Ja mam całkiem inne odczucia. Ogólnie bardzo ciężko się oglądało dwa ostatnie sezony, niesamowity zjazd serialu. Brak pomysłów po śmierci Smurf, zwłaszcza na Craiga, który był dla mnie najbardziej irytującą postacią w tym serialu. Scenarzyści nie mieli na niego żadnego pomysłu oprócz tego, że w kółko ćpał, udawał że przestaje, a potem znowu zaczynał. W międzyczasie schodzi się z Renn, rozchodzi, znowu schodzi i znowu rozchodzi. I tak non stop, momentami nie dało się tego oglądać. :D Dla mnie nie trzeba kręcić filmu jak w przypadku Raya, bo wszystko jest już jasne. Finał mi się nawet podobał, ogólnie te retrospekcje z młodą Smurf i z dzieciakami podobały mi się chyba najbardziej. J miał rację - nigdy nie zyskał szacunku D. oraz C. Tak samo nigdy nie traktowali go jak własnej rodziny. Obaj byli zbyt głupi, żeby móc czuwać nad pieniędzmi czy je pomnażać, a pchali się do władzy pierwsi. Dla mnie postać J była chyba najlepsza obok Andrew oczywiście. Sezon szósty naprawdę wiał nudą, tak samo piąty. Ja liczyłem trochę, że ten gość którego okradli w dokach będzie chciał ich dopaść w końcu skoro widział ich twarze. Każdy lizał tyłek Smurf tyle, że J z nich wszystkich najbystrzejszy. Nawet było wspomniane, że im pomnożył całą tą kasę w międzyczasie. Dlatego to jest takie śmieszne jak Deran nie mógł się pogodzić z tym, że jest zbyt tępy, aby móc zarządzać całą kasą.

tak zgadzam się, brak pomysłu na na to co dalej po śmierci Smurf zdecydowanie osłabił ten serial, a prehistoryczne wstawki w ostatnim 6 sezonie, dobiły go. Amerykanie nigdy nie wiedzą kiedy skończyć, żeby pozostał smak i lekki niedosyt.