Odcinek za nami, a ja cały czas mam w pamięci łzy Lucyfera. Dość przygnębiający odcinek :(
Końcówka seoznu zapowiada się bardzo ciekawie. Lucyferek zaczyna chyba w końcu kminić że detektyw to prezent od Boga a nie manipulacja. Tak czy tak coś się w końcu zmienia z jego nastawieniem
Maze jest jak Lucyfer, ale ona o wiele później zaczęła się asymilować i przystosowywać do nowych doznać. Dość późno otwarła się na uczucia i dlatego nie rozumie blondi :(