Dwóch świetnie umięśnionych facetów (jeden z brodą, drugi bez, do wyboru do koloru), podróże w egzotyczne miejsca, dobre jedzenie i rozmowy ograniczające się głównie do „Wow!” i „Amazing!”. Krótko mówiąc, świetny serial dokumentalny dla młodych ładnych kobiet, ponieważ w niezbyt angażujący intelektualnie sposób pokazuje, że zależności na świecie są nieco bardziej złożone niż życie szafiarek z Instagrama, że żywność niekoniecznie powstaje w pudełkach w supermarkecie, a plastikowe patyczki do rzęsek nie znikają magicznie po spuszczeniu wody w WC ;)

Natomiast dla osób o nieco głębszej wiedzy może być irytujące, że prowadzący sami z siebie nie mają nic (albo prawie nic - Darin wypada tu nieco lepiej niż Zac) do powiedzenia na poruszane tematy. Nie potrafią zadać swoim rozmówcom żadnych pogłębiających pytań, które świadczyłyby o orientacji w przedstawianych zagadnieniach, a ograniczają się głównie do tych ww. „wow” i „amazing”. Co w sumie nie jest niczym dziwnym, biorąc pod uwagę jak niskie jest społeczne zainteresowanie naukami przyrodniczymi.

Ale najlepsze jest na końcu - Darin się wścieka, że z powodu pożaru w Kalifornii spaliła mu się chałupa, a potem obaj z Zakiem podniecają się, jak strasznie ważne jest to, że zrobili ten serial i jak wiele dzięki temu udało im się zmienić na lepsze. Ale nie przyjdzie im już do celebryckich łebków, że w trakcie tych kilku czy kilkunastu egzotycznych podróży, odbytych samolotami, wyjarali tyle lotniczego paliwa i naprodukowali tyle CO2, że zapewne przeciętny widz Netflixa nie naprodukuje tyle w czasie całego swojego życia. Więc biorąc całościowo, tymi swoimi „wow” i „amazing”, powtarzanymi w kółko na całej kuli ziemskiej, zapewne w istotny sposób przyczynili się do zwiększenia efektu cieplarnianego, z którym tak bardzo chcą walczyć swoim serialem :)