Niestety serial jest wykonany dosyć koślawo. Niektóre sekwencje są słabo zmontowane i jakoś nie mają rytmu (vide odcinek z wściekłym psiakiem). Co gorsza scenariusz też się rozłazi. Kiedy trzeba, to brak mocniejszych akcentów, kiedy nie trzeba, to z kolei mamy wszystko niepotrzebnie udramatycznione (często za sprawą muzyki). Patent, w którym nasza filmowa Grażyna (grana przez zaskakująco ładną i sympatyczną Niemeczkę), nie chce nikomu oddać Karino pojawia się chyba w każdym odcinku i jest „ujeżdżany” aż do znudzenia (do końca serii). Niektóre wątki zostały pozostawione w ogóle bez żadnego zakończenia. Wielka szkoda, bo filmy o zwierzakach to generalnie wdzięczny temat.