Spodziewałem się dobrego serialu, na miarę "Deadwood", a zaserwowano mi papkę a'la "Synowie Anarchii". Po obejrzeniu 1 sezonu, czuję się, że to wręcz klon Synów Anarchii. Wątek miłosny rodem z opery mydlanej, denerwująca ciotka Poly i 10 gości na krzyż, którzy trzęsą całym tym miastem. Nie kupuje tego. Na plus zdjęcia, muzyka, kostiumy.