Trzeba było pyknąć spoiler :)
Tak, w tym odcinku to już się całkiem jasne wydaje (w pierwszym można było jeszcze mieć wątpliwości). Przede wszystkim - gdyby Kruk zabrał ze sobą na tak ważną akcję kogoś z zewnątrz, to by to nie uszło niczyjej uwadze. Ktoś by musiał zapytać, kim on jest. Policjantka wprawdzie mogła nie wiedzieć do końca, z kim rozmawia, Kruk pewnie ją też pierwszy raz widział (ona Sławka ignoruje całkowicie, na Sławka uwagę zwraca niby pies, ale to też jest tak nie do końca oczywiste), ale gdy Kruk budził Sławka, to kilka różnych osób tam się kręciło. Ktoś by zwrócił uwagę, że "nowy" kogoś śpiącego z samochodu wyciąga i idą razem na poszukiwania. No i w scenie z retrospekcji widać, że Kruk wyczuł, że coś nie tak z tym zanoszeniem jedzenia, coś go zatrzymało przed drzwiami, ale Sławka za siebie wysłał. Prawdopodobnie - Sławek stamtąd albo w ogóle nie wrócił, albo zrobili mu tam krzywdę, po której sam sobie coś zrobił. A w końcówce Kruk jest sam, nikt go nie ratuje, sytuacja taka sobie. Niby Sławek powiedział, żeby Kruk szedł zbawiać świat, on poczeka, ale czemu miał samego kumpla puszczać w jakąś głuszę do być może porywacza. Gdyby tam naprawdę był, to choćby nie miał ochoty na tę sprawę, to by tyłek mimo to ruszył.