nie było jej brata z bratową i trojaczków ani jej biologicznej matki. Przez większość serialu się przewijali i relacje między nimi były bliskie i serdeczne. Właśnie oglądałam ten odcinek ze ślubem i chociaż był cudny (jak każdy) to tych postaci mi zabrakło. Może aktorzy nie chcieli wystąpić albo trudno ich było tak po prostu umieścić w scenariuszu, jednak kiedy Phoebe mówi, że nigdy nie miała rodziny od razu aktorzy w/w przyszli mi do głowy.
Też żałuję , że ich nie było. Niby w odcinku jest to trochę wyjaśnione , bo wtedy była jakaś kiepska pogoda i nie można było dojechać do Nowego Jorku. Ale scenarzyści mogliby coś wykombinować , ale i tak świetny odcinek:)
Dokładnie - śnieżyca; tu mogli wpleść wiadomość, że nie dojadą, bo nie mają takiej możliwości. Szkoda, bo i ojciec Phoebe mógłby się pojawić, przecież się znalazł w którymś z początkowych odcinków, na stypie po babci... To mnie utwierdza w przekonaniu, że powinnam odnowić kontakty z rodziną :)
Zgadzam się, mogli lepiej podkreślić, że nie ma bliskich Phoebe z powodu pogody.
Niestety często rodzina nie bierze udziału w świętach przyjaciół- np w Święcie Dziękczynienia, wieczorze panieńskim... Za to scenarzystom nie przeszkadza sprowadzać obcych ludzi na imprezki (np Halloween-ową) - kim są te anonimowe osoby, z którymi i tak przyjaciele nie rozmawiają??
:)
Dekoracja :)
Zapewne chodziło o to, że musiałoby być więcej wątków w danym odcinku a to jednak tylko serial komediowy o określonej grupie osób. Bardziej miałam na myśli to, że Phoebe od zejścia się z Mikiem często wspominała, że nigdy nie miała rodziny, powiedziała to nawet podczas przysięgi a przecież "odzyskana" matka i brat pod ziemię się nie zapadli.