Chwilami aż żal patrzeć na to jak Włodek - w sumie równy chłop - pozwala żonce sobą pomiatać. Często wystarczy jedno jej słówko (najczęściej jakaś kąśliwa uwaga, których mu nie szczędzi) i już Włodek robi się cichy i potulny jak baranek.

Szczytem była sytuacja, kiedy w czasie zlotu klasowego Maria pierwszy raz po 40 latach zobaczyła swojego kolegę - szkolnego amanta i nagle odżyły jej uczucia do niego. Przez kilka odcinków traktowała Włodka jak piąte koło u wozu, jakby nagle uznała, że jej ślub był jedną wielką pomyłką. Najlepsze jest jednak to, że kiedy wyraźnie zmierzała ku zdradzie i Włodek raz po męsku na to zareagował, to Maria zamiast uczciwie przyznać się, że poniosły ją emocje, strzeliła focha, bez słowa wyprowadziła się z domu na jakiś czas (być może właśnie do dawnego obiektu westchnień) i wszystko rozegrała tak, żeby odwrócić kota ogonem - samemu się wybielić, a winą obarczyć męża, w czym wtórowała jej jedna z córeczek przekonująca ojca, że źle robi wtrącając się. W rezultacie doszło do tego, że to Włodek przepraszał żonę za to, że prawie zrobiła z niego rogacza, a Maria ledwo dała się przebłagać :)

Teraz szykuje się kolejna pantoflarska akcja - Maria dowiedziała się (od tego samego kolegi, z którym chciała zdradzić męża) o super-hiper lokacie oszczędnościowej (Silver cośtam, wyraźna aluzja do Amber Gold) i jak zwykle zupełnie nie licząc się ze zdaniem męża postanowiła, że wtopi tam ich oszczędności. Oczywiście protesty Włodka jak zwykle na nic się nie zdały, bo Maria oświadczyła, że połowa kasy jest jej, więc i tak zrobi jak zechce. Oto co znaczy Włodek w ich małżeństwie :)