W tym odcinku moje dwie ulubione sceny to:
1. wizyta lekarska Dwighta u Whitworthów kiedy Morwenna była jeszcze w ciąży i kwestia współżycia podczas ciąży;
2. wyimaginowana "spowiedź" Rossa Demelzie;
3. rozmowa między Rossem i Demelzą na samym końcu odcinka.
:) Mnie niestety nie poruszył ten odcinek. Ewentualnie scena, w której Ross przygląda się śpiewającej Demelzie zapatrzonej w ... nie pamiętam imienia ;) ... chyba będzie romans :P
Zapatrzona w Hugh ;) nie wiadomo czy to będzie romans, alenapewno coś między nimi zajdzie jak pokazują zdjęcia z 9 odcinka ;)
O faktycznie, wymieniłam trzy zamiast dwóch :). W każdym razie te trzy to moje ulubione sceny z tego odcinka :).
mnie zdenerwowala ostatnia scena, zawiało jakąś patolą. ta wyimaginowana też.
dziwie sie ze w ogole wszyscy maja gdzies to co sie dzieje z Morwenna. A i jeszcze - w poprzednim odcinku miala chyba juz kilkuletnie dziecko i kolejne w drodze, teraz trzecie, a jefrey nic sie nie zmienil, a takie mlode dzieci jak on to sie w 2 lata juz mocno zmieniaja.
a ta jej siostra to jakas przebiegla sucz
Te dzieci kilkuletnie to dzieci jej męża - jego żona umarła chyba przy porodzie i zostawiła córki, stąd wielebny chciał jak najszybciej żonę. Morwenna jak na razie urodziła tylko jedno dziecko.