Gazety i wielbicieli opetało nieznośne stwierdzenie, ze Ross to niemal półbóg, gdy tymczasem juz George wzbudza większą sympatię. Jest tak beznadziejny jak jego kochanka i tekst "Nie miałem wyboru!". Pełni groteski dopełniło olśnienie Elizabeth, że - kurde, no niemożliwe! - Ross też ma plemniki. Wyjątkowo inteligentna z niej kobieta! Czekam na 3 sezon i mam nadzieje, że dziecko bedzie Rossa, bo to skandaliczne, ze scenarzysci kazali Demelzie mu wybaczyc.
Eh George to rzadka kanalia i wiecznie wygląda jakby dopiero co wyciągnęli go z krochmalu.
Ross na ogół to jednak imponujący chłop, taki za którym inni mężczyźni albo ślepo podążają albo go nienawidzą, bo do niego nie dorastają (co widać zresztą na ekranie): zdeterminowany, nieustępliwy, bezkompromisowy i silny.
Na tym tle jeszcze bardziej jednak rzuca się w oczy przerażające bęcwalstwo jakim wykazał się w stosunku do Demelzy w sprawie Elisabeth.
Apropos Elisabeth. Biorąc pod uwagę jak w tamtych czasach wyglądała edukacja seksualna dobrze urodzonych panienek, miała pewnie bardzo blade wyobrażenie na temat współżycia przez poślubieniem Francisa (tzn. że powinna leżeć bez ruchu i myśleć o Kornwalii), a później dopuszczała go do swojej alkowy bardzo okazjonalnie. Nie zdziwiłoby mnie gdyby się okazało, że do głowy jej nie przyszło iż potomka można spłodzić tak za pierwszym razem.
W dużej mierze się zgadzam, ale jednak George ma ceche, której brakuje Poldarkowi - dobrze przemysli swoje decyzje i jest swiadom konsekwencji, takze tych nieoczywistych. A Rossowi absolutnie wszystko uchodzi na sucho. Wyszedl z wiezienia (co w ogole bylo absurdalne), dlugow, biedy, nic mu sie nie stalo w kopalni, mial zone, mial kochanke, nastepne dziecko, ba, ta żona mu wszystko wybaczyla. I tutaj dochodzimy do konkluzji, ze biednemu Georgowi nic sie nie udaje a Ross finalnie wszedzie tryumfuje. Co wiecej, wielokrotnie przy klotniach z Demelza chowal piorka i uciekal albo tlumaczyl sie tak metnie, ze mialo sie ochote zrobic mu ktzywde. Mnie osobiscie to i on sam mecza okrutnie. Zycze temu Poldarkowi dziecka z inna, bo mu sie to nalezy za wszystkie jego zyciowe "wspanialosci".
Ah, tak jeszcze co do Elizabeth. Niewiedza tak, ale raczej panna z wyzszych sfer, ktora ma tak madra rodzine i wie, ze celem malzenstwa jest dziecko i skad ono sie bierze, bedaca pania swojej alkowy doskonale wiedziala co na tym swiecie grozi ciaza. W tamta noc i niedlugo potem myslala tak jak ludzie, ktorzy i wspolczesnie zdradzaja, o pozadaniu a nie konsekwencjach. No, ale kazda rodzina ma swoja czarna owce.