"Reprisal" jest serialem niepodobnym do czegokolwiek, co widziałam wcześniej. Na początku wydaje się pogmatwany, ale gdy już dobrnie się do końca trzeciego odcinka, ciężko jest przestać oglądać. Ma w sobie znacznie mniej scen przemocy niż się spodziewałam - to, ile tej przemocy pokazać a ile pozostawić w cieniu jako coś, o czym tylko wspomniano zostało bardzo dobrze przemyślane. Twórca serialu, Josh Corbin, miał ten pomysł w głowie przez 9 lat, co dodatkowo wpływa pozytywnie na efekt końcowy. Wizualnie również jest bardzo przyjemny dla oka.
Lubię, gdy fabuła sprawia, że wchodzę sama ze sobą w wewnętrzny konflikt - komu kibicować, z czyjej porażki się cieszyć?
Mimo mojej ogromnej sympatii do Abigail Spencer, Doris początkowo potwornie działała mi na nerwy. Pusta blondynka bez pojęcia o świecie, ze słodkim głosikiem i stadem torebek. Mimo to jednak im głębiej w serial, tym bardziej pokazywała jaka jest naprawdę. Muszę przyznać, że zrobiła na mnie ogromne wrażenie - zarówno Doris, która z odcinka na odcinek bardziej i bardziej zaczynała przypominać Katherine, jak i sama Abby i jej gra aktorska.
"Reprisal" jest ogromnie niedoceniony i szkoda, że tak niewiele się o nim mówi.