Książka trzymała mnie w napięciu jak szalona, ale tylko do momentu wyjaśnienia bilokacji głównego bohatera. Gdy zaczynają się elementy paranormalne, robi się kaszana. A samo zakończenie wygląda, jakby King dopisał je na kolanie u wydawcy w przeddzień druku.
Pierwsze dwa odcinki serialu są bardzo dobre, choć zmieścili w nich jakieś 3/5 książki. Ludziska się zachwycają, bo intrygi kryminalnej z bilokacją jeszcze nie było. Już widzę te jęki zawodu gdy wjedzie El Cuco ;P
Nie czytałem akurat tej książki ale mogę się tylko domyśleć że istnieje "bliźniak" zabójca z innego wymiaru. Standardowy schemat u Kinga w Mrocznej Wieży. Zakapturzona postać to coś na wzór Randala Flaga albo "Dzieciaka" z Castle Rock. U Kinga wszystko jest powiązane.
Widzę, że wszystkim to przejście z kryminału na horror mało się spodobało. Mi też druga połowa książki nie przypadła do gustu, gdzieś tak od momentu jak zginął Terry. Dobry ryminał że świetnymi opisami zmienił się w słaby horror. Liczyłem, że będzie to kryminał sądowy, gdzie dochodzą to coraz to nowsze dowody, a tu takie rozczarowanie.
Kochałam tę fabułę i mnóstwo frajdy dawało mi rozmyślanie, jak to możliwe, że Terry był w dwóch miejscach i która wersja jest sfingowana. A potem dostałam zmiennokształtnym w twarz i zrobiło się po frajdzie. Bardzo jestem ciekawa, czy serial pójdzie dalej niż książka, a sądząc po dużej liczbie odcinków - jest taka opcja. No zobaczymy.