Nie z tego świata (2005-2020)
Nie z tego świata: Sezon 12 Nie z tego świata Sezon 12, Odcinek 12
Odcinek Nie z tego świata (2005-2020)

Stuck In the Middle (With You)

42m
8,1 589
ocen
8,1 10 1 589
Nie z tego świata
powrót do forum s12e12

czyżby wprowadzili już wątek główny na nastepny sezon w psotaci Książąt Piekieł, którzy to znowu uaktywnią się po tym jak BLP będą chcieli zabić kilkoro z nich. O ile nie zdecydują się tego wprowadzić w drugiej częsści tego sezonu. Byłby to trochę już za dużo bo przecież mamy wątek z dzieckiem Lucyfera i wczesniej wspomnianymi Brytyjskimi Ludźmi Pisma.

użytkownik usunięty
rafiq11

było - ciekawy serial sensacyjny z elementami grozy, strachem o głównych bohaterów, którzy mogą przecież umrzeć, tak bardzo słabi w porównaniu do najzwyklejszych demonów
jest - telenowela dla ezograżyn

????

użytkownik usunięty
rafiq11

nieważne jak wielką moc ma przeciwnik i tak jest zabijany, każdy wie, że to sie stanie, nie ma dreszczyku emocji, poza chyba westchnieniami fanek do aktorów, typowa telenowela dla ezograżyn

ocenił(a) serial na 1

Fakt, często własnie w serialach występuję taka hipokryzja. Raz bohaterowie są w stanie rozgromić dużo silniejszych od siebie a raz muszą ratować się ucieczką przed dużo słabszymi. Ale koniec końców bohater mało kiedy przegrywa, co najwyżej wykona taktyczny odwrót aby wrócić po wrócić ze zwiększoną siłą bądź wiedzą i dokona bohaterskiego czynu. Nie ma co sie dziwić, serial jest fantazją tak i czyny bohaterów sa fantazją. Ale ciężko mi zrozumiec dlaczego brak w tych serialach jak napisął kolega wyżej - dreszczyku emocji. Jaki problem aby zabić kilku głównych bohaterów i wstawić nowych. No tak, zapomniałem że część żeńskiej widowni ogląda serial dla samych głownych aktorów a restza juz chyba dla samej ambicji skończenia tego serialu czy z ciekawości jak to sie skończy.

ocenił(a) serial na 8
rafiq11

Mam cichą nadzieję, że nie wprowadzą książąt, bo znowu pewnie skopią ten wątek.
Na początku odcinka myślałam, że w końcu dostaniemy trochę tego mini horroru, że demony, nawet te silniejsze, nie będą zabijane ot tak. I taki zawód :(
Na plus jedynie muzyka.

PS. Czy tylko mi się wydawało, że w roli Lucka znowu jest Pellegrino? Jak to mogłoby być możliwe skoro jego naczynie zostało zniszczone?

joansharp

nie mylisz sie, to był ten aktor

joansharp

i jeszcze wyjaśnienie tego na pewno będzie, dlaczego znowu tak wygląda

ocenił(a) serial na 8
joansharp

Ten odcinek zaczynając od tytułu, przez te plansze "Kilka godzin wcześniej", scenę kiedy bohaterowie siedzą w barze, idą w zwolnionym tempie, nawet wątek rannego Castiela, to nic innego jak hołd oddawany jednemu z lepszych filmów "Wściekłe Psy" - Tarantino (nawet pojawia się wątek walizki z tajemniczą poświatą - ta akurat z "Pulp Ficiton".) brakowało tylko piosenek z lat 70.

ocenił(a) serial na 7
PanSowa_12

Niestety mamuśka okazała się bardzo złą kobietą tak okłamać i wykorzystać snów oj nie ładnie

ocenił(a) serial na 8
PanSowa_12

Też zwróciłam na to uwagę :)
Ale co z tego, że odcinek zrealizowany fajnie, skoro znowu mamy Magic Team rozwalający nawet największe szychy piekła?
Nie kupuję tego. Azazel rozwaliłby ich w dwie minuty.

Nudzą mnie kolejne wątki z tym, jak od ręki pokonują kolejne stwory.
Nie interesuje mnie wątek Man of Letters (jest poprowadzony tak tragicznie i irytująco, że można pomyśleć że to sekta, a w szeregach maja tylko tych dwóch gości...)
Nie interesuje mnie wątek dziecka diabła... bo jak zwykle jest rozciągnięty na cały sezon i pokazany w stylu
- Sam/Cass macie już coś o matce dziecka diabła?
- Nie
- Aha, to okej. Zajmijmy się czymś innym!

Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji w chwilach, kiedy szukali Lilith na przykład! Albo Colta! Albo czegokolwiek w pierwszych sezonach.
Mam wrażenie, że scenarzyści piszą teraz sezony po odcinku, a nie patrząc na cały sezon :(

joansharp

Do trzeciego sezonu (włącznie) "złowieszczość" budował nieodżałowany Kim Manners. Gdy go zabrakło, a Erik Kripke się wycofał, z każdym rokiem było coraz bardziej "kolorowo". No może znienawidzona Sera Gamble miała dobry patent na permanentną depresję... A teraz Dabb jako show runner nie radzi sobie zupełnie.
LoL - (London Men Of Leter) nie są w stanie dorosnąć do pięt Żółtookiemu... Chociaż ten podobny do Supermena z 1978 roku, wymuskany pan Ketch przy lepszym scenariuszu, mógłby fajnie "zadziałać w serialu"... Problemem jest brak pomysłu i "realnego zagrożenia" dla naszych milusińskich w kraciastych flanelach. A jeżeli jakaś intryga jest budowana... To ja tego "nie czuję".

O ile było by fajniej, gdyby Kaino-podobny Ramiel Pince of Hell przeżył do następnego odcinka i nie było by na niego dobrego sposobu... A tak zginął bezproduktywnie, podobnie jak Śmierć, której zgon był najbardziej (tuż obok Demon!Deana) zmarnowanym wątkiem w serialu. Szczerze... To pomału życzę Castielowi (mokremu kłębuszkowi) śmierci - ma chyba chłop permanentne napięcie przedmiesiączkowe, a u aniołów to nigdy nic nie wiadomo - taki jest... wrażliwy i czuły ;)

ocenił(a) serial na 9
evo_33

Lubię Twoje spojrzenie na serial;)

Brak realnego wroga i pewność, że bohaterowie tj. Dean i Sam i Castiel też; ) zawsze przeżyją - to problem, który po 5 sezonie nie został rozwiązany i to pokutuje.

A postacie drugoplanowe z wyjątkiem Castiela - padają jak muchy - zanim się ich zapamięta. Czasem mi się wydaje, że od zabicia Bobby'ego serial jakby stracił serce. Nie znaczy to, że potem nie było dobrych odcinków - bo były, ale twórcy sami mordują własne pomysły i nie tworzą nic nowego.

nan_s

Gderliwy Bobby był trzonem serialu. Przy nim chłopcy mogli sobie pozwolić na bycie matołami - i ta relacja była tym dzięki czemu SPN stał się moim ukochanym serialem. Nie boję się tego powiedzieć, że śmierć Bobbyiego opłakiwałam gorzkimi łzami.
I chociaż obejrzałam wiele seriali i filmów, (nad którymi krytycy i fani niemal znoszą złote jaja), lecz żaden z nich nie wzruszył mnie tak mocno jak Bobby zapadający się w niebyt.
Gdy zobaczyłam Jima Beavera w finale "Breaking Bead", to tak jakbym spotkała swojego własnego wujka na gościnnych występach...
Chyba jemu pierwszemu udało się dokonać takiej rzeczy. Więc zmierzając do sedna: bez niego to nie to samo.

Mary, gdyby miała chociaż odrobinę takiego ciepła jak Ellen (kolejna nieodżałowana postać) mogłaby wypełnić jakoś pustkę po Bobbym...
Jednak scenarzyści zgubili gdzieś smykałkę do pisania pogłębionych ludzkich relacji, co udawało im się we wcześniejszych sezonach.
Nawet Charlie żegnająca się z mamą za pomocą lektury "Hobbita", miała w sobie to coś...

A może to nie była zasługa scenariusza, tylko świetnych aktorów, których od dawna już z nami nie ma.

rafiq11

Trochę to całe stopniowanie siły w serialu przegięli i teraz już nic nie budzi emocji.
Takie wyciąganie wątków z kapelusza, książęta piekieł stworzenie przez lucyfera?
To dokładnie tak samo jak rycerze piekieł, jaka jest różnica pewnie nie wyjaśnią.
Ta "dzida archanioła" też ciekawa rzecz, ciekawe jakie miała możliwości i dlaczego nie wykorzystano jej przeciwko Abbadon albo Lucyferowi.
No ale się nie dowiemy bo się złamała jak zwykły patyk.
No i powrót starego dobrego Colta który rzekomo nie zabije tylko 5 istot - Boga, Ciemności, Archanioła, Śmierci i powiedzmy Lewiatana - to tak stopniując mniej więcej najsilniejsze istoty chociaż znając ten serial wprowadzą jeszcze coś mocniejszego.
Czyli na rycerzy piekieł, książęta i wszelkiej maści potwory które co rusz ich o mało nie zabijają powinien się nadać no ale o nim Winchesterowie zapomnieli.

Pomijając całą tą absurdalną otoczkę i to że twórcy sami już dawno zgubili logikę w serialu jako całokształcie to odcinek całkiem niezły.
Księciu piekieł, powrót lucyfera, więcej Crowleya i nawet człowiek się nie nudził jak zwykle, szkoda tylko że śmierć nowego koksa była oczywista...w końcu jak to powiedział Crowley, te patałachy zawsze jakimś cudem rozwalą każdego.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones