PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=708435}

Niewierni

Satisfaction
6,9 1 207
ocen
6,9 10 1 1207
Niewierni
powrót do forum serialu Niewierni

Początkowo serial był intrygujący i ciekawy - takie rozmyślanie o życiu, w ciekawym wydaniu, z nutą pikanterii oraz (od czasu do czasu) scenami budującymi napięcie. Jednak mam wrażenie, że z czasem serial pokazał, że tak naprawdę jest o niczym, a ostatnie dwa odcinki były nudne i męczące (a finałem w ogóle się nie przejęłam). Nie wiem, może jestem za młoda, może zbytnio różnię się od wykreowanych postaci, a może zwyczajnie nie rozumiem dylematów głównych bohaterów, ale dla mnie to tutaj nic się nie dzieje, a "mądrości życiowe" są jak zaczerpnięte z książek P. Coelho.
Wątek "pana do towarzystwa" się wyczerpał, sprawa aplikacji "poszukującej satysfakcji" jakby padła, relacje małżeńskie między głównymi bohaterami i ich ciągłe rozkminy i zastanawianie się co zrobić, po pewnym czasie przestają być ciekawe (taka ugrzeczniona telenowela), wątek córki jest płaski, przerysowany i jakby napisany/zrealizowany od niechcenia. W ogóle to aktorka grająca córkę i ten jej lowelas strasznie mi się nie podobali - i aktorsko i wizualnie. Jedynie Grace wydaje mi się wiarygodną i dobrze zagraną postacią.
Ogólnie słabo to wygląda, ale to dlatego, że po obejrzeniu pilota oczekiwałam dużo, dużo więcej.
Nie ma szału, serial wypada jak taki typowy średniak. Jeśli ktoś ma czas, to czemu nie, da się obejrzeć.

margoluz

Musisz wsiąść pod uwagę, że głownie bohaterowie to 40 latki. Inaczej reagują na problemy życiowe: mniejsza burza hormonów, większa skłonność do normalizacji swojego życia, zawierania kompromisów. Nie da się oszukać, że sezonem chcieli zamknąć pewną całość, ale po początkowym nieskładnie i chaosie główni bohaterowie zmierzali albo do totalnej katastrofy albo takiego lub innego przełomu, które oczyściłoby atmosferę pomiędzy nimi. Nie nastąpiło ani jedno ani drugie. Z jednej strony sezon chcieli logicznie zamknąć (dając możliwość kontynuowania), ale właśnie ta potencjalna kontynuacja nie pozwalała głównym bohaterom rozstrzygnąć swoich problemów ostatecznie. Z każdym kolejnym odcinkiem bohaterowie się bardziej pogrążali w istniejący problemach lub pojawiały się nowe - w domu, pracy, u pozostałych członków rodziny. Można powiedzieć, że serial został skrojony do temperamentu czterdziestolatków. Główni bohaterowie w innym wieku nie zachowywaliby się w ten sposób. Problem córki był w pierwszym sezonie specjalnie trochę przytępiony, aby nie wziął góry nad problemem rodziców, ale zwróć uwagę, że w przeciwieństwie do rodziców, którym napięcie spadało z każdym kolejnym odcinkiem, u niej było na odwrót. Podpisanie kontrakty, kupno samochodu i wyjazd na festiwal zapowiada tylko nowe problemy.

margoluz

Przyznaję rację, że finał był słaby. Natomiast nie można mu ubliżać pod względem otwartości zakończenia, bo tak naprawdę pozostało więcej zagadek niż było na początku - w mentalności bohaterów. Właśnie o wewnętrzne rozterki rozchodzi się ten cały serial - telenowele są spłycone do tego, co widoczne na zewnątrz. IMO Satisfaction stawia na wnętrze. Nie bez przyczyny pojawia się postać buddysty i wielu innych, różnych bohaterów, którzy są tak naprawdę projekcjami pragnień i lęków naszego głównego małżeństwa.

Jeżeli będzie drugi sezon to ja się cieszę i na pewno będę oglądał. Jedynie za dużo wątków córki się tutaj wkręciło. Wolałbym więcej o Simonie i z tego escortowego towarzystwa, bo to dodawało dobrej pikanterii.

Nie mniej jednak serial i tak ma mega poziom, ponieważ zwraca uwagę na ważne problemy i (na szczęście) nie robi tego w sposób błahy.

margoluz

Ja zaczęłam teraz oglądać na c+ seriale. Przegapiłam 7 i 8 odcinek, czy może mi ktoś je skreślić. Nie wiem czy ona przespala się z fotografem. Czy można obejrzeć te odcinki bez opłaty na necie. Dzieki

ocenił(a) serial na 8
margoluz

Gdy pierwszy raz oglądałem ten serial, z miejsca dostrzegłem, że mam tu do czynienia z czymś co jakościowo wybija się ponad obecną, powszechną papkę serialową. Nie ma nachalnego moralizatorstwa i wbijania młotkiem w mózgownicę widza dzisiejszych trendów liberalno-lewicowych o podłożu szerokiej gamy seksualności itd. itd.

Dostrzegłem zatem wyższą jakość, choć w gruncie rzeczy ze świadomością, że pośród takiej masy papki pozornie nie trudno wyróżnić się czymś jakościowo przyzwoitym. Biorąc pod uwagę szerokie spektrum rodzaju widza, to jednak taka ocena również nie oddaje profilu jakiegoś uśrednionego i statystycznego widza. Mimo tego iż jakość serialów jest niska, to jednak widzieliśmy już tyle w filmach, że trudno nas czymś zaskoczyć. Zatem nawet jeżeli widzimy coś co jest w stanie nas na początku zaintrygować i zatrzymać przed telewizorem, to bardzo trudno utrzymać nas na dłużej, ponieważ paradoksalnie jeżeli widzimy, że coś się wyróżnia to nasze oczekiwania na kolejne minuty zaczynają drastycznie wzrastać i łatwo się rozczarować nawet jeżeli nie jest to sprawiedliwa ocena dla takiego serialu.

Kiedyś większość zadowalała się Dynastią w której napięcie było budowane głównie na wątku zdrady i oszustwa. Po kilkuset odcinkach przeciągania historii przez jego producentów można było wysnuć tragikomiczny wniosek, że wszyscy ze wszystkimi już spali, a stara miłość nie rdzewieje :) Na tej kanwie w ciągu ostatnich dwóch dekad budowano większość serialowych tasiemców.

Zważywszy na to co napisałem akapit wyżej oraz na to, że szkielet NIEWIERNYCH również opiera się na wątku zdrady, dość zaskakującym jest, że jednak potrafi zaintrygować widza.

Mam 41 lat, jestem zatem mniej więcej w wieku głównego bohatera. Swoje dramaty miłosne mam zatem zapakowane w bagażu swojego życia, razem z odpowiednim rozdziałem związku małżeńskiego. Przez większość życia byłem romantycznym idealistą i mimo dojrzewania do kompromisów w życiu oraz poszerzania palety odcieni szarości w ocenie życiowych postaw, wciąż uważam się za romantycznego idealistę, tyle że już nie tak radykalnego z powodu praktyki życia, która prędzej czy później każdego sprowadza do parteru.

Gdy pierwszy raz oglądałem NIEWIERNYCH zważywszy na moje podejście do życia byłem bardzo zbulwersowany. Pomyślałem sobie - O! znowu lansują rozwiązłość w małżeństwie, znowu ją usprawiedliwiają i znowu jak kobieta zdradza faceta to jego wina i jak facet zdradza kobietę to również jego wina. Niemniej jednak ku mojemu własnemu zaskoczeniu byłem ciekaw co będzie w kolejnym odcinku i co jeszcze bardziej zaskakujące czułem pewną satysfakcję w chwili gdy główny bohater zaczął żyć swoim drugim życiem, gdzie niejako poczułem, że odbiera sobie należną sprawiedliwość.

W moim prywatnym życiu małżeńskim gdyby spotkało mnie coś podobnego, zupełnie nie widziałbym szans na ratowanie związku. Wzajemne zaufanie i poszanowanie współmałżonka w kwestii wierności i uczciwości w tej kwestii jest dla mnie fundamentem małżeństwa, jego trwania i zwieńczenia śmiercią jednego z małżonków.

Życie w związku nie jest łatwe, tym bardziej w małżeństwie, a do pewnego momentu im dłużej tym trudniej. Człowiek jest tylko człowiekiem i jest wystawiony na masę pokus, na emocje, rozdrażnienie, znużenie, zwątpienie... czasami jednak jedna krótka chwila decyduje o całej reszcie życia która nam została.

Mimo takiego podejścia do życia, chciałem zobaczyć co będzie dalej. Pewne wątki mnie rozbrajały swoją naiwnością, pewne irytowały do tego stopnia, że nawet po wystawieniu dobrej oceny serialowi nie jestem w stanie ich zaakceptować. Jednym z wątków jest postać Stephanie, która jak to w życiu często bywa, jako "dobra przyjaciółka" miesza w głowie Grace. Trudno w pierwszej chwili oprzeć się wrażeniu, że cały dramat zaczyna się właśnie od Stephanie, która wprost sugeruje Grace skok w bok.

Oczywiście nie mamy gwarancji, że gdyby nie Stephanie, to Grace by tego nie zrobiła ponieważ 20 lat związku i wymienione przeze mnie problemy pojawiające się w długim małżeństwie istniały i w tym przypadku, więc nie mamy pewności, że w pewnym momencie i tak nie nastąpiłby przełom i Grace sama nie zwolniłaby swoich hamulców na tyle aby zdradzić. Ale w tym momencie wypadałoby właśnie przywołać to co napisałem dwa akapity wyżej, czyli to, że czasami chwila słabości i jedna szybka decyzja może zniszczyć wszystko co się zbudowało i rzutować na wszystko co nam jeszcze zostało do końca życia.

Cały mechanizm przedstawiający skomplikowane i przygnębiające aspekty naszego życia w związkach jest pokazany może w sporym skrócie i uproszczeniu jednakże nie na tyle aby zatracić wiarygodność. Ukazuje prozę życia, choć mało kto z nas żyje w takim luksusie jak główna para tego spektaklu który oglądamy, jednakże mam wrażenie, że ten zabieg został dokonany po to, aby uwidocznić jeszcze bardziej to jak trudno zadbać o kondycję małżeństwa gdy dochodzą problemy natury materialnej. Z jednej bowiem strony takie problemy mogą wzmacniać i cementować związek ponieważ mamy wspólny cel walki o przetrwanie Rodziny, z drugiej strony mogą przysporzyć sporo zwątpienia i pretensji do partnera.

Ale patrząc na wersję przedstawioną w serialu odnosimy wrażenie, że pieniądze może ułatwiają wiele spraw i umilają małżeńskie życie gdy jest ono szczęśliwe, jednakże nie dają gwarancji braku znużenia, rutyny i frustracji. Dochodzą tu aspekty problemu zachowania rozsądnej równowagi pomiędzy poświęceniu się pracy i zapewnieniu komfortowego bogactwa, a pozostawieniem czasu na cieszenie się nim i cieszenie się życiem. Ta separacja od problemu materialnego pokazuje a wręcz jeszcze bardziej uświadamia, że bez względu na to w jakiej rzeczywistości żyjemy problemy zawsze się pojawią i jedyne pytanie jest takie jak się z nimi uporamy i co stoi u fundamentu naszego związku.

Nie będę streszczał wszystkich wątków i mądrości zawartych w serialu, bo mimo iż mnie korci bo i tak nie ma to sensu. Spojlerowanie i tak nikomu nie zaszkodzi ponieważ nawet mimo tego, że wiemy o co chodzi w serialu i jak się on kończy, to warto przejść z nim za rękę nawet dwa razy i dać sobie szansę na pewne refleksje.

Co do samego zakończenia, to w związku z tym co napisałem na początku, trudno utrzymać dzisiaj widza na dłużej mimo początkowego przyciągnięcia i trudno go nie rozczarować po tym przyciągnięciu.

Autor miał dwa wyjścia. Mógł popaść z banału w banał. Mógł dać piękne zakończenie w hollywoodzkim stylu, po którym wszyscy byśmy byli rozczarowani jak po 20 letniej whisky do której ktoś po podstawieniu pod nasz nos na końcu dolał Coca Coli, albo mógł skończyć w sposób dramatyczny gdzie część widzów miałaby ochotę rozszarpać go na strzępy za to, że cały misterny plan i te wszystkie zmagania bohaterów ze sobą poszły na marne.

Ja oglądając pierwszy raz ostatnie sceny również byłem wzburzony, jednak po dłuższym zastanowieniu doszedłem do kilku wniosków, które mam wrażenie, że autor chciał nam właśnie przekazać. Nie będą one odkryciem jakiejś niesamowitej tajemnicy na której zbudujemy świat od nowa, bo ten serial nie jest jakąś Biblią a po prostu rozrywką. Niemniej jednak to co chciał przekazać jest dość oczywiste i również stanowi wartość.

Widząc to co się dzieje dochodzimy do kilku wniosków.

Życie w związku nie jest proste. Prawie każda podejmowana decyzja nawet ta niewinna może nieść ze sobą olbrzymie konsekwencje. Dobrze jest walczyć o związek i się godzić w świadomości swoich słabości i słabości partnera, ale czasami można narobić tyle bigosu, że nawet gdy uratujemy związek to i tak wszystko wróci do nas jakimś rykoszetem, ponieważ zmieniamy nie tylko rzeczywistość dotyczącą nas samych i naszego partnera, ale tworzymy także całą masę wątków wpływających na życie innych.

Czasami zatem wygrana walka nie oznacza happy endu, bo o ile konsekwencje w związku w końcowym rezultacie wpływają na nas konstruktywnie, o tyle konsekwencje poza naszym związkiem nie uchronią nas od dramatu.

Mimo wszystko ostatnia myśl jaka się u mnie pojawia, wybierając w domyśle opcję w której koniec to tragedia jest taka, że mimo wszystko dobrze gdy się pogodzimy i uratujemy coś co wydawało się przegrane, nawet jeżeli nie ma już zbyt dużo czasu.

ocenił(a) serial na 10
margoluz

Zgadzam się z przedmówcami że jest to serial dla ludzi raczej 30+ z naciskiem na + i przede wszystkim długo zamężnych/ żonatych. Bo niestety pokazuje prawdę może trochę zamerykanizowaną prawdę ale jednak.
Niestety drugi sezon jak dla mnie porażka wszyscy idą na całość i niestety na tym kończy się moja pozytywna ocena tego sezonu. O ile pierwszy bardzo mnie wciągnął i można było coś z niego "wynieść" tak drugim jestem zniesmaczona. Amerykańskie poczucie wartości gdzie brat z żoną ojca, ojciec z żoną syna, syn z macochą to nie jest nic nienormalnego i zdrożnego a przyjaźnie z kochankami żon są na porządku dziennym. Cóż... szkoda bo serial był na prawdę dobry...

margoluz

Ten serial będzie w TVN 7 w listopadzie

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones