Ja pierwszego nie zdzierzylam. Jestem strasznym bananem, czyli bialaska, ktora jara sie Azja, ale to dla mnie bylo ciezkostrawne.
Malo Chin, duzo Mongolow, ktorych nie cierpie, a jak juz pokazywali Songow, to w sposob dziwaczny, nieprawdziwy, sztuczny, a jednoczesnie duzo mu tez brakowalo do niesamowitej umownosci filmow kungfu czy wuxia...
Po drugi sezon siegnelam tylko z powodu dolaczenia do obsady Yeoh.
Oczywiscie miala w kazdym odcinku moze z 3 minutowe cameo i tyle, ale po to tam byla. Miala przyciagnac do serialu wlasnych fanow i nie miala w zadnym wypadku stac sie konkurencja dla postaci serialu.
Ale uwazam, ze to dzieki niej, dzieki scenom z nia, scenom walk i tej calej przeszlosci 100 oczu serial zyskal w tym sezonie, w porownaniu z katowaniem nas jedynie otoczka pseudohostoryczna.
Scena w sali treningowej w ciszy, wszystkie pieniadze. To wspania Shu Lien, to to za czym tesknie, nie wazne, ze teraz nazywa sie inaczej...
A one dwie walczace na trakcie to jakby dwie wersje tej samwj kobiety, jednaj mlodej, bunczucznej, kiedy jeszcze miala mandat Niebios i wykonywala dla Smoczego Tronu misje i druga, juz starsza, po przejsciach, po nauczeniu jej przez zycie, ze nie ma niebianskiej ochorny, ale przez to doswiadczonej i wciaz zabojczej...
Tworcy serialu nie bardzo wiedza czy ma ob byc czysto przygodowy jak GOT, czy bardziej jednak historyczny, pelen intryg prawdziwych i postaci. Ale chyba nawet do Szoguna tez mu daleko...
Wprowadzenie mniej fabuly opierajacej sie na problemach hana i przewalom z ordyncami, a bardziej na czystej fantazji jak ten tajeniczy "chrzescijanin" chyba robi serialowi dobrze.
Prawde mowiac po raz kolejny meczylo mnie to przpeychanie sie z bratem, poprowadzone bardzo zle w sumie, niekonsekwentnie iw koncu glupio. Facet, ktory moglby zdobyc poparcie kwestionujac po prostu hana bez niczego, byc postacia charyzmatyczna i dobra przeciwaga dla zchinolizowanego Kubilaja okazal si nizedecydowana, jeczaca baba, nie pasujaca do tamtych realiow, za to na koniec wyprano mu mozg i poszeld w rozwiania, ktore byly winda na szafot... I to mi sie nie podobalo w tym sezonie.
Sam konflikt polityczny w poludniowych Chinach, problemy z Papiezem i intrygi Ahmeda w zupelnosci by wystarczyl;y i mogly byc jeszcze lepiej dopracowane.
Sam Ahmed tez postac zmarnowana w sumie, mogl byc naprawde intryganetem na dluzej i bardoz umiejetnie knuc i ciagle od siebie oddalac podejrzenia.
Kokaczin, ktora w pierwszym sezonie mi sie podobala, w drugim przerobiona na schizo... no owszem szam watek ciekawy, ale jednak nie przypadlo mi to do gustu. Historyczna postac dlugo nie zyla, bo raptem 2 lata po zamazpojsciu, ale mogli chyba jednak normlanie pociagnac ten watek romansu i intrygi, zamiast fundowac jej schizo i depresje poporodowa...
W kazdym razie chinska ksiezniczka, matka Ling Ling, sama dziewczynka i oczywiscie Lotos, to moje faworytki i dla nich to ogladalam. Nawet 100 nie jest tym co mnie tam przyciaga. Moze jeszcze Czabi... Wlasnie kobiety, nawet stara szamanica i oczywoiscie corka brata Kubilaja... Faceci sa tam beznadziejni jako postaci... Moze tylko jeden bekart i Ahmed sa dobrze poprowadzeni.
Marco do wyrzygania... ale coz, w koncu serial ma jego imie, wiec byloby dziwne, gdyby go schowali pod dywan...
Zaskakuje mnie aktor grajacy Kubilaja. Widac, ze jezdzic konno nie umie i chyba jako jedyny tam tego treningu kung fu nie przeszedl co sie tak tam szczyca g, ale to jest mlody facet i nawet nie az tak spasiony jak wyglada w sierialu. A w serialu spokojnie mozna uznawac, ze ma z 60 na karku... Poza ekranem wypada lepiej.
Dla dalszego ciagu losow kobiecych postaci w tym serialu bede ogladac, chociaz nie wiem czy sie zmusze do pierwszego sezonu...
Zaluje jednak, ze tej kasy co wladowali w serial nie widac bardziej w realiach zycia na stepie, czy w Chinach, troche malo tam tej otoczki historycznej jednak za te pieniadze...
edit: scena z plonacoym konmi, mimo ze widowiskow i tylko temu sluzaca, wielki minus i bezsens. Nie chodzi mi bynajmniej o biedne zwierzatka itp. Bo w tamtych czasach takie litowanie sie nie istnialo, a dzis tym koniom nic sie nie stalo, wiec nie ma co beczec. Niestety zaden stepownik by czegos takiego nie zrobil. Nie tylko z szacunku do konia, ktory byl wiecej wart niz kobieta i wazna czescia zycia i przezycia na stepie oraz wojny.
Glownie dlatego, ze taki pomysl by sie nie sprawdzil. Konie to nie ghotrajdery jak sie scenarzystom i ludziom od CGI wydawalo. Podpalone, padlyby po kilkunastu krokach, a oszalale, polecialyby wszedzie tylko nie na wprost i nie do obozu.
Do tego wlasnie ptaki, a jezeli juz kopytne, to predzej krowy albo swinie i zrobi tak, ze nie pala sie same, tylko niosa na grzbietach pojemniki z oliwa itp. Ktore rozbijaja sie i podpalaja kiedy zwierzeta sa juz blisko obozu albo wewnatrz. Podpalac to im mozna co najwyzej wiechec slomy przywiazany do ogona, zeby podraznione, ale nie smiertelnie poranione lecialy przed siebie sploszone...