Dla mnie serial totalnie sprawdził się jako sentymentalna podróż z ulubioną telewizyjną rodzinką, z wieloma fajnymi smaczkami nawiązującymi do poprzedniej serii lub prywatnego życia aktorów. Idealny niewymagający guilty pleasure, który ma wspaniałe właściwości poprawiania humoru. Przepiękne zakończenie, nie mogłam sobie lepszego wymarzyć... Szkoda, że to już koniec, do zobaczenia za 20 lat!
Mam dokładnie takie same odczucia. Fantastyczna, sentymentalna podróż, pełna wzruszeń i śmiechu. Uwielbiam. Wielka szkoda, że nie będzie więcej sezonów. Czekam na the Fullest house! :)