W większości adaptacji jet tendencja do obsadzania roli Wolanda aktorami mocno dojrzałymi, w stylu starszych panów a tymczasem czytając książkę mam przed oczami tę postać jako lekko ironicznego, zdystansowanego MłODZIEńCA.
Nie wydaje się wam, że wymarzonym odtwórcą byłby Depp - grający jak w Marzycielu czy Jeźdźcu bez głowy, trochę piracki i kpiący z wszystkich wokół??? Dałabym wiele za taką adaptację:]
bardzo lubię Deppa, ale nie. nie pasuje mi do tej roli. Gustaw Holoubek był moim zdaniem w tej roli najlepszy. i nie wiem czy w moich oczach ktokolwiek go kiedyś pobije :)
Fajne typy padają:)
A ja widziałbym w tej roli Willem Dafoe lub Gary Oldmana,
William bardziej byłby hipnotyczny za to Gary to istne zło na kinowym ekranie:):)
Pozdrawiam
Strzał w dziesiatkę z Dafoe - to człowiek stworzony do roli Wolanda!
Mimo ogromnej miłości do książki, czekam z utęsknieniem na porządną ekranizację/adaptację. Tam jest tak wiele do pokazania, historia ta ma tak wielki rozmach, że myślę, że to tylko kwestia czasu.
Pewnie film na miarę wielkiego ekranu powstanie, jedynie można trzymać w kciuki żeby tego nie spartolili:)
Jak w temacie, rola Wolanda będzie kluczowa dla utrzymania klimatu/magi filmu.
Mnie również Woland jawi się jako postać w wieku 45 lat, w żadnym wypadku jako ktoś podstarzały, to mi całkowicie niemal psuje odbiór powieści ;) postać to mocno ironiczna, z twarzy ma bić doświadczenie, siła; nie ma być podstarzała, tylko właśnie taka na skraju.
Jest odbierany jako cudzoziemiec właśnie przez tą swoją ciężką do określenia odmienność, więc przy wyobrażaniu sobie Wolanda musimy wyzbyć się obrazu typowego, rosyjskiego profesora z tamtych czasów.