Ja uwielbiam dwie - scena otwierająca serial. Ilość kiełkujących w głowie pytań. Dlaczego? Kto? Co? Jak? Co tu się wyrabia? Ten wiersz, atmosfera całego przyjęcia i w końcu Rafałek ze szpikulcem - widz jest trafiony zatopiony.
Druga to Sławek i płaczące dziecko, aż miałam ciarki. Rewelacja.
Wyróżnię też scenę, w której syn Morawskiego mówi Kurkowi o Łapach. Jestem z Łap, więc usłyszeć w jakimś serialu o swojej tak małej miejscowości i to ze szczegółami, jak upadek zakładów i powstanie kolei, to było coś zajebistego :)
aż się musiałam przejść po pokoju z wrażenia.
Dla mnie jedna z lepszych scen to gdy Sławek "maltretuje" Kruka w wannie albo gdy Adam przypina Sadko do kaloryfera..... ta dzikość w oczach Sławka-genialna rola Łukaszewicza.....
To prawda, Łukaszewicz rewelacja. Oby ta rola otworzyła mu furtkę do czegoś dużego.