Bohaterowie z wiekiem cofają się w rozwoju.
Pawełek Człowiek Wielu Talentów "chowa" do "sejfu" pieniądze wprost na oczach gościa o którym już wie że ten uczciwością nie grzeszy. Po czym oczywiście wybywa z lokalu bo dziadek zadzwonił (dodam dla ułatwienia że dziadek nie umierał, babcia też nie), bo przecież nie mogą spotkać się później. No ale w bistro została przecież Błyskotliwa Żona Człowieka Wielu Talentów więc luz, co się może stać :D
Kinia Wielka Pani Psycholog ledwo poznała jakiegoś niby dziennikarza poturbowanego w Syrii (hehe) już do niego wzdycha wieczorami.
Piotrek Super Adwokat (i jednocześnie początkujący Don Żułan) ściąga obrączkę ...żeby co, mieć większe szanse u jakiejś przeciętnej kobieciny za którą ja nie obejrzałbym się nawet na ulicy - no bohater po prostu :D
Andrzejek, Drugi (a nawet Pierwszy) Super Adwokat robi to samo, jednocześnie udzielając Młodemu "dobrych rad".
Genialnie napisane, ale dokładnie się z tym zgadzam. Scenarzyści pływają po prostu na morzach głupoty :D
Kinga znowu wzdycha do innego mężczyzny i Piotrek też ogląda się za jakąś?
No nieee, czy w polskich tasiemcach jest jakiś jeden wzorcowy, porządny związek????
Nie. Oczywiście wyglądające spoko małżeństwo Marka i Ewy oczywiście nie jest spoko, bo Marek nie ma czasu. Natalka będzie się obwiniała za wypadek swojego dalekiego ex (mimo, że nie ma o co), oczywiście wszyscy będą chcieli zatrzymać błyskotliwe małżeństwo PawłoAli przed wyjazdem, a dom w Grabinie po odnowie wygląda jakby robiła tam "ekipa" (rozwala mnie, że zawsze jest około 10 osób) z Nasz Nowy Dom, ze stwierdzaniami Kasi Dowbor- szybko bo nie zdążymy. Jak uważam, że program spoko, bo pomaga, o tyle reszta jest masakryczna. Ale i tak nie przebiją pomysłu, który będzie Na Wspólnej...
Swoją drogą robić aferę z tego że Marek nie ma czasu . No jasne dom mu świr podpalił musi ganiać na budowę . Do pracy musi chodzić bo przecież samo się nie zrobi . W dodatku ma córkę z dzieckiem na utrzymaniu 2 "biznesmenów " . I jeszcze jedną diwę " jaka to ja jestem biedna " która wraca do domu po kasę na imprezy . Nie zapominajmy o Lucku za którym trzeba ganiać z ciśnieniomierzem :D i Baśce która połasiła się na kasę matuli Darka i teraz jest kwas . A żona mu jeszcze narzeka że rozprawiać o weselu nie ma czasu . Niech się w ogóle cieszy że był ślub .
Biedny chłop z tego Mareczka .
Kinia jak zawsze - tak ma ciężko, bo dzieci, bo Piotrek pracuje, bo cośtam, i to życie takie szare, nudne i w ogóle ... więc jakieś nowe portki na horyzoncie już powodują żywsze bicie serca pani "psycholog" od siedmiu boleści :P
Zresztą przecież do tego świrniętego sąsiada też wzdychała, wystarczyło że jej pokazał swój instrument ... czy może teleskop, nie pamiętam już :D
oj tak :) i jeszcze pytanko - o co im wszystkim chodzi z tym wyjazdem do Londynu???
Nie wiem właśnie :). Jakoś Marysia z rodziną- Arturem i Basią mogła wyjechać do Norwegii, Gośka z Michałem i synem do Stanów. Ale właśnie chyba o to chodzi,że Mostowiakowie chcą się razem trzymać i by każdy był w PL. Bo taka Gośka wyjechała i już prawdopodobnie nie wróci, nie odzywa się do rodziny i Basia z Luckiem boją się ze jak Paweł i Ala wyjadą to też nie wrócą.