Wgl. dla mnie była jedna niejasna rzecz. Kiedy Zira i jej dzieciaki wraz z innymi lwicami poleciały hen daleko na złą ziemie, która była w drugiej części "Króla Lwa". A wtedy Kovu i Kiara się jeszcze nie znali w w dwójce. Serial przedstawił to tak jakby się wcześniej znali przed wydarzeniami z "Czasu Simby". Chyba rozumiesz o co mi chodzi?

Bo serial dzieje się w środku drugiego filmu. Kovu i Kiara już się znają. Lion Guard ma miejsce gdzieś po piosence Ziry "My lullaby", ale przed okresem dorosłości nowego pokolenia.

No chyba że tak ;)

Tylko że w piosence "My Lullaby" Zira i jej stado jest wyraźnie ulokowane w pokaźniej wielkości termitierach. Podczas gdy pod koniec tego odcinka Nuka pyta "Gdzie jesteśmy?", na co Zira odpowiada "W naszym nowym domu".

Dziura fabularna, którą łatwo by było załatać, gdyby Nuka powiedział: "I znowu tu trafiliśmy...", ale komu się chce dokładnie oglądać materiał źródłowy...?

Tak, też to zauważyłam i tego akurat już się niestety nie da obronić.

Dziur fabularnych jest więcej, ale według mnie trzeba na nie przymknąć oczy ;) Brać Lwią Straż bardziej na luzie, mniej poważnie. Zresztą gdy Simba bał się o Kiarę (i miał w tym rację, mimo iż przesadnie), to Rafiki po prostu pozwala Lwiej Straży, DZIECIOM pobiec do Ziry i reszty. Powinien powiadomić Simbę czy coś. Ja wiem, że fabularnie byłoby nudno, gdyby to Simba przyszedł i poryczał, broniąc syna, ale jednak pokazuje to nieścisłość. Hieny w Królu Lwie były zawsze dużym niebezpieczeństwem. Kion i reszta nawet bez Ryku potrafią sobie z nimi poradzić. I nie mam na myśli 5 vs 3. Bo nawet Kion vs Janja zawsze jest silniejszy. Ale to trzeba po prostu wziąć na luzie i po prostu się cieszyć :) Bo fabularnie nawet fajnie to jest, postacie ciekawe.