Tylko co z tego. Z jednej strony nie mogę zarzucić absolutnie nic świetnej animacji, starannie
wykonanym postaciom czy porządnej ścieżce dźwiękowej. To anime to kawał dobrze
wykonanej roboty. Jednak poza prawie, przepraszam, zarzygania się od słodkości nic mi ono
nie mogło zaoferować. Postaci niby sympatyczne, cel niby godny podziwu (zagrać w
Budokanie - to by było coś!). Jednak odniosłam wrażenie, że muzyka i zespół są tylko
pretekstem. Cała ta otoczka została stworzona tylko po to, by gdzieś wcisnąć dziewczynki
fajtłapowatą, nieśmiałą, spokojną i narwaną. Nie mówię, że obejrzałam serię z niesmakiem -
wielokrotnie się śmiałam, rozczulałam a nawet piosenki mi wpadały w ucho. Po prostu w
ostatecznym rozrachunku cieszę się, że to tylko 12 odcinków. Było miło, ale jeśli ktoś po anime
oczekuje angażującej fabuły, rozbudowanych bohaterów i drugiego oraz trzeciego dna - niech
sobie K-on! po prostu odpuści.