Zgadzam się z przedmówcą. Marina ma jedną siostrę, a Ariel miała ich 6. Według mnie Krystian jest ciekawszą postacią niż Eryk. Marina ma konika morskiego za przyjaciółkę, a Arielka miała Florka. Nie było też postaci Anzelma i jego małego przyjaciela. Uważam, że "Przygody Syrenki" są ciekawsze niż disneyowska wersja.
Niestety podobnie jak w oryginale(spod pióra Andersena)Marina nie spełnia swojego marzenia o ślubie
Ja pamiętam "Pinokia", a szczególnie odcinek, kiedy Pinokio poszedł na wagary z dziewczynką, która potem zamieniła się w wiedźmę.
O właśnie Makowa Wiedźma. Tak się nazywała. Pamiętam jeszcze odcinek, gdzie Pinokio grał na skrzypcach oraz odcinek jak go jakiś bogacz zabrał do domu i Pinokio był jakby jego synem, ale potem pajacyk wrócił do domu.
Tego odcinka sobie nie przypominam :/ Może gdzieś mi umknął? Wydaję mi się, że go nie widziałam.
Jakiś czas temu odnowiłem sobie ten serial i bardzo mi się podobał. Ciekawa fabuła i do tego jeszcze interesujące postacie i polski dubbing świetnie dobrany. Tylko szkoda, że serial po prostu urywa fabułę w ostatnim odcinku. Bo zamiast zakończyć historię po prostu ją przerwali dając tylko nadzieję, że Marina i Krystian jeszcze kiedyś sprawią, iż Marina będzie ludzką kobietą i się pobiorą. Spodziewałem się lepszego zakończenia. A poza tym serial bardzo mi się podoba. Lubię go tak samo jak bajkę Disneya :)
A wiecie że w oryginalnej wersji książę Krystian ma na imię Jasutin?A w pozostałych Justin?
My Polacy jako jedyni mieliśmy przyjemność poznać księcia Krystiana:-)
No cóż dla mnie to na pewno była przyjemność,bo to imiennik mojego dawnego przyjaciela:-)
To samo dotyczy naszych sąsiadów-Włochów.
My Polacy jako jedyni mówimy ,, Włochy",w sytuacji kiedy cała reszta świata mówi Italia/Italy/Italie...
Mógłbym jeszcze długo wymieniać.
W każdym razie wszyscy używają od
,, Italii" nieznacznie zmienionej formy.
Przygody Syrenki - koreańsko-japońsko-holendersko-luksembursko-belgijsko-francuski serial animowany w konwencji anime realizowany na podstawie baśni Hansa Christiana Andersena.
Wspomnijmy takie studio jak Golden Films: wytwórnię słynącą głównie z tanich animacji "direct-to-DVD", których duży procent wygląda jak podróbki Disneya. Disney w związku z tym już kiedyś pozwał Goldenów o plagiat, ale... przegrał.
Niemożliwe? A jednak.
Ale jakim cudem?
To proste: GF powiedziało, że materiał źródłowy, na którym bazowały obydwie wytwórnie, w momencie powstania filmów od Goldenów już był w domenie publicznej. Więc sąd poparł ich, a Disney odszedł z kwitkiem.
A że w USA panuje prawo precedensu, to jeśli znowu ktoś zostanie posądzony o zgapianie od Disneya, ale powie, że tak jak Disney bazował na materiale z PD, to będzie miał (przynajmniej de iure) całkiem spore szanse na skuteczne odparcie ataków że strony Disneya.