Serial zapowiadał się dobrze, ale nie mogłem znieść głupot fabularnych i dałem sobie spokój.

Pierwszy sezon dobry. Drugi gorszy. Trzeci głupi. Czwarty... Po obejrzeniu pierwszych odcinków - durny! Głupota goni głupotę. Tego na trzeźwo już nie da się oglądać. Szkoda czasu...

Początkowo oglądało się dobrze. Lekki, przyjemny. Jakimś cudem dotrwałem do 4 sezonu i 5 odcinka. Niestety nie dałem mu rady.
Kto oglądał ten wie ...

Trochę racji macie. Pierwsze sezony były nawet przyzwoite, tak na 6-7 w serialowej skali amerykańskiego kina akcji i przeciętności seriali. Teraz jest to co najwyżej 5.
Mnie najbardziej bawią animacje. Graficy się nawet nie starają żeby to dobrze wyglądało. Wykonanie na poziomie ultraniskobudżetowej produkcji.

Brnę przez sezon 4ty. Co się wydarzyło w 5tym odcinku? Pytam bo każdy jest tak głupi, że 5ty niczym się nie wyróżnia ;-)

Po pierwszym sezonie byłam zachwycona serialem, może bez szalu, ale dobra robota - z każdym kolejnym odejmuje mu gwiazdek. 4ty to już totalna porażka. Morze Śródziemne jest chyba wielkości Zalewu Zegrzyńskiego albo i to nie. Pływają po nim 3 okręty, a na którym brzegu nie wylądują to spotykają znajomych.

Strasznie irytują mnie postacie kobiece w serialu. Sasza z twarzą jak z porcelany, gładką i błyszcząca (młoda, a już pobotoksowana?), wiecznie zdziwiona z rozdziawionymi ustami, murzynka oficerka na mostku z afro, żona Greena z wyrazem twarzy zbitego psa, jakaś przygarnięta wymądrzającą się murzynka z Kenii, nie wiadomo po co w załodze, z kolczykiem w nosie idąca na akcje w butach na obcasach...

szczerze powiedziawszy to mam gdzieś te ocenne komentarze - co do serialu - pierwszy sezon strawiłem jakoś bo był najnudniejszy potem coraz lepiej - w końcu ma być to akcja i fikcja i swoją rolę spełnia. Jak się komuś nie podoba zawsze może pooglądać sobie tvn lub TVP - tam są same rewelki jak nie z jednej debilnej strony to z drugiej.

całkiem daje się oglądać... zadziwiająco lekki, wręcz familijny jak na tematykę. są poutykane wartości rodzinne, potrzeba poświęcenia, przełamania swoich niedostatków/wątpliwości/lęków niesienia pomocy słabszym czy w inny sposób podupadłym. pokazano, że ci co twardo dążą do celu mając dobro innych na względzie ostatecznie zyskują (chyba, że akurat ktoś musi zginąć dla podniesienia dramatyzmu). pokazano, że kto zwątpi i podpadnie a chce odzyskać szacunek może się wykazać i odkupić (o ile jest amerykaninem/lub przynajmniej jedną z ważniejszych postaci)... widać, że scenarzyści starają się różnicować odcinki, nie ułatwiają też życia załodze;. ci raz coś zyskują innym razem tracą.. ale są też takie momenty gdy czujesz mało wyszukaną manipulację emocjami lub wręcz ogarniają mdłości - jak podczas testowania szczepionki pod koniec 1 sezonu; coś w rodzaju ~zaciągnęłam się bo moi rodzice zginęli w WTC... a nieco później (żeby było jeszcze bardziej amerykańsko-patetycznie i absurdalnie zarazem) ~tata był strażakiem i poszedł ratować mamę w jednej z wież... choć generalnie nie oceniam serialu źle i nie widziałem jeszcze sezonu 4 i 5 - chciałbym zobaczyć nieco więcej zaskakujących rozwiązań a nieco mniej momentów do przewracania oczami.