Teoretycznie mógł zostać, przecież w międzyczasie wiele z nich grało w innych też trudnych filmach. Np. Donna grała w Karla'i główną rolę!
Tak czy inaczej, opuścił serial który go wypromował przez co Różowe Lata 70te zeszły na psy przez okropnego "Randy'ego" który to niby zastępował Erica....jak dla mnie mogli zostać przy Charliem, może nie był tak ciekawą postacią jak Eric..ale dużo bardziej pasował do tego serialu.
Aktor, który grał Charliego dostał swoje własne show i chciał zrezygnować z ''Rózowych lat siedemdziesiątych''. To nie był pomysł twórców, a samego aktora.
Nie chodziło tylko o karierę filmową. Topher chciał być bliżej rodziny, dlatego przeprowadził się do Nowego Jorku
No Bez Niego Różowe... to już nie to samo niestety ale fajnie że chociaż w ostatnim odcinku się pojawił
Cóż, nie chciał zostać na zawsze Erickiem. Szkoda tego ósmego sezonu :(
Co do Randy'ego i Charlie'go - Charlie miał zastąpić Eric'ka, ale później dostał nową propozycję, sitcom "The Loop", więc wrzucili Randy'ego. Charlie był lepiej odbierany przez publiczność niż, on chociaż, mi Randy n ie przeszkadzał, aż tka bardzo ;)
Erica nie było, ale powrócił w ostatnim odcinku. To był jeden z najlepszych momentów całej serii. I jednocześnie najbardziej wzruszający.
Ja przy trzecim oglądaniu w sumie polubiłem 8 sezon. Byłnawet dobry, bo IMO poziom fabuły nie spadł jakos drastycznie, a Randy bł nawet spoko.Dobrze, że zamiast kopii Erica wrzucili nową postać. Choć jest trochę zbyt idealny, niedookreślony.
E tam... Różowe lata to Eric, Eric to różowe lata i tyle :) Serial kręcili do 2006 roku, zgadzam się, że czas był powoli kończyć ale mogli dojechać do 10 serii spokojnie. Grace dał dupska na całości, nie dość, że nie wysiedział do końca to nie pożegnał się podczas ostatniego odcinka. Mimo, że kolesia uwielbiałem w tym serialu dał on jasno do zrozumienia, że ma gdzieś całą produkcję, która jak dla mnie była jego matką... Nawet Kutcher, który o wiele więcej osiągnął w aktorstwie potrafił się wstawić.
Grace jest dla mnie zarówno największym wygranym jak i przegranym serialu. Osobiście uważam, że można było to rozwiązać na milion innych sposobów, ale ponoć tylko Polacy są tak pomysłowi ;) Sam fakt, że już w 7 serii się z nim żegnano zasługuje na szacun. Powiedział w odpowiednim czasie, żeby go nie brali pod uwagę podczas następnej serii i super :) Minus to te pożegnanie.
Odnośnie Randy'ego. Oglądam to po raz kolejny i szczerze - ale SZTYWNIAK. On kompletnie tam nie pasował. Walderama się rozluźnił, był boski, reszta na swoim poziomie i nagle wpada koleś jak z polskiego serialu kręconego na live. Kompletnie inna bajka, a szkoda...
Zgadzam się w zupełności co do Tophera.
Odnośnie Randy'ego wydaje mi się, że to kwestia przyzwyczajenia. Oglądasz przez kilka sezonów tą samą ekipę i nagle jedna z głównych postaci zostaje zamieniona jakimś nieznanym typkiem.
Topher wydawał mi się przez 7 sezonów idealnym wykonawcą swojej roli... I tak pozostało też w 8 sezonie. Na ogół tego nie robię, ale po scenie jego wyjazdu z Point Place mocno się p