Dzisiaj obejrzałam te 4 odcinki bo oglądam w internecie a nie w telewizji ..naprawdę wow :D
Świetne ! Tyle sie teraz dzieje w tym serialu ! Podoba mi sie że Omar mieszka u J.M i jak obaj przyszli
do Marichuy oraz to ,że Marichuy już wie kim są jej rodzice ..ta jej rozmowa z sędzią była super ale
najbardziej podobała mi sie rozmowa Marichuy z Juanem Miquelem jak mu powiedziała prawdę że
chciała do niego iść i powiedzieć mu o ciąży i w ogóle to wszystko.. aż sie popłakałam na tej
scenie.Tyle czekałam aż J.M dowie się o dziecku..te kłamstwa ,że dziecko zmarło,że ojcem jest
Amador mnie załamywały ..już myślałam,że będa sie ciagły nie wiadomo ile a tu prosze ;D
Uwielbiam ten serial !
Ja ostsnio nie mogłam oglądać w tv i w sobotę zrobiłam sobie maraton od 90 do 101 :). Wreszcie coś ruszyło. Choć to nie jest mój pierwszy raz to przeżywam na nowo :).
Ale JM jaki był głupi tak dalej jest. Dowiedział się że Marichuyi urodziła dziecko, polazł do niej że chce go zobaczyć. I wtedy ta mu mówi że dziecko umarło (nie zaprzeczając że było jego). Marichuyi oczywiście zachowała się jak idiotka mówiąc o śmierci dziecka, ale odniosłąm wrażenie że JM jakoś się tym wielce nie pzrejął, nie przeżył tego, bardziej interesował go proces tej głupiej Blanci.
Potem dowiaduje się że dziecko jednak żyje idzie znów do Marichuy a ta mu wali kolejny kit że dziecko Amadora jest, a ten wierzy. Dobrze że ksiądz w miarę szybko wkroczył do akcji i się to wyjaśniło.
Mi się podobał tekst "tak bardzo mnie nienawidziłaś?nie tak bardzo cię kochałam" :)
Blanca, Blanca- nie znoszę jej.
Później jak Ana Julia wkroczy do akcji, też będzie się działo, chociaż była bardzo wkurzającą postacią według mnie. Oj będzie się działo, jak Mch straci wzrok, zgubi dziecko i w ogóle ;)
A propos hiszpańskiego "j" czytanego jako "h" - jak pierwszy raz czytałam w internecie o telenoweli "Nie igraj z aniołem", to nie wiedziałam, jak czytać imię "Marichuy" i przeczytałam normalnie "Mari*chuj".
I jeszcze pomyślałam sobie wtedy "ale imię jej dali" haha ;)
Przecież w samym serialu mówili że Marichuy to skrót od Maria De Jesus co oznacza Maryję i Jezusa..
Jej imie w doslownym tlumaczeniy to maria jezusowa. W hiszp de uzywa sie w okresleniu przynaleznosci do czegos/kogos
A potrafisz napisać cokoliek innego?ten sam nudny tekst w stosunku do każdego? Może trochę oryginalności?
Bo jesteście śmieszne, tłumaczycie coś co ja już powiedziałam tylko w innej formie, nie łapię po co, daltego te drugie brawo za bystrość raczej było ironią :D I się nie spinaj, więcej uśmiechu księżniczko!
Napisałaś że Maria de Jesus na polskie tłumaczenie znaczy Jezus, a wcale że nie bo Maria de Jesus znaczy Maria Jezuzowa, Maria od Jezusa. Więc się nie spinaj.
A moze troche oryginalnosci, co? Nie ladnie tak powtarzac po kimś :D I serio uspokoj hormony bo nie ma sensu,, wszystkie tlumaczenia sa prawidlowe, nie ma jednego okreslenia wiec nie drąż :)
Mi chodziło że napisałaś co oznacza to imię jakby nikt nie wiedział ..przecież w serialu o tym mówiono chyba 2-3 razy ..więc nie zabłysłaś :)
Nie chodziło tu o błysk dziewczyno, w ogóle nie wiem skąd Ci ten pomysł przyszedł do głowy, już chyba widzę,że kończą Ci się argumenty. Bo nie każdy wiedział co Jej imie oznacza, nie każdy ogląda każdy odcinek serialu więc przestań się spinać bo zachowujesz się.. już nie powiem jak, wolę zakończyć tą bezsensowną rozmowę. Idź się uczyć, za parę lat pogadamy.
przez marskość wątroby. najśmieszniejsze jest to, że chyba nawet nikt z nim nie poszedł do lekarza.
Elza odeszła od Nelsona, a on zrozpaczony zaczął pić.
To jego picie trwało jakieś 2-3 tygodnie, a on łod razu dostał marskości wątroby (następstwo stałego, kilkuletniego picia na umór) i będzie umierał ;)
zeby chociaz z tej marskosci zrobil mu sie rak watrobowokomorkowy to by chociaz bylo to jako tako wiarygodne xD
Ostatnio wcale tego nie oglądam. Czytam tylko streszczenia.
Raz że mnie to nudzi, dwa że denerwuje.
Marichuy i JM są żałośni !!!!!
Zachowują się beznadziejnie, niedojrzale, oni są chyba masochistami, bo bardzo lubią komplikować sobie życie.
Co do Blanki / Ivette - JM obiecał ją leczyć, zajmować się nią i nic. Blanka co trochę przemienia się w Ivette, łazi gdzie chce, do kogo chce, nastrasza ludzi. Tymczasem JM nie wie o bożym świecie.
Ostatnio Blanka chciała popełnić samobójstwo, może teraz JM wreszcie się nią zajmie na poważnie.
Dla mnie to juz porażka. Omar nie kocha Marichuy, myśli o Blance, a dręczy MC ze zwykłej zazdrości i chęci wkurzania Juana Miguela. Juan Miguel tylko beczy tak samo Marichuy, ogólnie to akcja idzie wolno i malo się dzieje.
Dziś włączyłam ta telę na dosłownie kilka sekund, tak tylko rzuciłam okiem. I zgadnij na co trafiłam - JM płacze ;)
Ja widziałam tą scenę tylko przez kilka sekund.
Patrzę - JM znowu ma retrospekcje, przypomina sobie Marichuy i oczywiście beczy. I natychmiast wyłączyłam ;);)
Te retrospekcje są męczące, szczególnie dla tych, którzy oglądają mniej więcej regularnie. Ponoc w późniejszych odcinkach będzie ich coraz więcej.
Wczoraj wyjątkowo obejrzałam (odc.124) , bo przeczytałam w streszczeniu, że Marichuy zostanie postrzelona i chciałam tę akcję zobaczyć.
Rozbawiła mnie Candelaria, która rozmawiałą z JM i powiedziała o przemianie Blanki z szarej myszki w atrakcyjną kobietę - "Wcześniej wyglądała jak mucha pacnięta łapką" :D:D
Mnie juz strasznie męczy telka. Teraz Marichuy będzie niewidoma przez mnóstwo odcinków bleee, chyba sobie odpuszcze oglądanie.