Zacznijmy od tego, że już krótki opis pod tytułem trochę psuje niespodziankę, jaką niesie pierwszy odcinek. Jeżeli jeszcze nie oglądaliście, to lepiej przestać to czytać.

Teraz będzie analiza akcji ze szczegółami.

Otóż przedakcja najlepiej pokaże, czy mamy uprzedzenia w stosunku do imigrantów z krajów arabskich. Widzimy obskurną arabską knajpkę (nie znamy kraju) i pracujących w niej ludzi. Dzieje się coś dziwnego, przekazywany jest opakowany przedmiot, główny bohater (śniady, o południowym wyglądzie) wciąż zerka na zegarek i przypomina szefowi o swoim wyjściu. Niestety skojarzenia idą w kierunku akcji terrorystycznej. Nasz bohater podchodzi do samotnego klienta, o europejskim wyglądzie, pytając, czy go poznaje. Prawdę powiedziawszy oczekiwałem, że dokona samosądu za jakieś krzywdy z przeszłości (przypomniał mi się film "Pogorzelisko"). No i w tym momencie do budynku wjeżdża wielka ciężarówka. Oczywiście widzę w tym akt terrorystyczny.
Twórcy serialu złapali mnie na swoją prowokację. Podświadomie myślę schematycznie Arab=terrorysta, bo inne skojarzenia nie przyszły mi do głowy. Pewnie problem ten dotyczy większości widzów, w nasileniu odwrotnie proporcjonalnym do poznania Świata.

Gdy bohater odzyskuje przytomność, przechodzimy do rzeczywistej akcji. To Kanada, ale w zniszczonej knajpie trzeba ratować rannych jak pod gruzami Aleppo, doraźnymi środkami, bazując na doświadczeniu, a nie współczesnych metodach. Późniejsze wydarzenia pokażą to zderzenie w praktyce oddziału ratunkowego szpitala.

Jeżeli ktoś jest miłośnikiem serialu "Good doctor", to być może będzie miał podobne skojarzenia jak ja. Bo w "Nowym życiu" mamy też zetknięcie się odmiennego podejścia do ratowania pacjentów, tym razem nabytego w warunkach wojennych.