Z przyjemnością oglądałam poprzednie sezony, ale ten jest naprawdę słaby, a przynajmniej dwa pierwsze odcinki. Mam wrażenie jakbym oglądała kiczowatą brazylijską telenowelę :-(, zbyt sentymentalna, przesłodzona, zbyt wyniosła, dialogi również z telenoweli, aż na mdłości się zbiera. Fabuła też słaba, nudna, nie trzymająca się kupy. Mam nadzieję, że kolejne odcinki będą lepsze...
Mnie podobały się pierwsze 3 sezony serialu - powiedzmy, do momentu osiedlenia się głównych bohaterów w Fraser Ridge. Były w nich ciekawe przygody, zwroty akcji, wątki podróży w czasie i dbałość o kwestie historyczno-kostiumowe. Od 4 sezonu jednak zrobiło się właśnie tak, jak piszesz - telenowela z dominacja wątków obyczajowo-romantycznych... Oglądam kolejne sezony "z rozpędu", ale coraz bardziej wątpię, że coś się jeszcze zmieni na plus...
Niestety, tak jak i książka. Świetna do 3 części, potem już James robi się idealny do obrzydzenie, Bree to już w ogóle jakaś super baba z wielkim mózgiem, cały czas zastanawiam się jakie studia kończyła i ogólnie niestety przesadzone mocno to jest. Mam duży sentyment do tej opowieści, ale autorka przesadziła z opisami. Serial już starcilo dawno swą moc, bo ileż może podobać się wątek Freyzera. Może gdyby Roger był przystojniejszy... Eee to już chyba się przejadło i tyle
Dodam jeszcze, że to samo zrobili z the stranger things. Dwa sezony super jeśli ktoś lubi takie klimaty, a potem już tylko ciągnięcie serialu dla kasy. Bohaterowie strasznie infantylni, fabuła okropna, chyba tylko małolatom się podoba. Może już za stara jestem...
Według mnie jest (wreszcie) bardzo dobrze. Powrócił klimat dawnego Outlandera, podróże w czasie, to uczucie, kiedy Claire z Jamiem są rozdzieleni od Bree i Rogera.. trochę jak w drugim sezonie.. Czy kiedykolwiek się jeszcze spotkają? No i sentymentalne Lallybroch... aż łezka kręci się w oku. Szkoda mi wciąż młodych głównych bohaterów, ale cieszę się, że mimo wszystko, że ich potomkowie będą najprawdopodobniej opiekować się tamtym miejscem.
Ten serial tak ma. Nadal oglądam głównie z ciekawości jak to się skończy i czy na końcu będzie cukierkowy happy end w którym Jamie przenosi się do przyszłości ;)
Wszystko wskazuje na to, że się przeniesie :-) Nie wszystkie odcinki sa złe, miłość C&J przedstawiona była w piękny sposób, w pierwszych sezonach, potrafię to docenić. Nie znoszę jednak tandety, a to, jak ich związek pokazują teraz, te dialogi...to po prostu tandentne romansidlo, moim zdaniem. I do tego ta scena łóżkowa Bree i Rogera...Uwaga została przeniesiona na młodych... Na szczęście fabuła jest wystarczająco ciekawa, by oglądać dalej.
nie wiem skad pomysl na takie zakonczenie, a przestrzeni czasu diana wielokrotnie powiedziala, ze Jamie nie ma zdolności podróżowania w czasie, w serialu też są o tym wzmianki.
Mi ten sezon się bardzo podobał, fabuła idzie do przodu, jest inaczej niż w poprzednich sezonach, wrócił wątek podróży w czasie i jakoś czuc klima tego Outlandera. Czekam na 8 sezon. To prawda, że mniej więcej do wątku na Jamajce fabuła była bardziej nakręcana, a akcja większa, ale dla mnie całościowo jest to tylko zaleta. Serial się zmienia i ewoluuje tak jak i jego bohaterowie. Kolejne sezony były bardziej obyczajowe i spokojne, bo i bohaterom zaczęło się układać - osiedlili się, odnaleźli spokój w kolonii i próbowali tam spokojnie żyć.