Wydaje mi się, że dużo osób przykłada do tej produkcji europejskie/amerykańskie podejście do filmów czy seriali, a to zupełnie nie ma sensu. Mnie „Paranormal” kupił nastrojem – okej, ta historia się snuje, czasami jest bardzo powolna, ale przy tym wielowymiarowa. Bo nie chodzi jedynie o mitologię, ale przede wszystkim o walkę z samym sobą, którą cały czas toczy Reefat, a jeszcze dostajemy „trochę” Egiptu od strony społecznej. Chociaż muszę przyznać, że silne role kobiece w tym serialu przełamują konwenanse, które zostały przedstawione w kilku odcinkach. I to jest super, bo nie spodziewałam się takiego kontrastu w serialu grozy. Zresztą dla mnie Reefat i Maggie to tacy Mulder i Scully na egipskie warunki.
Jasne, efekty specjalne są na niskim poziomie (zwłaszcza w odcinku z pustynią, moim zdaniem najsłabszym), ale gra aktorska i otoczka (muzyka, gra świateł) je rekompensują. Bardzo podobało mi się, jak Ahmed Amin, który na co dzień jest komikiem, wcielił się w rolę tego niezdecydowanego hematologa, który jedno mówi, drugie myśli i ciągle wmawia sobie, że zjawiska paranormalne po prostu nie istnieją. Jest coś w tej produkcji, że przyciąga.
Więcej opowiadam tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=-VrxmI9Hxzo