Po obejrzeniu serialu wczoraj wieczorem, tak jak wiele osób sądziłam, że Ted nie kochał Tracy, bo wrócił do Robin. Dlatego rozumiem czemu niektórzy tak myślą. I czemu są wściekli na zakończenie. Te osoby, tak jak ja na początku uważają, że Tracy była dla Teda tą drugą. I tak jest. Ale! Ted dla Tracy też był tym drugim. I o tym się nie myśli od razu. Pragnę zauważyć, że Ted kochał Tracy i ona o tym wiedziała. Wiedziała o nim wszytko, włącznie z tym co czuł do Robin .Bo jej to powiedział. Scena gdy siedzą przy kolacji (która chyba jest sceną ich pożegnania, bo ewidentnie wtedy wiedzieli, że Tracy umrze) pokazuje, że Ted wszystkie historie, które mówi dzieciom, opowiedział jej. Wiele razy - ona sama to mówi. Ślub wzięli pewnie dlatego, że wiedzieli już wtedy o jej chorobie. Dlatego Tracy zaprosiła Robin na ich ślub. Bo chciała żeby byli razem. Dlaczego ? Bo kochała Teda i go rozumiała. Bo dla niej też był drugą miłością. Ona już miała kogoś, kogo kochała ponad wszystko. Swojego zmarłego ukochanego - Maxa. Wiec jeśli spojrzymy dokładnie, oboje wrócili do swoich pierwszych miłości. Ted do Robin, a Tracy do Maxa. Miłość i związek to nie tylko uczucia, ale też lata i chwile przeżyte razem. I można kochać więcej niż raz. Nikt nie jest niepowtarzalny. To lata spędzone razem sprawiają, że osobę trudno zastąpić. Można znaleźć drugą miłość. I przeżyć z nią wspaniałe lata. To mieli w równym do siebie stopniu Ted i Tracy. Szkoda, że najpierw musiałam się wkurzyć na zakończenie bo nie zobaczyłam tego od razu. Czym byli dla siebie Tracy i Ted. Osoby wściekłe na zakończenie nie widzą, że Tracy jest tym samym dla Teda co on dla niej, drugą miłością. Tracy też kochała cały czas Maksa. Tylko tego później nie widać na ekranie. Max był dla niej tym, co Robin dla Teda. I ona o tym widziała. To jest naprawdę piękne, że byli razem, mówili sobie wszystko i oboje widzieli, że każde z nich kochało kogoś innego bardzo mocno- i nadal kocha, a jednocześnie kochali siebie nawzajem.