No i mamy koniec. Czekałem na ten odcinek z wielkimi nadziejami (po rewelacyjnym E07), a tutaj niestety z bólem przyznaję, że wyszło... przeciętnie. Finał stracił w mojej ocenie głębię, którą zachwycały poprzednie odcinki i w zasadzie skończyło się na standardowej walce dobra ze złem bez większych domysłów. Nie wiem czy to tylko moje odczucie, że twórcy mocno spłycili zakończenie?
zakończenie bardzo dobre, nie miałem odczucia co ty, jednak miałem nadzieję na walkę Davida z Shadow Kingiem w jakieś warstwie astralnej podczas procesu oddzielania, w której twórcy mogliby się ponieść wyobraźni i pokazać jeszcze coś bardziej pokręconego :)
Też uważam, że trochę słabo jak na finał (osobiście najbardziej podobały mi się 5 i 7 odc), choć scena z Pink Floyd w tle rewelacyjna. A widziałeś scenę po napisach? Ona trochę otwiera furtkę :)
Było gorzej, ale dla mnie wciąż bardzo dobrze - i zakończenie ma ręce i nogi. A scena po napisach, muszę przyznać, ubawiła mnie niemiłosiernie xD
David i Sydnej gaworzyli sobie na balkonie.. podleciała jakaś sonda, wielkości piłki. David pyta retorycznie czy to nowa zabawka Carriego.. Sonda zaczeła go skanować, po czym zdematerializowała go, i zmaterializowała jego miniaturkę w jej wnętrzu, ten uderzając w miniaturowe okienko sondy od jej wnętrza krzyczy aby mu pomóc. Sonda odlatuje.
Liczyłem na jakiś mega pojedynek a tu jedno "uderzenie" w stylu Dragon Balla : D Jak na zakończenie sezonu to bardzo słabo ale cały serial mistrzostwo.
XD a czego oczekiwaliście po tak specyficznym serialu o superbohaterach? naparzania w stylu civil war? no nie bardzo. Od początku było wiadome, że tu nie będzie epickich starć ani nic w ten deseń, więc skąd to rozczarowanie?
Serio? Po całym sezonie naprawdę liczyłeś na pojedynek mutantów? Chyba nie zrozumiałeś/aś koncepcji tego serialu.
Nie rozumiem czemu większość z Was sprowadza starcie Legiona z Królem Cieni tylko do pojedynku Davida z opętaną Karie - przecież główne starcie miało miejsce właśnie w jego umyśle, gdy leżał w laboratorium (nie wspominając już o tym, że Lenny prowadził w tym samym momencie drugą grę wraz z Syd).
Sam odcinek nie był aż tak dobry jak poprzednie dwa, trzy epizody, aczkolwiek nadal bardzo udany.
Odcinek nie był aż tak zły. Wprawdzie mogło być dużo lepiej, ale było dobrze. Finałowa walka trochę zawiodła, ale pozostałe sekwencje były świetne (np. Lenny w umyśle Syd, albo scena, w której David ciągle powtarza "You don't have to be afraid")
Za to scena po napisach... To było po prostu załamujące ;-;
Możecie mi wytłumaczyć jak Shadow King wszedł w ciało tego zamrożonego gościa skoro on funkcjonował tylko w sferze astralnej?
Intryguje mnie kwestia tego latającego oka która wchlonela Davida w scenie po napisach. Jako że komiksów nie czytałem nie wiem z czym to polaczyc.
Jest to narzędzie Dywizjonu III, o którym mówili mniej więcej w połowie tego odcinka.
Oglądałam kolejne odcinki tydzień po tygodniu, jedne były lepsze, drugie gorsze, ale coś mi się w pewnym momencie pomyliło i myślałam, że wyjść ich ma w sumie 10.
Koniec odcinka 8-mego, myślę sobie ,,oo... zaczyna być ciekawie! Ciekawe co wymyślą na finałowe dwa , zapowiada się jakieś fajne rozwiązanie akcji"
Kilka dni później trafiam na informację, że to był ostatni odcinek... Lekkie WTF.
Odcinek był dobry, ale finał przeciętny.