Możemy nie lubić Davida Lyncha. Może nam się nie podobać. Radykalnie – może nam się nie podobać serdecznie. Ale nie nienawidzimy. Jest to postać, która bez przerwy wzbudza kontrowersje – jedni uważają go za swoistego mistrza i guru, inni nic nie robią sobie z jego dorobku, biorąc go (ten dorobek) za stek przeintelektualizowanych bzdur. Prawda jest taka, że przygoda z jego twórczością nie należy do najłatwiejszych. Dziesiątki symboli i jedynie tropów naprowadzających nas na odkrycie tajemnic mogą zniechęcić niejednego. Trudno przebrnąć bez przygotowania przez najnowsze dzieła Mistrza – Indland Empire czy Mulholland Drive, sprawa ma się lepiej w przypadku dorobku z lat '80 i '90. Jednak kiedy przełamiemy już barierę dzielącą nas z tajemniczym światem Szalonego Naukowca Filmu, trafimy do krainy, której nie będziemy chcieli opuścić. Ewentualnie – trafimy do Twin Peaks. A stamtąd, jak wiadomo, nie ma powrotu.
więcej na blogu.