Kończę drugi sezon i nadal nic bardziej rozwijającego się nie pojawia między postaciami. Można powiedzieć, że jakiekolwiek relacje między nimi mają znaczenie tylko dla pojedynczych odcinków, a potem są ignorowane/zapomniane. Nic się nie dzieje w sprawie Danny'ego i Kary, ani Rachel Scott i Nolana. Pomijając wątki miłosne - cały serial jest oparty na wypełnianiu danej misji i tyle? A gdzie jakieś historie bohaterów, jakieś ich odnajdywanie się w sytuacji i przeżycia? Mam wrażenie, że ten serial w ogóle nie żyje z odcinka na odcinek i chodzi w nim tylko o wielkich bohaterów USA... zaczyna się robić nudno. :(