PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=37531}

Przystanek Alaska

Northern Exposure
7,7 29 580
ocen
7,7 10 1 29580
7,8 5
ocen krytyków
Przystanek Alaska
powrót do forum serialu Przystanek Alaska

Witam

Pamiętam, że w pewnym momencie zmienił się skład tworzący serial i serial zaczął tracić swoją oryginalność. Pamiętam, że świetne były dwa pierwsze sezony i chyba trzeci, ale już był gorszy. Macie swoją opinię na ten temat?

ocenił(a) serial na 9
KarolZet

Nie gniewaj się, ale pytanie bez sensu. Ten serial albo się kocha, albo nie. Sezony nie mają nic do rzeczy. Owszem, ostatni, kiedy doktor Joel Fleischman pojawia się rzadko, a zastępuje go inny, może irytować. Jednak nawet to ma sens - podobnie jak zakończenie: NAJLEPSZE, jakie kiedykolwiek widziałem w serialach. Bez happy endu. Pozwala zrozumieć życie. Każde inne byłoby nieodpowiednie. Wypowiedziane tam kwestie to zresztą powtórzenie słów z początkowych odcinków - uważny odbiorca to odnotuje. Teraz dopiero nabierają sensu. Koło się zamyka.

ocenił(a) serial na 9
marscorpio

No nie uważam tego pytania za "bez sensu". Pamiętam, jak dawno temu w TVP (pamiętam w '39 - gadam jak stary dziad :D) leciał ten serial pierwszy raz, to do pewnego momentu miałem wrażenie bogactwa osobowości tych postaci i wydaje mi się, że były to właśnie 3 sezony. Potem gdzieś to zniknęło i ktoś inny zaczął pisać chyba scenariusze i postacie stały się ... jak w innych amerykańskich serialach - dosyć proste. Pytam, bo może ktoś odebrał to podobnie. A Przystanek Alaska bez Fleischman'a? Nie obraź się, ale coś mi się to nie widzi i pachnie ciągnięciem serialu na siłę dla kasy. A mnie właśnie chodzi o to, aby wychwycić ten moment, gdzie jakość przeszła w efektowność.

Pozdrawiam

ocenił(a) serial na 9
KarolZet

Dalej uważam, że pytanie jest bez sensu. Jeżeli możesz, obejrzyj wpierw wszystkie odcinki nieparzyste. Potem, dla odmiany, parzyste. Następnie porównaj, które wydają Ci się ciekawsze i gdzie postaci były “pełniejsze”.
Załóżmy, że książka składa się z czterech tomów. Także pytasz, który z nich jest najnudniejszy? I co wtedy, jeżeli ktoś podpowie, że np. 3? Przeczytasz 1, 2 i 4, a uznany za nudny pominiesz?
Ale nie ma potrzeby, bym był złośliwy. Tak naprawdę wolałbym, byś obejrzał wszystkie. Problem w tym, że kiedy ten serial zaczyna nam “przeszkadzać”, nic się już uczynić nie da. Magia znika. To tak, jak z czytaniem “Stu lat samotności” Marqueza czy “Dzieci północy” Rushdiego. Żadna kolejna lektura nie przywróci tych doznań, które towarzyszyły pierwszej - może bardziej naiwnej, niedokładniejszej. Ale też najwartościowszej.
Powtarzam - "Przystanek Alaska” to całość, chociaż scenarzyści zmieniali się kilkakrotnie. W pierwszym odcinku Joel Fleischman poznaje Maggie O’Connell, w ostatnim - żegna się z nią. W międzyczasie zmienia się, staje innym człowiekiem. Epizod z jego odosobnieniem jest przeciwieństwem tego, kiedy nie mógł wytrzymać bez zgiełku Nowego Jorku. Poza tym serial bez Fleischmana to zwyczajne życie. Zdarza się, że ktoś umiera, ktoś inny wyjeżdża, a jeszcze z kimś - może nawet przyjacielem - zdarzyło się nam poróżnić i znajomość zostaje zerwana albo po prostu - nie jest tak, jak w “mitycznym” kiedyś. Ten serial to uzmysławia. Fleischaman od początku był “pielgrzymem”, jak Żyd Wieczny Tułacz. Pragnie stabilizacji, komfortu dostatniego życia, ale na końcu uświadamia sobie, że “Nowy Jork to stan umysłu” (bądź “świadomości“, cytuję z pamięci). Teraz potrafi już żyć wszędzie, zaklimatyzować się w każdym miejscu. Nie nazywa ludzi “bandą brudnych, chorych psychicznie wieśniaków”, jak miał to w zwyczaju czynić kilka lat wcześniej.
Trudno nam się wyzbyć przyzwyczajeń. “A Przystanek Alaska bez Fleischman'a? Nie obraź się, ale coś mi się to nie widzi i pachnie ciągnięciem serialu na siłę dla kasy”. Bez tego „odejścia” Fleischmana wszystko byłoby niepełne. Za nim po prostu tęsknimy - tak jak tęskni za nim Maggie O’Connell i ci, z którymi się zaprzyjaźnił. Ale pojawia się inny lekarz - dla odmiany, z żoną - pod wieloma względami przeciwieństwo Joela. I pragnie go poznać, kiedy usłyszał o nim kilka lokalnych „legend”. Natomiast życie toczy się dalej. Także w Cicely na Alasce. Tak przynajmniej wierzą ci, którzy serial i jego bohaterów pokochali. Dlatego pewnie organizują jakieś „zjazdy” czy coś w tym stylu.
Nie jestem sentymentalny. Masz rację - niektóre odcinki są nudne, denerwują itd. Jednak jedynie obejrzenie całości ma sens. Mimo mankamentów, to udana produkcja, ewenement. Podobne wrażenia odniosłem po obejrzeniu filmu „Empire Falls” (2005).

ocenił(a) serial na 9
marscorpio

No a ja nadal się trochę postawię tej argumentacji, bo można by powiedzieć: Wszystkie części obcego i obcy vs predator to ta sama historia. Pasuje Ci to rozumowanie? Jak na mój gust zmiana scenarzysty, zwłaszcza w przypadku filmu tak wyjątkowego, generuje ogromną zmianę w jakości i sensie historii. Pierwsze odcinki pokazują pewną alienację i zmianę człowieka w takim miejscu i kulturze. Pasuje mi tu tekst z jednej piosenek Stinga "People go crazy in congregation, but they only get better one by one". Tu była IMHO największa siła tego serialu, w wyrwaniu człowieka z jego przekonania o idealności własnej filozofii, własnego spojrzenia na życie. Kiedy zmienili się scenarzyści, kiedy zaczęli po prostu ciągnąć ich historię to stała się to zwyczajna opowieść o amerykanach w ciekawych miejscu i nie ma to nic wspólnego ze znudzeniem.

ocenił(a) serial na 9
KarolZet

Ojej. Trochę mnie rozbroiłeś tymi przykładami. Rzecz w tym, że oglądałem wszystkie części “Obcego” w kinie (tak, dwie za PRL-u). Nigdy natomiast nie obejrzałem “Alien vs. Predator”, z wielu powodów - m. in. dlatego, że nie ma to ze sobą nic wspólnego. Niedługo zresztą powstanie “Terminator vs. Predator” albo “Fredy Kruger vs. Barbie” (lalkę zagra Summer Glau, po przefarbowaniu się - występuje w serialu “Terminator: Kroniki Sary Connor“ jako terminatorka, che, che).
Widzisz, “Obcy” jest filmem, “Przystanek Alaska” serialem. To czyni istotną różnicę. Tu potrzeba by wykładu o specyfice dzieła sztuki, ale mi się nie chce, a Ty mógłbyś się poczuć urażony). “Obcy - 8 pasażer Nostromo” stanowi zamkniętą, integralną całość. To, że powstała kontynuacja, to kwestia komercyjnego sukcesu - nota bene nieprzewidzianego. W tym różni się od “Star Wars” - Lucas od początku zaprojektował całość. Jednak uznaję “Obcego” w trzech odsłonach. Stanowią zamkniętą, integralną całość - w trzeciej Ripley ginie, przyciskając obcego jak matka własne dziecko (mamy też motyw ukrzyżowania). Natomiast “Przebudzenie” to zwyczajna, komercyjna głupota. Nie przekonuj mnie, że Ripley została sklonowana, bo… cóż, nawet jeśli, to wystarczy minimalna orientacja w genetyce: pamięci nie przechowujemy w genach. Mniejsza o to.
„Jak na mój gust zmiana scenarzysty, zwłaszcza w przypadku filmu tak wyjątkowego, generuje ogromną zmianę w jakości i sensie historii”. Idealizujesz tych pierwszych scenarzystów, pomniejszasz dalszych. To ten sam warsztat, niewielka różnica w IQ (kwestia powstawania scenariusza w USA to osobne zagadnienie). A bohaterowie zaczęli już żyć własnym “życiem” - nikt nie może z Fleischman’a, ni stąd, ni zowąd, uczynić Murzyna. Scenarzystom “Przystanku Alaska” udało się opowiedzieć jego historię od pewnego początku do pewnego końca. Ale pamiętajmy - historia Flaischman’a wpisana jest w szerszą - historię Cicely i jego mieszkańców. Tak jak Twoje życie jest tylko fragmentem historii twojej rodziny, rodu, rodaków itd. Tym samym serial stanowi zamkniętą, integralną całość. W większości produkcji ten koncept jest nieobecny - albo są “tasiemcowate” (bo wciąż popularne), albo kończą się znienacka (bo niska oglądalność, producent nie dał itp.). Tutaj udało się zachować umiar - wszystko zaczęło się i skończyło we właściwym miejscu i właściwym czasie (chociaż gdyby nie to, że film był nagradzany, a później tracił widownię, nie miałby tego szczęścia).
Różnica między nami jest prosta - ja obejrzałem wszystkie odcinki i dlatego oceniam całość. Ty obejrzałeś kilkanaście i usiłujesz wyrokować o całości. Dla mnie to NIEDOZWOLONE. Błąd logiczny, merytoryczny czy po prostu - naukowy. Natomiast łączy nas jedno: ja także uważam, że niektóre odcinki - z winy scenarzysty - były nieznośne, denne itp. Nawet przerwałem ostatnio oglądanie jednego. W niczym nie zmienia to faktu, że “Przystanek Alaska” stanowi zamkniętą, integralną całość, a kontynuacji nie będzie. Zresztą, niektórzy z aktorów już zmarli. Ale wiem, dla kina współczesnego to żadna przeszkoda - można ich sklonować, a są też inne sposoby.
Aha - Amerykanach (duża litera; też za nimi nie przepadam, ale co ortografia, to ortografia).

ocenił(a) serial na 9
marscorpio

Nie wyrokuje co do całości, nigdy tego nie powiedziałem więc proszę nie wkładaj mi w usta tego czego nie powiedziałem, aby było Ci potem łatwiej polemizować. Wyrażam opinię o tym, co widziałem. Wyraźnie to powiedziałem już w pierwszej wypowiedzi. Pierwsza warstwa filmu się i może nie zmieniła, ale postacie jak dla mnie straciły unikatowość. Od pewnego momentu IMHO nie poznawaliśmy ich głębiej. Dodatkowe fakty zaczęły być tak uniwersalne, że od biedy można było je przypiąć do każdej postaci. Dla Ciebie może ważne czy Fleischman przyjechał czy pojechał, ale jak dla mnie ważne jest o co chodziło scenarzystą na początku, jaką osobowość chciał nadać postaci. Pierwsza warstwa jedynie podstawą do pokazania drugiej. Potem tego IMHO nie ma, scenarzyści nad tym nie panują. Próbujesz erudycją udowodnić swoją rację na siłę, choć szczerze w mówiąc w Twoich wypowiedziach tylko ułamek trzyma się tego o czym piszę, a reszta ma tylko wykazać większą "mądrość" twojej wypowiedzi. Proszę więc nie zarzucaj mi braku merytoryczności, skoro sam sobie bujasz miast konkretnie argumentować.

ocenił(a) serial na 9
KarolZet

Twarda z Ciebie sztuka. Podoba mi się. No to dalej!
„Dla Ciebie może ważne czy Fleischman przyjechał czy pojechał”. Widzisz, urodziłem się, za jakiś czas umrę. Ty - także. Przyjechałem, wyjechałem. Zalogowałem się - wyloguję się. Dyskutujemy - przestaniemy. Takie życie.
W pytaniu: „Które sezony były warte kupienia” implicite zawarta jest myśl, iż całości nie warto zobaczyć. „Pamiętam, że świetne były dwa pierwsze sezony i chyba trzeci, ale już był gorszy”. Wynika stąd, że całości nie warto zobaczyć. Upierasz się przy tym, a ja próbuję Cię przekonać, że jest inaczej. ZOBACZ CAŁOŚĆ, potem oceń, że serial jest dobry np. do trzeciego sezonu. Przecież pytasz chyba też o to, czy warto serial oglądać dalej - o tym, co obejrzałeś, masz wyrobioną opinię, co mocno podkreślasz.
Dobrze, zawrzyjmy rozejm. Jak czytam „wykazać większą "mądrość"” przypominam sobie tych wszystkich, którzy przegrywali ze mną w szachy w szkole średniej. Nie zniechęcaj się - rozmowa z Tobą to zaszczyt: jak dotąd mnie nie zbluzgałeś, co świadczy dobrze o Twojej kulturze i inteligencji. A dydaktyczność daruj - cecha charakteru.
Proszę - obejrzyj wszystkie odcinki, a potem mi dokop. Ja tam zbytnio się nie przejmuję uwagami; jak ktoś ma rację, przyznaję i „koniec i kropka”, jak mówi moja córka.
Jednego nie wybaczam: ortografii. Scenarzystom, nie „scenarzystą”. To liczba mnoga! O końcówkach czasownika w 1 os. l.p. czasu teraźniejszego nie mówiąc. Tego nie pomijam w przypadku któregokolwiek użytkownika jakiegokolwiek forum. To wynika z dbałości o język ojczysty. Dla mnie to ważniejsze niż "Przystanek Alaska".
Jeżeli potrzebujesz całości „Przystanku Alaska”, daj znać: marscorpio@poczta.onet.pl

ocenił(a) serial na 9
marscorpio

No i doszliśmy do klu (czy jak to się pisze) problemu. Trzeba kupić. Na razie kupiłem płytki 1-9 i 11-12, a nie chcę kupować wszystkich. Chcę mieć to co mnie tak fascynowało i wydaje mi się, że już mam, ale ... dlatego takie pytanie. A co do całości - może kiedyś jak będzie więcej czasu w życiu, a co do filmów to jestem full legal. ;-)

ocenił(a) serial na 9
KarolZet

Dzięki za odpowiedź. Uszanowanie i pozdrawiam!

użytkownik usunięty
KarolZet

Wszytkie sezony są super aczkolwiek pierwsze 3 maja w sobie więcej tego czegoś:P

ocenił(a) serial na 9

Dzięki. Właśnie tak mi się wydawało. Pozdrawiam ;-)

KarolZet

To nie łatwe zadanie powiedzieć ci "do której strony masz doczytać książkę bo akcja jest najlepsza", nawet jak mi ktoś powie że zakończenie może mnie rozczarować to i tak nigdy mi się nie zdarzyło nie dokończyć (no chyba że książka od początku nie była ciekawa). Jeżeli miałbym coś polecić: kup 3 pierwsze sezony, posmakuj, a potem zarób, odłóż albo pożycz i kup resztę...
... :) ... pozdrowionka...
PS. no chyba że ci się nie spodoba to: wyrzuć do koperty, na której napisz mój adres i z obrzydzeniem ciśnij tym do skrzynki :)

ocenił(a) serial na 9
radziuimadzia

No jest to jakieś podejście, choć z drugiej strony jestem w stanie powiedzieć opierając się na subiektywnej opinii "Obejrzyj tylko 3 stare części Gwiezdnych Wojen, nie oglądając nowych wiele nie tracisz" albo ">>Straż! Straż!<< Pratchett'a jest mniej zabawny niż >>Kolor Magii<<" i na takie subiektywne opinie właśnie liczyłem pisząc tego posta.

Pozdrawiam :)

ocenił(a) serial na 9
KarolZet

Drogi Karolu!

Dorwałem się do internetu i oto znalazłem wiadomość, że niniejsza dyskusja "trwa". Nawiążę do Twojej wypowiedzi.

Tak, zgadzam się, Star Wars IV-VI warto zobaczyć, a I-III nie bardzo (przeszkadzają względy formalno-estetyczne, bo sama historia nie jest dużo bardziej naiwna). Nie mogę jednak przystać na ten argument w tym przypadku. Różnica dotyczy kategorii adresata. Te niedawno dokręcone epizody były skierowane do innego odbiorcy niż wcześniejsze. Przecież dobrze o tym wiesz - Lucas chciał wychować nowe pokolenie fanów - i udało się, figurki, gry itp. sprzedają się rewelacyjnie.
Natomiast "Przystanek Alaska" był skierowany do tej samej widowni, nie nastąpiła jakaś wymiana demograficzna czy pokoleniowa.

Wciąż obstaję przy tym, że powinno się obejrzeć cały serial, wszystkie 110 odcinków. Ale zauważyłem, że Twoje podejście ma jednak - i to duży - sens, o ile mogę to tak niezręcznie określić. Niestety, dooglądałem kolejnych kilkanaście odcinków (kupuję na bieżąco to, co w kioskach wydają). Patrzymy z żoną. Ona zasypia - to dobrze, bo tak jedynie się nudzę. W przeciwnym wypadku, gdyby oglądała, odczuwałbym zażenowanie - niektóre z odcinków są wyjątkowo marne. Owszem, wciąż zdarzają się dobre, jednak rzadziej niż w sezonie 1 i 2. Myślę więc, że obejrzenie jedynie tych sezonów wystarcza w zupełności.

Kiedy lata świetlne temu miałem okazję zobaczyć ten serial - nawet nie od początku - utrafił w moje "potrzeby". Dla mnie doktorek to postać, której losy śledzę od pierwszego do ostatniego odcinka. Taka fikcyjna "biografia", a w zasadzie jej fragment. Moje podejście też jest zatem subiektywne. Nie mogę zaprzeczać tej fascynacji i temu zachwytowi, które natenczas mi towarzyszyły - na każdy odcinek czekałem niecierpliwie!!! To, że dziś inaczej traktuję tę produkcję może być uwarunkowane przez wiele czynników. Ale tak często jest - niegdyś oglądałem to bezkrytycznie, w przeciwieństwie do Ciebie. Ty najwyraźniej odnotowałaś to, co je dopiero teraz konstatuję. Ale, jeśli mogę tak powiedzieć, nie zamieniłbym się. To "naiwne" oglądanie było dla mnie niezmiernie ważne i dlatego namawiam do tego innych. Z tym że - to już chyba pisałem - w pewnym momencie "naiwny" i bezkrytyczny odbiór przestaje być możliwe.



ocenił(a) serial na 9
marscorpio

Argument o innym pokoleniu fanów brzmi przekonująco. W końcu ponoć już przy pierwszej serii Gwiezdnych Wojen po sukcesie "New hope" chciał mniej kasy za drugą część, ale za prawa do serii. Intencje mogą być argumentem, bo w końcu trafił wtedy filmem w gusta dzisiejszych 30-40 latków. Może Ci już za mało pierdół kupują i trzeba było nowych klientów narobić. Klientów z wymogami wytworzonymi grami z wymyślnymi efektami 3D.

Pamiętam, że jak jeszcze przystanek leciał w TVP (pierwszy raz) to po bodajże drugiej serii serial stał się kultowy, a po chyba trzeciej zeszło powietrze i kolejnych już TVP nie kupiło. Potem dowiedziałem się, że TWÓRCA serialu się wycofał z projektu. zostali spece, zabrakło wizjonera. Wspomnienie tamtego wywołało moje pytanie.

Mnie urzekła magia tych postaci. Są naprawdę kompletne, a nie schematyczne jak w większości serialów. To samo czyni dziś House'a popularnym. Postać jest kompletna. Od pewnego momentu w serialu "Przystanek Alaska" mam wrażenie, że zostały dekoracje i fasady postaci, a zabrakło im tej duszy, a ja zawsze na ludzki wymiar filmu zwracałem dużą uwagę. ;-)

ocenił(a) serial na 9
KarolZet

Cholera, lubię House'a, też oglądałem z zaciekawieniem (może z mniejszym niż "PA", ale jednak). Lecz w tym przypadku mam identyczne zastrzeżenia jak Ty do "Przystanku". Ostatnie dwa sezony wydaja mi się kręcone na siłę. Ten najnowszy już definitywnie mnie irytuje - przestałem nawet oglądać. HA! Mógłbyś zatem, o ile jesteś pasjonatem tegoż serialu, przekonywać mnie, że powinienem to zobaczyć dalej (nie wiem, czy aż tak bardzo lubisz House'a). Ja odpowiedziałbym zapewne, że im pomysły, a mnie - moja cierpliwość - się wyczerpały. Czyli role by się odwróciły (ale, co powtarzam, nie wiem, czy w ogóle rola "przekonywacza" by Ci odpowiadała w przypadku tego serialu).

Wydaje mi się, że TVP wyświetlała wszystkie sezony "Przystanku Alaska", nie mam jednak pewności. Oglądałem go też potem na TVN i - jeszcze później - na TV4 czy 7? Tak, po dziś dzień niewiele równie dobrych produkcji powstało. Jednak - tak jak uprzednio, gdy dyskutowaliśmy w wakacje - nie obarczałbym zbytnio twórców zarzutem o nieudolność. Niestety, większość seriali raczej staje się - w miarę kolejnych odcinków - coraz marniejsza. Utrzymanie równego poziomu jest trudne (vide "Gotowe na wszystko" - nawet moja żona zrezygnowała). W "Przystanku...", tak jak pisałem, także w ostatnich dwóch-trzech sezonach znajdziesz "magiczne" odcinki. Niewiele tego, ale dowodzi, że można było zrobić pozostałe lepiej. Dla tych kilku-kilkunastu wytrzymam do końca, chociaż momentami wolałbym nie patrzeć - ubytek "magii" w moim ulubionym serialu to dla mnie wręcz traumatyczne przeżycie.

ocenił(a) serial na 9
marscorpio

Jeśli chodzi o House'a to się nie wypowiem, bo systematycznie oglądam go dopiero od czasu jak jest w wyborczej, czyli jestem dopiero na pierwszym sezonie ;-).

Twórcy nie robią się raczej bardziej udolni. Raczej podejrzewam, że przyczyna tkwi w ... marketingu. Już tłumaczę. Chodzi o to, że po pierwsze pierwotny pomysł się trochę kończy. Trzeba by odczekać, nazbierać pomysłów, ale dobrze sprzedający się serial to kura znosząca złote jaja, więc producent zaczyna naciskać. Coraz mnie wpływu mają twórcy, coraz więcej ludzie, którzy umieją robić kasę, ale nie robić filmy. Zaczynają się naciski. Część odmawia w pewnym momencie i kto inny kontynuuje (PA), a czasem robią dalej, ale jakość spada, bo pomysłów brak, więc się wstawia sztampę. Taką mam teorię ;-)

KarolZet

Widzę że temat jest wciąż żywy, ale mamy już jakieś pokojowe kompromisy :)
Jeżeli chodzi o pierwszą emisję TVP to jak najbardziej była całość emitowana: start s1 e1 - 2.07.1993 godz. 23.15, piątek, koniec s6 e23 - 20.02.1996, godz: 21.40, poniedziałek.
To prawda że w późniejszych seriach były odcinki mniej lub bardziej słabe, ale i znalazłem w tych seriach odcinki naprawdę bardzo dobre. Dla mnie cały serial ma swój klimat nawet jak jest odcinek trochę nudnawy, albo zaśmierdzi lekkim kiczem, to i tak moje zamiłowanie do niego nie przygasa. Po prostu przy każdym odcinku czuję się jak młody nastolatek który na początku lat 90 siedzi po 23 przed telewizorem i pochłania każdy odcinek: "because Cicely is a state of mind". Na dzień dzisiejszy nie mam telewizora więc innych seriali praktycznie nie oglądam, ale razem z żonką lubimy wieczorem usiąść, wyluzować się i na komputerze odcinek PA obejrzeć. Moja żonka (już bez wydźwięku sentymentalnego, ale nie zasypia) po raz pierwszy, ja po raz 3. Szanuję to że komuś nie odpowiada tego rodzaju klimat i serial mu się w ogóle nie podoba, więc muszę i uszanować to że komuś wystarczy obejrzenie tylko pierwszych serii.
Polecam i pozdrawiam.

marscorpio

Patrzę i oczom nie wierzę! Co za kulturalna wymiana poglądów na filmwebie. Jestem pod wrażeniem. Weszłam na ten wątek przypadkiem i się zaczytałam. Obaj panowie macie racje. PA (czy NE, NX, jak kto woli) nie ma spójności wielkich dzieł literackich , którymi są np. "Wojna i Pokój" czy "Nędznicy". Przy zakończeniach tych książek można rwać włosy z głowy krzycząc "Tołstoju - coś Ty narobił tym biednym dziewczynom!" lub "Hugo - Ty masochisto!". Z Przystankiem jest inaczej, bo spójności nie ma - jest niestety ciągnięcie serialu dla zysku. Można poznać klimat Arrakis czytając tylko pierwszy (z 6) tom Diuny, bo od fanów po krytyków, wszyscy zgodnie głoszą, że "Diuna" to arcydzieło a reszta niekoniecznie. Tak samo nie muszę czytać wszystkich kronik wampirów Anne Rice, wystarczy "Wywiad z wampirem", by posmakować klimatu grozy. Nie trzeba przeczytać wszystkich książek Jane Austen by poznać rozterki młodych panien w XIXwiecznej Anglii - wystarczy "Duma i uprzedzenie" czy "Rozważna i romantyczna". Obejrzałam wszystkie sezony Przyatanku ale magia tego serialu ulotniła sie dosyć wczesnie. Wszystkie postaci zostały spłycone a odcinki nie stanowiły odrębnej całości, tylko zaczęły zlewać powoli się w jedno. Ale nie żałuję, że widziałam wszystko, dzięki temu mogłam wyrobić sobie zdanie o tym serialu. KarolZet chciał mieć na płycie kwintesencję Cicely, i jak dobrze podkreślił mascorpio - to pierwsze 2 sezony, którymi można się delektować bez końca. Zakończenie wcale nie sprawia wrażenia "uciętego" - serial kończy się gdy w Cicely mamy wieczór, w akompaniamencie "At last" Joel triumfalnie przeprowadza "trędowatą" Meggie za rękę na środek parkietu i porywa ją do bardzo romantycznego tańca. Mieszkańcom miasteczka udzielają się romantyczne uczucia, wszyscy zapominają o zabobonach, gniewie, dyskryminacji i za chwilę wszyscy tańczą w wolny rytm piosenki. Tak dla mnie kończy się właściwa i docelowa część Przystanku Alaska, reszta to "Wampir Lestat", "Kapituła Diuny" czy inne "Opactwo Northanger"... ;)

ocenił(a) serial na 9
Albalonga

Czasem się zdarzy dobra dyskusja pod filmami, które nie przyciągają naładowanej testosteronem i przyciśniętej presją sprostania modom młodzieży. ;-) Natomiast wracając do merytoryki to chyba jest tak jak mówisz i dokładnie dwa sezony wystarczą by móc do tej magii wracać jak tylko przyjdzie ochota.

Pozdrawiam.

KarolZet

Również pozdrawiam i życzę miłych seansów :)

ocenił(a) serial na 10
Albalonga

Serial wspaniały pod każdym względem - jedyne co wkurza to to, że raczej nigdy nie powstanie taki klimatowy i ponadczasowy serial. Żal, ale i radość, bo zawsze można wrócić do s01e01 i od początku...

jarekpoland

Zgadzam się, "Przystanek Alaska" się po prostu nie nudzi, mam na myśli raczej dwie pierwsze serie - idealny balans pomiędzy światem mitów i snów a prostym życiem na łonie natury. O ile trzecia jest jeszcze ok (choć niektóre motywy mocno przesadzone i pakowane na siłę), to reszta, powiem szczerze, że mnie zawiodła. Przedłużono serial kosztem oryginalności i uroku postaci, ale mimo wszystko i tak oceniłam na 10 bo ten serial na to zasługuje. Zgadzam się z Tobą co do tego, że ze świecą szukać produkcji, które budują klimat w tak fantastyczny sposób, jak ta. Nie raz na pewno wrócę do Przystanku - choćby dla tych pierwszych 15 odcinków :).

Takie pytanie mam do Ciebie: Jakie fajne seriale jeszcze oglądałeś, które mogłyby mi wypełnić pustkę po obejrzeniu Przystanku? Bo powiem szczerze, że szukam teraz czegoś, przy czym mogłabym się rozerwać i wypić popołudniową kawę, i nie mam pomysłu :)

ocenił(a) serial na 10
Albalonga

faktycznie, po obejrzeniu Przystanku Alaska pozostaje pustka, niestety - jakoby dało się ta pustkę wypełnić innym serialem, to Przystanek Alaska przestałby być czymś wyjątkowym...
Serialu z podobnym klimatem nigdy nie znalazłem, ale jak to mi kiedyś powiedział jeden fan tego serialu, nie ma co się smucić po obejrzeniu wszystkich odcinków - trzeba po prostu zacząć oglądać raz jeszcze, bo przecież po jednorazowym obejrzeniu nie da się zapamiętać wszystkich najlepszych tekstów...

jarekpoland

Prawda, teksty są kapitalne, ale przepaść między pierwszymi dwiema seriami a resztą, jak dla mnie jest kolosalna. Trzecia daje radę ale to już nie jest TO. Przystanek miał mieć pierwotnie właśnie tylko 2 serie (był przerywnikiem w letniej ramówce) i na tyle duet twórców miał podpisany kontrakt, podobnie aktorzy. Serial odniósł sukces, pojawiła się trzecia seria, która, moim zdaniem, była już bardzo naciągana pod publikę, aktorzy i twórcy mieli już zaklepane jakieś inne projekty więc i serial się posypał. Dlatego tak żałuję. Nie zostawiono Cicely w spokoju, tak jak to miało być . Wolałabym 10 razy krótszy serial ale na prawdę idealny, niż przeciąganą telenowelę (choć dobre momenty były, nie powiem). Do Cicely będę wracać nie raz i nie dwa razy ale tylko na 2 serie, które pokazują jak wygląda rok na Alasce :).

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones