Wirginia, o ile pamiętam, jest wolną kobietą, która może chodzić do łóżka, z kim jej się podoba. A czy z każdym? No nie z każdym, a z tymi, którzy w jakiś sposób są dla niej ważni. I bynajmniej nie chadza z nimi do łóżka jednocześnie, a po kolei, nawiązując relacje uczuciowe, zatem nic szczególnie złego nie robi, nie rozumiem więc, skąd ten jad.
Że dla Wirginii praca jest ważna, to oczywiste. Ale w jej postawie wobec związku z Mastersem dominuje raczej brak zrozumienia jego uczuciowości. To on zaproponował jej seksualny kontrakt oparty na badaniach, a ona nie zauważyła, kiedy jego stosunek do niej się zmienił. Sama jest osobą otwartą, wiązała się dotąd z mężczyznami, którzy byli jak otwarta księga, więc Masters i jego neurotyczna miłość są dla niej nie do przeniknięcia. Ona sądzi, że jej związek z nim będzie bezpieczny, jeśli on (Masters) w żaden sposób nie poczuje się zagrożony. Próbuje więc go uspokoić, przekonując, że kieruje nią wyłącznie chęć kontynuacji badań. Jego reakcja jest, rzecz jasna, reakcją obronną.
Między nimi trwa raniąca gra pozorów. Nie ma w niej nic ckliwego, jest za to wiele prawdy psychologicznej.

Lol a co jest złego w uprawianiu seksu z wieloma osobami? o ile wiem ona się zabezpiecza więc ryzyko ciązy jest małe. A wszy to były kilka wieków temu powszechne.
Zastanawiam się jakiej płci jesteś, że masz dla Virginii tak mało zrozumienia i czemu nie życzysz bohaterce udanego życia seksualnego i miłosnego.

"miłosnego"?! Dawanie wieczorami dupy żonatemu szefowi w hotelu opłacanym za ostatnie swoje oszczędności uważasz za miłość?

Ja nic nie uważam, ważne co ona uważa. Przykra sytuacja ale wiesz kogo należy winić w tym wypadku? tego męża. bo to on kogoś zdradza. ona jest wolna jak ptak

Bzdury, to jest sprzeczne z tym jak była budowana jej postać w całym pierwszym sezonie. Jako kobiety z dwójką dzieci, która ma aspiracje zawodowe i chce w końcu ustabilizować swoje życie. Nagle to wszystko bierze w łeb bo przecież linia fabularna serialu zakłada, że choćby się waliło i paliło to musi siedzieć z Mastersem bo na tym oparto pomysł na ten serial. To tyle jeśli chodzi o wiarygodność tej produkcji.

Drugi sezon jest świetny. Dawno nie widziałem tak ciekawych i dobrze poprowadzonych postaci.

Miło przeczytać post, w którym nikt nie sprowadza się do słów co do których sam nie bardzo wie co chciał powiedzieć!
Gorzej ma dość niedorozwinięty sposób oceniania ludzi, którzy nie są standardowi , bo kochają się z więcej niż jedną osobą w życiu. Droga Korekto : piano... Ja widzę dwoje ludzi , którzy nie spodziewali się uczucia i boją się przyznać otwarcie przed sobą co tak naprawdę czują. Trzeba pamiętać o czasie w jakim żyją , o ich doświadczeniach a przede wszystkim o tym jak trudno jest być innym.... Po ostatnim odcinku i to tylko dzięki Sheenowi jestem w stanie mu współczuć...

Napisałem to w innym miejscu, bo nie zauważyłem tego tematu więc powtórzę tutaj:

"Po znakomitym 1 sezonie, obejrzałem pierwszy odcinek drugiego i niestety się rozczarowałem. Niestety, ale życiowe wybory głównej bohaterki są dla mnie mało wiarygodne. Jak mam uwierzyć w to, że kobieta z dwójką dzieci mając do wyboru stabilizację i możliwość rozwoju zawodowego, zamiast tego wybiera opcję pokątnych hotelowych schadzek, destrukcję małżeństwa swojego kochanka i to jeszcze na etapie kiedy sprawa kontynuowania badań nad seksualnością była zakończona. Bez sensu."