Nie do końca trafne porównanie. "Licencja" jest bardziej serialem obyczajowym, zaś "Rodzinka" to raczej zbiór skeczów z życia nowoczesnej rodziny, moim zdaniem. Trudno jest mi je porównywać - działają w trochę różnych konwencjach. Zresztą - czy to było tak, że "Licencję" zdjęto i zamiast tego wstawiono "Rodzinkę"? Nie pamiętam, jak się skończył ten pierwszy serial - miał przewidziane zakończenie, które zrealizowano, czy ucięto go w połowie?

Miał 3 sezony, ostatni odcinek, który oglądałem (z tego co pamiętam) był o tym, że ślub brała dziewczyna z tej jednej rodziny i chłopak z tej drugiej. Wydaje mi się, że się skończyło właśnie na tym ślubie. Możliwe, że zdjęto Licencję z jednego, prostego powodu - chyba w tym okresie jak skończyła sie Licencja, "Hanka" z M Jak Miłość wpadła w kartony ;) Pewnie Licencja miała mniejszą oglądalność, a Kożuchowska wyleciała z tasiemca. A że Kożuchowska była na topie, to szybko zrobili zamiennik Licencji :P Szkoda, bo wyszło o wiele gorzej. Według mnie Rodzinka jest strasznie irytująca, nie widzę tam nic ciekawego, zbiór byle jakich, randomowych sytuacji bez ładu i składu. Chociaż nie, jedna scena mi się podobała - kiedy ojciec tłumaczył temu jednemu synowi różnicę między "dasz" a "pożycz"

Mi "Rodzinka.pl" przypomina szkolny kabaret, zarówno pod względem formy, jak i rodzaju żartów. Czasem jakiś żart się uda, czasem poczucie humoru jest bardzo żenujące - ale nigdy nie przekracza pewnej granicy tego, co jest uznawane za dopuszczalne. Ja z kolei mam w głowie tę scenę, kiedy matka Kożuchowskiej mówi "Skajpaja" i córka ją poprawia (też mnie takie rzeczy irytują).

Nie uważam, że "Rodzinka.pl" jest najgorszym, co przydarzyło się telewizji. Niestety, obecnie jest to jedna z nielicznych, emitowanych w ogólnodostępnej telewizji, produkcji, które jestem w stanie oglądać (oprócz animacji i kilku starych seriali, których licencje wykupiono lata temu), tj. nie mam odruchu, żeby szybko przełączyć, kiedy go widzę. Niemniej ani nie czuję sympatii do bohaterów, ani jakichkolwiek uczuć, nie obchodzi mnie, co się z nimi dzieje, bo to wszystko jest takie... żadne.

O tak, raz widziałem scenę z "Skajpaj" w telewizji, uszy mi krwawiły kiedy Kożuchowska zaczęła się wydzierać ...

Yyyy... Chodziło mi o to, że irytuje mnie, gdy ktoś notorycznie popełnia błędy w wymowie, mimo iż ktoś mu zwraca uwagę. Co nie zmienia faktu, że reakcja Kożuchowskiej jest bardzo przesadzona. Nie tylko w tej scenie, ale też w wielu innych.