Nie sądziłem, że może być gorzej niż w drugim odcinku. Początek był świetny, mizerny drugi epizod, a teraz... To coś trwające tyle co odcinek "Przyjaciół" a nie wnoszące znów praktycznie nic. Czekam jedynie na pojawienie się Charliego Coxa, który być może choć trochę wyciągnie tą miernotę z błota, które pogłębia z każdym odcinkiem.