you know, work and kids...' Tak właśnie widzą amerykanie swoje postępowe pary, no przecież.

Cały serial był jednym wielkim pomnikiem lewackiej myśli postępowości i nowoczesności. Geje którzy się żenią, adoptują dzieci, potem rozwodzą a paczka komentuje to zdawkowym 'no bywa, róbta co chceta', okej, wiem że to komedia ale wzorce moralne które za sobą niosła były TRAGICZNE, porównajcie to sobie chociażby z 'Friends', z których bez specjalnego krycia się pełnymi garściami czerpało HIMYM.

I na koniec końców, ja wiem że to 'Mom has been gone for 6 years now' jest luką którą ma uzupełnić spin-off, może umarła po tej chorobie którą tam pokazali, ale seeerio? A może po prostu się rozwiedli, to przecież TYLKO PAPIERKI, a Tracy robi karierę którą łączy z wolnym związkiem z - najlepiej - czarnoskórym wyzwolonym freeganinem po zmianie płci i jego biseksualną siostrzenicą?

Tylko zejście się Teda z Robin było jakoś zaskakujące i moim zdaniem niesztampowe, to akurat bardzo na plus. Reszta - degrengolada naszych czasów. Niestety. Przez lata moja ocena serialu spadła z 9 na 6, przez wzgląd na wspomnienia. A i te zachowuję jakby mimo siebie.

ocenił(a) serial na 9
Skazy

Cały dziewiąty sezon oparty na ślubie, tylko po to, by to skończyć że tak powiem "w 5 minut"! Znienawidziłam zakończenie, myślałam że to serial na poziomie. Ted i Robin nie powinni być razem. Jedyne co mi się podobało w tym odcinku, to fakt, że Lilly i Marshall mają trójkę dzieci. Jestem strasznie zła za takie zakończenie. Sądząc po komentarzach na oficjalnej stronie na facebooku - nie tylko ja.

ocenił(a) serial na 8
Skazy

Zakończenie było zrobione na szybcika i powinno być rozciągnięte na kilka odcinków, całkowicie popieram. Ale sam fakt tego jak serial się zakończył podobał mi się.

A do "Skazy" - W jaki sposób możliwe było w Twoim przypadku obejrzenie tych wszystkich odcinków? Przecież "lewackie" podejście do życia było w tym serialu od początku ;) Mówię to pomimo tego, że serial faktycznie obniżył loty pod koniec.

Adzam_2

Właśnie nieprawda. Serial w ogóle nie był lewacki przez pierwsze sezony. Był typowo dla White American Anglo-Saxon Protestant. 2005 rok to były absolutnie inne czasy. I inna władza...

Nie przypomnę sobie teraz całego serialu, ale Robin zawsze źle czuła się z tym, że została wychowana w męski sposób, praktycznie nie było homoseksualizmu w tym serialu, a od pewnego momentu aż się wylewał [brat Barneya, dziewczyna Teda], praktycznie każdy bohater miał złe relacje z ojcem i wyraźnie było pokazane, że człowiek wychowany w niepełnej rodzinie ma potem ze sobą problemy. Serial pokazywał rzeczywistość rodzinną w dość realistyczny sposób. Rodziny są różne, problemy dnia codziennego niszczą więzi i odbijają się na całym naszym życiu. Była w tym duża dawka krytycyzmu, pochwała dla naturalnego modelu rodziny, który jest idealny i który tak trudno osiągnąć. Miłość była wyidealizowana. Każdy z bohaterów o marzył o związku idealnym, uczuciu aż po grób, co jest niemożliwe w wielu przypadkach, ale każda postać miała dużo woli, aby walczyć o rzeczy najważniejsze, tj. miłość i przyjaźń. Pod sam koniec zupełnie o tym zapomniano i po lewacku wtryniono, że co tam obietnica, co tam miłość, co tam PRACA NAD SOBĄ, co tam poświęcenie, grunt to życie chwilą, jak się nie układa, to do widzenia, baj baj.

Wkurzyłam się, bo serial dawał mi przynajmniej dobry przykład starania się i dbania o rodziców, przyjaciół, męża. Ostatecznie wpieprzono masę lewactwa. Ja nie mówię, że każdy serial ma propagować chrześcijańskie wartości i potępiać rozwody, nie musi być "prawacki", ale absolutnie nie godzę się na to, aby MODNA wku rwiająca ideologia psuła zakończenie i jakość serialu.

Skazy

a mi zakończenie bardzo się podobało i chyba było wszystkim tym , czego się spodziewalam i chciałam.
zawsze kibicowałam Robin i Tedowi. Dla mnie, podobnie jak dla dzieci, to zawsze był serial o tym , jak poznał i kochał Robin. I nie mam wcale wrażenia że matka była niepotrzebna, lub niekochana. Własnie dlatego Ted opowiadal wszystkie szczegóły nt. tego, jak dawał sobie spokój z Robin, jak dawał jej odejść. I nie pozostawił dla mnie złudzeń, ze gdyby matka nie odeszla, byłby z nią do końca. Pierwszy sezon był moim ulubionym i uwielbiam niebieski instrument, trudno, być może dla kogoś to wszystko było naiwne lub głupie ale mi się podobało.
'dzieci, w całej tej historii nie chodzi o to, byście usłyszeli jak poznałem waszą matkę, ale o to byście zrozumieli , kim musiałem się stać, zanim ją poznałem'- dla mnie to zdanie podsumowuje wszystko.
I proszę, nie pojeżdżajcie mnie za tą opinię. :) jest subiektywna. Ostatni sezon był słaby i nie sądzę że rozplanowanie tego wszystkiego w czasie było ok, ale zakończenie tego wszystkiego mi się podobało i myślę że należy się z nim po prostu pogodzić. Pozdrawiam wszystkich :)

ocenił(a) serial na 8
louvre_filmweb

Ciesze się ze nie jestem sam w mojej opinii:) chociaż nie podobało mi się trochę wykonanie bo całe zakończenie było wypchane treścią a wcześniej musieliśmy użerac się z zapychaczami 8 I 9 Sezonu. Dla mnie T i R to naturalna para i tez nie przyszło mi nawet przez myśl że Ted mógłby nie kochać Matki albo nie uważać ja za ważna osobę w jego życiu. Nie bez powodu szukał wsparcia dzieci w powrocie do Robin no i jednak poczekał "trochę" po odejściu Tracy.

Szkoda jeszcze ze niektóre watki zostały potraktowane po macoszemu. Ale ogólnie zakończenie fajne :)

Adzam_2

mi się 8my sezon akurat podobał jeszcze, fajny był :) natomiast 9ty trochę przynudzał. ale z drugiej strony gdyby to rozciągnęli inaczej, np. cztery odcinki przed koncem Ted by poznał matkę, to część już by przestala oglądać, trzy odcinki przed końcem- matka umiera, druga część z hukiem nienawidzi i przestaje oglądać serial :D warto było się przemęczyć dla tego zakończenia. zawsze wierzyłam w Teda i Robin.

ocenił(a) serial na 8
louvre_filmweb

W sumie i tak cześć nienawidzi, jak widać ;)
Tak serio to bardzo podoba mi się otwarte zakończenie jako takie. Od Robin się zaczęło i fajnie, że na niej się "kończy". Podoba mi się też, że T i R są po przejściach i teraz moze Robin naprawdę doceni Teda. Zresztą już to zrobiła po rozwodzie.
I podobało mi się jeszcze podejście dzieci, tym bardziej ze sceną była kręcona dawno temu :)

ocenił(a) serial na 10
Skazy

W całym serialu było kilka wskazówek na to że Ted i Robin będą razem , to było zaplanowane od początku. Dzieci mają rację , cały serial był o miłości Ted'a do Robin. Fakt , 9 sezon strasznie upadł ale może nie jest aż tak źle?

ocenił(a) serial na 8
Skazy

Zgadzam sie w 100% . Serial nie uczy żadnych zasad moralnych. Ale to nie o to w sumie chodzi. Zgadzam sie rownież ze zakończenie jest najgorsze z możliwych. Co oni zrobili z barneyem?. O wiele lepiej gdyby barney i robin byli razem. Nie musieli by umierać matki. Cały 9 sezon. CAŁY !!! To wielka miłość barneya i robi. Tak jak z reszta połowa sezonu 8. I po co sie pytam?..... Totalna porażka. Miałem nadzieje ze finał bedzie czymś o niebo lepszym od ostatnich odcinków. Moja nota biorąc pod uwagę wszystkie odcinki pozostaje ta sama. 1 na 9 sezonów sie nie udał. Tak czasem bywa.

ocenił(a) serial na 5
Skazy

Ogólnie finał był naprawdę fajny, interesująco pokazali co się działo z naszymi bohaterami, też nie podoba mi się, że Barney się rozwiódł z Robin. Całość była super do końcówki odcinka, twórcy pokazali, że nigdy nie chodziło o matkę tylko o Robin. ;x

ocenił(a) serial na 5
Skazy

Odcinek dość smutny no jak przewidzieli co niektórzy się sprawdziło pewnie każdy wie co biega zakończenie mnie zaskoczyło ale widocznie tak musiało być noc nic bywa cały ten sezon 9 był słaby niestety dobrze że się to w końcu skończyło mogło się skończyć nawet i na sezon 8 takie moje zdanie .

ocenił(a) serial na 8
Skazy

HOW I MET YOUR STEPMOTHER ;)

Hmm, od czego by tu zacząć...

Może napiszę co mi sie podobało, a co nie.

Co mi się podobało:

- Konwencja, że to wszystko jednak zmierza do zakończenia T+R. Mimo, że cały odcinek rozczarował, to jednak od momentu z dziećmi już nie. Szczególnie podobało mi się zdanie Penny, że "Oh, daj spokój, nie kupuję tego. To nie jest prawdziwy powód, dla którego opowiadałeś nam tą historię". Jeśli ktoś uważnie oglądał ten serial to od początku miał przeczucie, że to wszystko właśnie do tego zmierza. Ja nie byłem mimo wszystko przekonany do takiego końca (mimo, że wolałem T+R), bo brakowało mi w tym logiki i jej nie otrzymałem.

- Barney jako singiel. Tak! Wcale nie narzekam, że tak skończył. To jest dla niego równie dobre zakończenie coby miał spędzić starość z Robin. Ogólnie podobało mi się, że choć na chwilę wrócił stary, dobry Barney. Poza tą ostatnią sceną (baaaardzo nie podobała mi się opcja jego jako samotnego ojca, ale o tym za chwilę) Barney był najlepszą postacią tego odcinka.

- Nie ma typowego szczęśliwego zakończenia. No i bardzo dobrze. HIMYM nigdy nie był ckliwą komedyjką romantyczną. To nie oznacza, że samo zakończenie mi się podoba, ale sama idea - jak najabrdziej.

Co mi się nie podobało:

- W jednym odcinku wydarzyło się więcej, niż przez połowę serialu. To zdecydowanie nie ta formuła. Wypadło to wszystko - nieprzekonująco. Od 6 sezonu widzieliśmy perypetie Barneya i Robin, były najlepsze oświadczyny w historii serialu, cały sezon poświęcony ich weselu, a rozwiedli się w ciągu 5 min ostatniego odcinka. No ja pierdo**.
- Ta scena ze śmiercią matki ukazana na zdjęciach - strasznie tandetna.
- Barney jako samotny ojciec. To chyba najgorsze rozwiązanie dla tej postaci. Widziałem parę słabych zakończeń seriali i się tak zastanawiam - bardziej tandetny jest seryjny morderca w roli drwala czy wieczny podrywacz w roli samotnego tatuśka? Pytanie pozostawiam otwarte.
- Scenę Teda z Robin w dobrym momencie zakończyli, ale cały serial już nie. Skoro w ciągu jednego odcinka wywracamy całą fabułę do góry nogami, to aż się prosiło o jakiś epilog co się dzieje z bohaterami w przyszłości.
- Brakowało mi bardzo sceny, gdzie Marschall chciałby od Lily, aby zwróciła mu jego pieniądze.
- Brakowało mi zdecydowanie ostatnich papierosów Teda, Robin i Barneya.
- No i przede wszystkim brakowało LOGIKI. Robin przez połowę serialu podkochiwała się w Barneyu, była zazdrosna o jego dziewczyny, a tutaj buuum... po 3 latach małżeństwa i rozwodzie jest jej rybka z kim się spotyka Barney czy z kim sypia?

Twórcy popełnili jeden zasadniczy błąd - polecieli na kasę i niepotrzebnie przedłużali serial. Jakby to wszystko skończyło się powiedzmy w 7 sezonie o mogę się założyć, że nawet przeciwnicy "T+R" byliby przynajmniej nierozczarowani. Zdecydowanie za dużo było Barneya i Robin w kontekście ostatniego odcinka. Za dużo też mimo wszystko było matki - powinna się pojawić tylko w jednym, ostatnim odcinku serialu. Tak to odeszła z tego świata otoczona magiczną aurą, jako idealna kobieta ever, Zanim zdążyłem poznać jakieś jej wady to twórcy już mi ją uśmiercili. Słabo.

Śmieszą mnie komentarze, że zakończenie zrobione pod fanserwis T+R. Scena z dziećmi jasno mówi, że od początku Ted miał skończyć z Robin. Więc sama idea w sobie jest ok, ale wykończenie fatalne.

Aha, z jeszcze jednego powodu cieszy mnie zakończnie - PONIEWAŻ JUŻ NIKT NIE BĘDZIE SIĘ ŚMIAŁ Z NICZYICH TEORII I PRZYPUSZCZEŃ. Co niektórzy tacy pewni byli zakończenia, a zakończenie szczególnie dedykuję tym, którzy pokazywali swoje buractwo śmiejąc się na lewo i prawo. Bardzo dobry pstryczek dla was.

Ogólnie mam mieszane uczucia co do odcinka, ale chyba nawet jako fan T+R czuję się bardziej rozczarowany...

ocenił(a) serial na 8
gawlacki

Twórcy mieli kilka przygotowanych zakończeń z dziećmi, więc na pewno były jeszcze inne.

Skazy

Ja uważam, że zakończenie było bardzo życiowe.

Barney i Robin? Wierzyłam w ich uczucie i szczerość intencji, ale Barney to kolorowy, wolny ptak - on źle czul się w klatce (mam na mysli przeprowadzki, brak stabilności). Oni się po prostu mijali... Gdyby ona zrezygnowała ze swojego życia dla niego, tez straciłaby radość życia.

Chcielibyśmy wierzyć, ze ludzie się zmieniają, ze potrafią wiele poświęcić dla związku, ale bywa zupełnie inaczej. Podrywacz zostaje podrywaczem (po 40 to staje się żałosne), a karierowicz karierowiczem (czasami z psami lub kotami)...
Niektórzy ludzie po prostu nie nadają się do małżeństwa. Wszyscy ich znamy.


Co do Teda i jego miłości do Robin...to też jest życiowe. Ilu z was ożeni się/zwiąże z miłością swojego życia? Wierzycie w to, ze będzie tak jak w filmach? Tylko garstka ma takie szczęście. A reszta?

Po prostu przychodzi taki czas, kiedy wszyscy się zaręczają, żenią i nie chcesz odstawać. Lubisz tę dziewczynę/tego chłopaka, niby to nie jest jakaś wielka miłość, ale nie chcesz być sam, chcesz mieć dzieci i rodzinę. Ludzie są niesamowici bo, gdy zabraknie miłości, potrafią zbudować małżeństwo na przyjaźni i szacunku i uważają, że to też jest dobry fundament.
Chociaż ja wierzę, że Ted szczerze kochał Tracy i to co ich połączyło to było prawdziwe przeznaczenie.



Ten serial świetnie pokazuje, że każdy z bohaterów dokonując swoich wyborów musiał z czegoś zrezygnować.

Marshall i Lily musieli zrezygnować ze sprawdzenia innych opcji i uwierzyć na słowo, że ich miłość jest wyjątkowa (każdy z nas zna jedną taka parę, która jest ze sobą od zawsze i nie mieli nikogo innego).

Barney chociaż sprawdził wszystkie opcje, nie znalazł miłości.

Ted musiał zrezygnować z Robin, by mieć rodzinę i stabilizację.

I na koncu Robin... ile jest takich dziewczyn, które źle wybierają? Odrzucają miłych chłopaków szukając wrażeń? A potem żałują. Ale nic tak nie uczy jak własne błędy i żeby to zrozumieć, trzeba przejść to samemu.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones