Obejrzałam z ciekawości w jaki sposób reżyser obsadził historię Kopciuszka w XX wieku i muszę powiedzieć, że nieźle sobie poradził. Oglądało się całkiem dobrze. Bez zażenowania i uczucia niesmaku.
Nie ma gadających myszy i dzbanków, nie ma wróżek i nadprzyrodzonych mocy. Jest za to bal maskowy, zła macocha, bogata starsza pani i skuterek, na którym sprawnie porusza się tytułowy Kopciuszek.
Polecam wielbicielom, a raczej wielbicielkom tego typu historii :) Nie będą zawiedzione.