No więc udało mi się - po chyba 3/4 latach - wreszcie dokończyć Mad Men. W trakcie całego serialu miałem różne fazy, od super ekscytacji elementami scenografii i bardzo realistycznie odtwarzanej sytuacji społecznej w II połowie XX wieku w USA, do lekkiego znużenia kolejnymi powtarzającymi się historiami z życia Dona. Coś jednak pchało mnie wciąż do dokończenia tego serialu i po części było to wewnętrzne nastawienie na "dokańczanie rozpoczętych spraw", ale duży w tym udział również ciekawości jak potoczą się losy tego bohatera, który choć osiągnął życiowy sukces, nie do końca potrafi poradzić sobie ze swoimi demonami przeszłości i w pełni zapanować nad swoim życiem - tylko czy on tego chce i czy on tego potrzebuje?
No właśnie, jak ja zrozumiałem serial Mad Man? Zacznijmy od wspomnianego kontekstu społeczno-politycznego ówczesnej Ameryki. Tak oto śledzimy losy Agencji Marketingowej, działającej w branży, która w latach 60' i 70' przeżywa niemały boom. Sprzyjająca rosnącemu konsumpcjonizmowi prosperita gospodarcza, upowszechniające się telewizory, przeskok technologiczny symbolizowany postawieniem nogi na księżycu czy też pojawiające sie pierwsze komputery, to wszystko okoliczności, w których wejście do branży merketingowej było niczym złapanie Boga za nogi zarówno dla mężczyzn, jak i kobiet. Tym było oczywiście zdecydowanie trudniej, ponieważ po wojnie w USA kształtował się mocno konserwatywny podział ról w społeczeństwie, gdzie kobiety były marginalizowane do roli kur domowych. O poprawności politycznej mało kto jeszcze myśli, ponieważ dla czarnosórych, praca na recepcji bądź w windzie jest w ogóle szczytem marzeń. Kontrastem dla absurdalnych - z dzisiejszej perspektywy - norm społecznych był język jakim posługiwali się bohaterowie serialu, ponieważ poziom jego wysublimowania, satyry, samoświadomości wydaje się wyższy niż w dzisiejszych czasach skracania informacji werbalnych i zamiany ich w komunikację obrazkową.
W takich okolicznościach bohaterowie naszego serialu dojrzewają wraz z Agencją, w której pracują (bądź chwilowo nie). Razem z nią przeżywają wzloty i upadki najczęsciej przeciwproporcjonalnie do ich życia prywatnego. Dobrze zarysowane i zróżnicowane postaci z serialu nie dają jasnej odpowiedzi na odpowiedni balns i receptę na ułożenie życia prywatnego i zawodowego. Dodatkowego zmieszania dodaje tu fakt "duchowych" przemian epoki dzieci kwiatów, bardzo mocno widoczny w produkcji.
Jakie ścieżki wybrali nasi bohaterowie?
Peggy - widzimy jej rozwój od szarej myszki stawiającej pierwsze kroki w wielkim NY do świadomej zawodowo szefowej kreatywnej, która w pewnym momencie zagubiła się w swoim podążaniu za karierą. I choć jej historia kończy się wybuchem wielkiej miłości do swojej bratniej duszy to pozostawione jest pytanie granice jakie powinna wyznaczyć nam praca zawodowa w prywatnym życiu?
Roger Sterling - jeden z najlepszych w swoim fachu relacji towarzyskich, na wszystkich gruntach: zawodowym, towarzyskim, prywatnym. Pozycja, do której doszedł znajdując się na wierzchołku kury znoszącej złote jajka rozleniwiła go. Choć błyskotwliwy i elegancki w rozmowie, to niezdolny do przewidywania konsekwencji swoich działań i nieco zagubiony, próbujący się odnaleźć w otoczce młodocianych pań starszy mężczyzna.
Peter Cambel - Najbystrzejszy z młodego pokolenia wilków Sterling&Cooper Agency, nie liczyło się dla niego czy tylko ile osób musiałby wywrócić w swojej drodze na zawodowy szczyt. Zdolny przystosować się do każdej sytuacji i do każdego niemal rozmówcy, napędzany bezgranicznie kompleksem do Dona Drapera osiąga na koniec zawodowy i prywatny sukces pomimo wielu perturbacji po drodze.
Joan Harris - chyba najbardziej magnetyczna ze wszystkich postaci w serialu przez wzgląd na swoją urodę i zimny wyraz twarzy podczas wyprowadzania najcięższych dział w kierunku sowich rozmówców. Świadoma swoich zalet, ale sama nawet zaskoczona swoim sukcesem musiała w trakcie swojej drogi musiała odpowiedzieć sobie na wiele trudnych pytań gdzie są granice.
I na koniec - Don Draper - targany demonami przeszłości, panicznie bał się zaufać innym. Wybudował sobie potężną zagrodę w postaci autorytetu zawodowego i pięknie wygladającej na zdjęciu rodziny, ale wydarzenia z przeszłości sprawiły, że w życiu prywatnym i zawodowym tak naprawdę cały czas uciekał. Uciekał od odpowiedzialności, ograniczeń i zobowiązań, które były dla niego pułapką. Niewątpliwym sukcesem w przedstawieniu jego postaci jest ambiwalentne odczucie, w którym raz widz ma ochotę mu współczuć, a raz przywalić w łeb na otrzeźwienie. Wszystko to jednak jest realna, ponieważ ma się poczucie, że kłopoty w ktore wpędza się Draper wynikają z jego wrodzonej natury, a nie infantylności lub naiwności.
Która z tych dróg jest najlepsza? Nie ma chyba jednoznacznej odpowiedzi, ale odpowiadając na zadane wczesniej pytanie, jak zrozumiałem ten serial? A no tak, że każdy podąża swoją drogą w której sa zakręty, w które najprawdopodbniej się zapuści. Błędy sa czymś normalnym i naturalnym, bo to również one kształtują człowieka i pozwalają mu osiągnąć samoświadomość, która jest podstawowym czynnikiem do życia w zgodzie z samym sobą i własną naturą, czego wyraz mamy w ostatniej scenie serialu.
Ja tylko odniosę się do zakończenia. Po przejęciu przec McCanna widać wyparcie jednostki. Don już nie jest głównym architektem sprzedania pomysłu na reklamę, tylko małym trybikiem w korporacji, co widać na spotkaniu dyrektorów z którego zresztą ucieka. Udaje się w podróż w nieznane, trafia na obóz, na którym udaje mu się zrozumieć kim naprawdę jest (gościem z reklamy) i zostawia przeszłość za sobą.