No, w końcu się dzieje :)
Grove się wreszcie ogarnął, przy wielkiej zasłudze nieocenionego gentelmana - pana Crabb'a.
Udanym elementem fabuły jest jego raport na temat wieku zatrudnionych mężczyzn w
odniesieniu do zbliżającej się wojny.
Spodobała mi się też zmiana nastawienia Rose, która teraz deklaruje i okazuje zaangażowanie
Selfridge'owi. Mało tego - nie dochodzi do inwestycji w spelunę.
Jeśli dodamy, że temat związków zawodowych ucichł oraz powrót Henri'ego Leclair'a,
zapominając na moment o wojnie, to Mr. Selfridge ma same powody do zadowolenia i dumy.
No ale niestety - wojna nastanie i mam tylko nadzieję, że kolejne odcinki nie będą stały pod
hasłem problemów sprzedażowych.
Odnośnie Henri'ego jeszcze, to zastanawia mnie, w jaki inny projekt chce się zaangażować, że
odmawia powrotu na stałe do sklepu. A szkoda, bo według mnie jest jedną z ciekawszych
kreacji, a z Agnes tworzą fajną parę.
I własnie - Agnes Towler w końcu zostaje doceniona.
Za to Victor się sypie psychicznie, ale ma dwa dobre powody - antyimigrancjkie nastroje i właśnie
powrót Henri'ego Leclair'a. Tyle że zwiastun kolejnego odcinka wyraźnie pokazuje, że z Agnes
jeszcze nie zrezygnował.
Lady Mae Loxley zabezpiecza się finansowo i pokazuje pazurki. Postawiła się w końcu mężowi,
wręcz go szantażuje. I świetnie, bo Lord Loxley jest odrażający, działa mi na nerwy ;) Martwi mnie
nieco, że poleciła Selfridge'owi w pełni zaufać swojemu mężowi. Podejrzewam, że niewiele
dobrego z tego wyjdzie.
Warto odnotować też powrót panny Mardle. Jej rola pewnie będzie mniej istotna niż w pierwszym
sezonie, ale podoba mi się gra Amandy Abbington.