Nurtują mnie dwie kwestie z drugiego odcinaka, a mianowicie:
1. Detektywi podnoszą jako dowody w sprawie DNA, grupę krwi, odciski. Sugerują, że świadkowie, którzy widzieli Terryego Maitlanda będą mało wiarygodni dla ławy przysięgłych... Natomiast ani słowa o nagraniach z monitoringu, z klubu ze striptizem do którego przyszedł zakrwawiony, z dworca itd. Świadczą o tym, że był w okolicy w dzień zabójstwa.
Tymczasem temat nie istnieje, ani słowa o tych nagraniach. Jakiś pomysł dlaczego?
2. Dziwna scena, kiedy jeden z detektywów zostaje wezwany telefonicznie do pracy podczas polowania. Mierzy akurat do jakiejś dzikiej świni czy dzika. Po telefonie zabiera się i pakuje do auta i nagle mamy scenę z tą chyba dziką świnią, która jest zmasakrowana. O co chodzi?