Tylko utwierdza mnie to w przekonaniu że jego dzieł nie da się przełożyć na ekran.
Dać się da - pod warunkiem, że wzięłaby się za to ekipa, która podeszłaby do tematu bardziej artystycznie, niż rzemieślniczo. Problemem w pierwszym i drugim serialu jest przede wszystkim zbyt konwencjonalna i typowa dla anime kreska, która nijak nie oddaje dziwaczności wydobywającej się niemal z każdego artu Itie'go. Kreska mang Junji Ito to chyba 90% tego niesamowitego klimatu. ,,Uzumaki" póki co stylistycznie daje nadzieje na lepszy content w kontekście Itiego :)
Właśnie że się nie da , podobne odczucia mam przy każdej adaptacji Berserka ,autorzy mang są po prostu zbyt ambitni i potrzeba by było mnóstwa czasu , mnóstwa pieniędzy ,zasobów i profesjonalistów którzy narysowali by to w starym stylu , dawne anime z lat 90-2006 miały okropnie dużo detali nałożonych na siebie , kreska była "miękka" taka matowa ,jakby iście mangowa , teraz wszystko zabija CGI.
Dlatego mamy efekt jaki mamy. Chcesz przykład porównaj sobie kreskę z Dragon ball Z z ostatniego arcu z Buu ,a porównaj jak wygląda pierwszy odcinek Super ,jedna wielka tragedia. Wszystko sztuczne ,zero klimatu. A co dopiero oddać klimat takiego specyficznego mangaki jak Junji Ito. To on musiałby to wszystko nadzorować i mówić studiu jak mają robić każdy odcinek. A wiemy że dzisiaj już tak się nie robi.
Ale przecież nie ma potrzeby oddawać mang 1 do 1, ani trzymać się stricte tej samej stylistyki - można ją zastąpić inną, grunt, żeby niekonwencjonalną i przemyślaną. Seriale od Ito nie są stylistycznie nijak przemyślane. Berserk filmowy (trylogia) imo całkiem dobrze wybrnął z zadania połączenia nowej kreski z nowoczesną technologią - zwłaszcza część 3 oddawała naprawdę nieźle. Nie jest to może poziom mangi, ale tej szczegółowości w 100% na pewno nie da się oddać. Dopiero nowy serial spartaczył na całej linii. W przypadku Ito moim zdaniem sprawa jest zupełnie inna - są sztuczki animacyjne i stylistyczne, które byłyby w stanie stworzyć całkiem zgrabną iluzję - BA! W tym serialu nawet muzyka i lepszy voice acting dużo by uratował, bo oprawa audio też może dobrze budować napięcie. U Japończyków największym problemem jest masowe podejście do produkcji anime i klepanie tego od cholery na jedną modłę, co idzie w parze z ograniczoną kreatywnością.