PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=262774}

Ranczo

7,4 82 676
ocen
7,4 10 1 82676
6,6 7
ocen krytyków
Ranczo
powrót do forum serialu Ranczo

W związku z tym, że ruch na forum nieco ucichł (a czytam je niemal codziennie), proponuję zabawę w wyszukiwanie błędów i niedokończonych wątków. Były już tematy związane z pojedynczymi błędami, zbierzmy więc je wszystkie w jeden temat. Ponadto, mile widziane sprostowania, jeśli ktoś omyłkowo uznał jakąś sytuację za błąd lub nie zauważył wyjaśnienia jakiegoś z wątków i zgłosił go jako niedokończony.

W zabawie obowiązują dwie reguły:
1. Zabawa nie ma na celu krytykowania twórców serialu lub aktorów. Nikt nie jest nieomylny, pomyłki zdarzają się najlepszym, a niektóre wydarzenia celowo zostały zmienione przez twórców, gdyż w kolejnych sezonach do fabuły bardziej pasowała ich inna wersja. Potraktujmy zabawę jako możliwość rozszerzenia swojej wiedzy na temat fabuły i bohaterów. Można też samemu zostać wyprowadzonym z błędu przez innego użytkownika :)
2. Przed zgłoszeniem błędu/niedokończonego wątku warto zerknąć do ranczopedii. Jest tam sekcja "Ciekawostki i błędy" - warto byłoby jej już nie powielać.
Ponadto, każdy zgłaszający może także umieścić potencjalne wyjaśnienie zgłaszanego przez niego błędu lub niedokończonego wątku.

Na początek Ranczo 9 i Lodzia:
Rozpaczająca z powodu domniemanej zdrady męża Lodzia zostaje namówiona przez Halinę do odegrania się na Czerepachu także przez zdradę. Gdy obie robią przegląd potencjalnych kandydatów na kochanków, Lodzia wspomina o magistrze i uważa go za całkiem niezłą opcję. Wciąż romansująca z Ryszardem Halina zaczyna bardzo mocno odradzać tę kandydaturę - że nieciekawy, że się nie nadaje, że pigułami będzie pachniał, że pomysł bez sensu. Na twarzy Lodzi maluje się szczere zdumienie tymi argumentami i skalą protestu. Tymczasem w Ranczu 8 Lodzia i Czerepach odkryli romanse Kozioła z Moniką i Koziołowej z magistrem. Mało prawdopodobne, by mając taką wiedzę Lodzia jak gdyby nigdy nic wspominała w takich okolicznościach o magistrze. Jeszcze mniej prawdopodobne jest, że chciałaby w ten sposób być nieco złośliwą dla Haliny, zwłaszcza, że w serialu ukazano ją jako mało zdolną do kłamstwa i intryg. Lodzia nie powinna więc wspominać o magistrze w ogóle.
Wyjaśnieniem błędu może być fakt, iż Lodzia zapomniała już o tych przeszłych wydarzeniach i wspomniała o magistrze zupełnie bez związku z Haliną i jej romansem. Jest to mało prawdopodobne z uwagi na fakt, iż odkrycie obu romansów było nie tylko dużą sensacją dla państwa Czerepachów, ale także zmusiło ich do podjęcia pewnych kroków...

ocenił(a) serial na 10
By_the_Bay

Miałem co prawda na jakiś czas skończyć z włączaniem się w dyskusję, ale co mi tam.

Jeśli chodzi o Lodzię, to nie pamiętam już dobrze tego momentu, ale może to nie miało tak wyglądać. Może po prostu pani Kuta nie właściwie to zagrała.

A teraz coś ode mnie. Nie dawno oglądałem ostatni odcinek 9 serii i pada tam takie oto zdanie : ,,Więc to genialny myk, żeby teraz koalicję zerwać ( dla dobra kraju oczywiście ), bo za cztery miesiące prezdenckie i praktycznie zejdą się z parlamentalnymi. I jak wygramy parlamentalne, to rząd się skompromitować nie zdąży i na jednej fali walczymy o prezydenta.'' Z tego by wynikało, że prezydenckie są po parlementalnych. A po kilku odcinkach dziewiątej serii można wywnioskować, że jest na odwrót. Zdanie z ostatniego odcinka, Kozioł po zostaniu prezydentem : ,,I kto by tam do tego rządu nie wszedł, to ja ich osobiście dopilnuję''.

Rafiki_07

Zgadza się, jest rozbieżność co do kolejności wyborów, przy czym rozumiem, że na odwrót jest w 10 serii? Pytanie jeszcze o typy, z jakiego powodu wynikła rozbieżność - czy to zwykła pomyłka, czy twórcy mogli mieć jakiś powód, żeby ostatecznie wcześniej zadeklarowaną kolejność odwrócić? Moje typy są takie: najpierw (koniec 9 serii) trzeba było wyjaśnić widzom, czemu Kozioł ma autentyczne szanse na prezydenturę (wcześniej wypracowane realne szanse PPU na wygraną w parlamentarnych i siłą rzeczy naturalnym kandydatem na prezydenta stałby się kandydat partii rządzącej), a w 10-tej korzystniejsze z punktu widzenia fabuły (i prostsze) było rzucenie wszystkich sił na kampanię Kozioła - skupienie na jednej postaci, brat biskup przerażony tym, że Kozioł może zostać prezydentem, itp. Poza tym, to też dobrze tłumaczyło zaangażowanie na przykład Czerepacha w kampanię Kozioła - w przypadku, gdy pierwsze byłyby parlamentarne, Czerepach musiałby zająć się kampanią partii, a kampania prezydencka (i sam Kozioł w fabule 10 serii) musiałaby zejść na dalszy plan. Do tego gdzieś w środek serii trzeba by było wcisnąć jeszcze jedne wybory, by Kozioł z jego prezydenturą mógł być mimo wszystkim finałem całego serialu. W związku z tym, że byłyby to wybory ogólnokrajowe, nie dałoby się tego załatwić w pół odcinka, z minimalnym nakładem sił i środków. Możliwe więc, że to była celowa zmiana.

Rafiki_07

Zabawne jest to, że z tym pomysłem wyszedł Czerepach, potem we finale dziewiątej serii o tym zapomniał i jak Kozioł realizował ten plan to Arek nie ogarniał i wydawało mu się, że ten sabotuje partię.

ocenił(a) serial na 10
By_the_Bay

Ja może poruszę inna kwestię - odcinek 12 i 13 serii 10, a konkretnie pory roku. W odcinku 12 akcja dzieje się wczesną jesienią na drzewach są jeszcze zielone liście, ale na ujęciach plenerowych mamy późną jesień z końca listopada z nagimi drzewami. Tydzień później w odcinku 13 który w serialu też dzieje się tydzień później mamy już zimę z końca stycznia. Ja rozumie że wszystkie wcześniejsze serie kręcone były latem i nikt nie musiał zwracać uwagi na pory roku ale jak już się zdecydowali na kręcenie jesienią i zimą to powinni się bardziej postarać i lepiej zorganizować.

krzysio6666

To prawda, w miesiącach ciepłych nie widać dużych różnic pomiędzy np. "średnią" wiosną a pełnią lata (pewne problemowe elementy krajobrazu zawsze można ominąć kamerą, np. drzewa owocowe), natomiast w odcinkach dziejących się na przełomie jesieni i zimy łatwiej wychwycić niedociągnięcia w zgraniu pór rzeczywistych i serialowych. Oczywiście, zdarzają się takie momenty pogodowe w rzeczywistości, że w ciągu jednego dnia aura zmienia się z jesienną na zimową, więc pojawienie się dużego śniegu w ciągu tygodnia jest jeszcze do przyjęcia. Natomiast rośliny rzadko kiedy ulegają jakimś nagłym procesom i mało prawdopodobne jest, żeby wczesną jesienią wszystkie drzewa straciły liście, nawet jeśli aura już była niesprzyjająca.
Mam tylko pytanie, czy faktycznie chodziło o odcinki 12 i 13 serii 10 - odcinek 13 to odcinek ostatni (130), a jego akcja dzieje się w Wigilię, więc mamy już początek zimy we wszystkich jej aspektach: astronomicznym, kalendarzowym, itp. Więc odcinek 12, kiedy Kozioł "zaginął" ma miejsce tuż przed Świętami, więc to także nie może być wczesna jesień.

ocenił(a) serial na 10
By_the_Bay

Tak odcinek 12 i 13 w serialu dzieją się kolejno na tydzień przed wigilią i w wigilię czyli zimą, ale realnie w rzeczywistości odcinek 12 kręcony był wczesną jesienią lub nawet późnym latem bo drzewa mają jeszcze zielone liście a odcinek 13 kręcony był zimą bo mamy siarczysty mróz i dużo śniegu. Może to nie wszystkim przeszkadza ale pory roku nie zmieniają się w 7 dni a według mnie to niedopracowanie widać i kłuje ono w oczy.

krzysio6666

Rozumiem - czyli chodzi o to, że 12 odcinek w rzeczywistości był kręcony wczesną jesienią, natomiast akcja serialowa ma miejsce w grudniu, a odcinek 13, serialowo dziejący się do tygodnia później jest wyraźnie nakręcony porą zimową (oczywiście mówimy o ujęciach plenerowych, sceny wewnętrzne mogły być nakręcone w innym czasie). To tylko dla uporządkowania faktów :)

ocenił(a) serial na 10
By_the_Bay

Dokładnie

krzysio6666

Myślę że z tematem niezgodnych pór roku wiąże się też pewna umowność, którą twórcy postanowili w pełniej krasie zastosować w 10 serii, a którą bardzo trafnie zauważył jeden z użytkowników forum w innym temacie (jak na złość nie mogę teraz na szybko odszukać i podać Autora tej wypowiedzi, może sam się zgłosi, jeśli czyta ;)). Mianowicie w seriach 7, 8, 9, gdy wątki coraz bardziej się rozwijały, rozwijała się także sceneria i miejsca akcji. Prokuratura, więzienie, sejm, telewizja, Warszawa… - wprost proporcjonalnie do coraz śmielszych pomysłów scenarzysty, rozwijała się także oprawa wydarzeń. W serii 10 jakbyśmy się cofnęli pod tym kątem o kilka sezonów – rzecz się dzieje w kilku chałupach i w paru plenerach w Wilkowyjach, z czego najbardziej malowniczy staje się chyba ogród Kozioła jako świadek przemówienia wyborczego... Nie byłoby to w sumie złe (taki powrót do klimatu pierwszych „Rancz”), gdyby nie to, że jednak akcja dalej goni do przodu. Rzecz dotyczy prezydentury, rozstrzygają się losy pierwszej osoby w państwie, a my kisimy się w Wilkowyjach w towarzystwie niemal takim samym, jak w pierwszej serii. Weźmy pierwszy z brzegu problem z mediami - leżenie biskupa krzyżem robi większą sensację na cały kraj, niż to, że po wsi przechodzi się być może prezydent, jego córka angażuje się w sprawy społeczne, jego może wkrótce zięć pracuje w gminie, żona zresztą też… Dziennikarze nie daliby im wszystkim żyć, ale wątek sensacyjności całej sprawy jest potraktowany niezwykle minimalistycznie. Dziennikarze obfotografują z każdej strony biskupa, a żaden nie pomyśli, żeby pójść pod dom kandydata na prezydenta i zapytać, co o tym sądzi, Ola musi przejść się pod kościół, żeby się dowiedzieć, co ściągnęło dziennikarzy do Wilkowyj. A już całkiem pod tym względem „leży” finał w kościele, gdy świeżo upieczona para prezydencka bierze udział w pasterce na honorowych miejscach, a w kościele wyłącznie sami swoi. Ciężko uwierzyć, że Stasiek z Wojtkiem i Francescą powstrzymaliby tłum dziennikarzy i innych chętnych do obejrzenia prezydenta, którzy zapewne ściągnęliby z całej okolicy. Musimy więc uznać, że faktycznie wszyscy chętni do spotkania z prezydentem elektem znajdują się w kościele. To jest właśnie umowność, której momentami w 10 serii jednak za dużo, jak na wagę wydarzeń. Wspominam o tym przy tych porach roku, bo mam wrażenie, że twórcy także pod tym względem trochę się z nami umówili, że my wierzymy w grudzień i początek zimy, a oni się postarają trochę to dopasować do harmonogramu zdjęć.

ocenił(a) serial na 10
By_the_Bay

Takie to nasze ranczo było niedoskonałe, pełne umowności lub niedomówień, dziwnych wyimaginowanych wątków, idealnych postaci odnoszących spektakularne sukcesy ale i tak wszyscy je kochamy, był to doskonały serial.

ocenił(a) serial na 7
By_the_Bay

Dość poważny błąd w 9-tym sezonie i nie znalazłem opisu go na Ranczopedii. Ola tłumacząc Czerepachowi i Lodzi geniusz posunięcia Kozioła z zerwaniem koalicji tłumaczy, że wygramy wybory parlamentarne a następnie prezydenckie. Tymczasem jak wiadomo wybory prezydenckie odbyły się wcześniej, a dopiero potem miały być przyspieszone parlamentarne.

bartekb10

Tak, zgadza się, jest w tym niezgodność. Można się zastanowić na ile to był błąd, a na ile celowa zmiana - najpierw potrzebne było wyjaśnienie, czemu Kozioł ma szanse na wybór na urząd prezydenta (po wygraniu parlamentarnych przez PPU), a potem chyba po prostu bardziej pasowało to scenariuszowo - wybory prezydenckie musiały być finałem sezonu 10, ale gdyby wcześniej wcisnąć parlamentarne, to i sytuacja by trochę się powtarzała, i ciężar gatunkowy rozłożyłby się na dwa rodzaje wyborów, i wyborów zrobiłoby się zbyt dużo w zbyt krótkim czasie. No i Czerepach nie miałby szansy na swoje płomienne mowy, że wszystko postawili na jednego człowieka - w ogóle Czerepach po wygraniu wyborów przez PPU nie byłby już tak uzależniony od Kozioła. To mogłoby być oczywiście ciekawe - starcie samodzielnego premiera z niedoszłym prezydentem - ale na przykład uniemożliwiłoby odegranie moich ulubionych scen z odcinka 125 :)

ocenił(a) serial na 7
By_the_Bay

Ewentualnie można by było np. zrobić przesunięcie w czasie, żeby wybory parlamentarne odbyły się przed sezonem i rozpocząć pierwszy odcinek od np. świętujących działaczy. Raczej racja- nie było szans na w miarę równe prowadzenie dwóch tak "dużych" wątków zwłaszcza, że w ostatnim sezonie Rancza mieliśmy mało "rozmachu" w realizacji i sporo umowności.

bartekb10

O, to ciekawy pomysł - wybory parlamentarne poza kadrem i umocniony wygraną PPU Kozioł mknie po urząd prezydenta. Mamy miejsce na tarcia na linii Czerepach - Kozioł i faktycznie istnienie całej partii nie jest już uzależnione od jednej osoby. Już Kozioł by nie bardzo mógł uciekać po krzakach, bo to jemu by zależało na politycznym bycie, a tak gdy wszystko zależało od niego, to wiedział, że Czerepach i spółka ziemię i niebo poruszą, żeby tylko wszystko przed dziennikarzami i wyborcami wyglądało w porządku. A jednocześnie Czerepachowi i PPU dalej by zależało na wygranej Kozioła, bo chcieliby mieć "swojego" prezydenta, więc mimo wszystko Czerepach jednak siedziałby z krupniczkiem u Koziołów, po tym jak Kozioł indoktrynował politycznie krzaczki w ogródku :)
Bardzo interesująca alternatywna historia do przedstawionej w sezonie 10 i miałaby swoje racjonalne uzasadnienie, super.

ocenił(a) serial na 10
By_the_Bay

Jeszcze coś mi się przypomniało. Otóż jak wszyscy wiedzą w 9 serii Michałowa założyła stronę internetową dla gosposi pracujących na plebanii. I niechcący wywołała wielką aferą, bo gosposie przez tę stronę zaczęły zaniedbywać obowiązki. Proboszczowie z całego kraju zaczęli interweniować u biskupa Sądeckiego, który najpierw kazał księdzu Koziołowi coś z tym zrobić, a odcinek później sam przyjechał do Wilkowyj uradzać nad problemem. I moje pytanie brzmi : Jak rozwiązali problem z tą stroną ? Bo o ile mnie pamięć nie zwodzi po tym odcinku już nigdy więcej nikt z mieszkańców plebanii nawet nie wspominał o tej stronie. A chyba nie było, dosłownie NIE BYŁO choćby najkrótszej sceny wyjaśniającej co się z nią stało.

ocenił(a) serial na 10
Rafiki_07

Przez całą 10 serię nie byli w stanie choćby w jednym zdaniu wyjaśnić gdzie pracuje w USA główna bohaterka, która wyjechała za intratną pracą, a Ty tu o stronie, takim szczególiku ;) Strona jak wiele innych wątków przepadła bez wyjaśnienia, niestety :/ Zrobili zamieszanie i tyle. Byleby było.
To był właśnie moim zdaniem największy minus dwóch ostatnich serii Rancza - Scenarzysta rozpoczynał wątki i nagle po jednym, góra dwóch odcinkach je kończył, a w zasadzie urywał bezsensu. Wcześniejsze Ranczo takie nie było. Tutaj ewidentnie zabrakło konsekwencji i logiki w prowadzeniu wątków. Jedynym wątkiem na którym Brutter w 9 i 10 serii się skupił to polityka, a reszta... "była bo była" i tyle.

ocenił(a) serial na 10
Sitka89

Muszę przyznać, że po twojej wypowiedzi przeanalizowałem dokładniej dziesiątą seria, no i kurde ... masz rację ! A oto przykłady :

- Doktorowa i jej dom samotnej matki, który nawet nie powstał,
- Grażyna, po której się spodziewałem, że bardziej namiesza,
- kryzys małżeński Witebskich trwający jeden odcinek,
- poważna rozmowa Kingi i Lucy z końcówki 28 odcinka ( jak ja bym chciał to zobaczyć ),
- Radny z Dopiewa dołącza do PPUi potem już się nie pokazuje,
- zazdrość Staśka o młodego policjanta,
- kawiarnia Kingi i jej chłopaka,
- hurtownia Joli, Weronki i Więcławskiej,
- no i moja zapchajdziura zapchajdziur czyli Patrycja Zwinkowa! - kiedy zobaczyłem jak ucieka przed księżmi, pomyślałem sobie ,,Oho! Będzie ciekawie'', a po chwili ksiądz Robert mówi o piątym miesiącu i ja ,,Nie no! Znowu jakaś nieślubna ciąża, ile można!''. No i później wszystko zrobiło się, nie dość że nudne, to jeszcze dziecinnie przewidywalne.

W sumie żaden z wyżej wymienionych wątków nie zmierzał do czegoś konkretnego. I ja osobiście mam jeszcze jeden poważny zarzut, mianowicie : ograniczona rola urzędu gminy. Miejsce to było z serialem od początku, w każdym serii miało jakieś istotne znaczenie, a tutaj stało się miejscem tła. A co za tym idzie ograniczeni byli również Więcławska, Duda, Lodzia i Halina.

ocenił(a) serial na 10
Rafiki_07

No niestety tak było. 9 i 10 seria to multum urwanych wątków. Tak naprawdę był jeden - polityka. Cała reszta była tylko dodatkiem.
Wątek Lucy i Kusego zakończono ładnie, ale... sposób w jaki pokazywano Lucy w 10 serii prędzej wskazywałby, że naprawdę do tych Wilkowyj nie wróci niż to, że nagle ni stąd ni zowąd nagle podjęła decyzję, że wraca. Podejrzewam, że scena rozmowy z Kingą sporo by nam wyjaśniła, jednak jak widać Reżyser wolał uciąć ją w najciekawszym momencie i... reszty kazał się domyślać. Szkoda, we wcześniejszych seriach (1-4 czy nawet 5-8 takie rażące niedopowiedzenia nie miały miejsca).

ocenił(a) serial na 10
Sitka89

Jeśli już wspominamy o rozmowach, to mnie brakowało również rozmowy, o którą poprosiła Kinga wchodząc do sypialni Lucy i Kusego w najmniej odpowiednim momencie (odc. 70). Nie mogłam natomiast spokojnie słuchać bzdurnych argumentów Lucy w rozmowie z Kingą w odc. 106, na temat reakcji biskupa, że ,,w dworku sześć osób i tylko trzy sypialnie", z czego tylko dwie osoby są małżeństwem. To już była 9 seria i scenarzysta przestał mieć pomysł na Lucy. Zapomniał jaka była bezkompromisowa i waleczna w poprzednich seriach. Tu nagle zaczęła się zachowywać przed biskupem jak skarcona uczennica, a nie jak kobieta mająca własne zdanie i umiejąca go bronić. Podobnie było w sytuacji, gdy biskup miał do niej, jako przełożonej, pretensje, że Fabian mieszka z Klaudią bez ślubu. Reakcja Fabiana na uwagi biskupa była świetna - ,,z całym szacunkiem" sprzeciwił się ingerencji obcego w swoje życie prywatne. Lucy powinna była również stanowczo oświadczyć biskupowi, że to kto z kim mieszka nie jest ani jej sprawą ani sprawą biskupa.

ocenił(a) serial na 10
gaudium

Wiesz zamysłem też było pokazanie tego, że nie tylko Lucy wpłynęła na Wilkowyje, ale i Wilkowyje na nią. Po wszystkich przebojach jakie miała Lucy w czasie tych 9 serii, jej optymizm znacząco opadł, a i charyzma ucierpiała. Zapewne stąd takie reakcje. No, ale to co działo się w 9 i 10 serii to etap braku pomysłu na główną bohaterkę, pisanie na kolanie, więc... co tu się dziwić.

Jak to Brutter wytłumaczył kiedyś w jakimś wywiadzie, że wątek Lucy no i Kusego nie mógł być "ustawiczną bajką bo nie byłby prawdziwy" i najważniejsze jest pokonywanie problemów. Taaa... Może zamysł miał dobry, gorzej z wykonaniem.

Co do wyciętych scen - niestety horrendalnie skrócono odcinki. Pierwsze 4 serie to regularnie 49 min opowieści, potem było non stop mniej. Średnio 43 minuty. Tylko ostatni odcinek miał ponad 47, więc trudno żeby wszystko weszło. Widać treść się dublowała, no i sceny wyleciały. Żal, bo na pewno były dobre. Mnie tylko nurtuje dlaczego na stronie Rancza nie pojawiały się nigdy sceny usunięte, tak jak zrobiono to w przypadku filmu "Ranczo Wilkowyje", gdzie są usunięte sceny, np. scena Lucy i Kusego kiedy Lucy dostaje od Kusego piękny kosz kwiatów. Na pewno sporo osób skusiłoby się na obejrzenie tych scenek w sieci.

ocenił(a) serial na 10
Sitka89

Oczywiście, że Lucy także zmieniła się z czasem (podobnie jak inni bohaterowie, może z wyjątkiem Babki), ale tylko przemiana Lucy wydaje się tak źle wymyślona. Nawet droga Solejukowej z niewykształconej kobiety do nauczycielki filozofii, mimo małego prawdopodobieństwa, nie razi, bo łatwiej się ogląda zmiany na lepsze niż zmiany na gorsze. Główna bohaterka, od początku ukazana jako osoba urocza, energiczna i życzliwa wszystkim (i przede wszystkim obecna we wszystkich odcinkach), nagle pod byle jakim pretekstem znika z Wilkowyj, nie pozostawiając po sobie dobrego wrażenia i umacnia swój już nie tak sympatyczny wizerunek marnymi ,,rozmowami" przez internet - to wielki błąd znakomitego, skądinąd, scenarzysty.
Jeśli chodzi o sceny wycięte to na stronie ,,Rancza" było ich kiedyś o wiele więcej, m. in. wspomniane przez Ciebie, kulisy filmu i scena snu (np. Lucy z pejczem, w stroju takim jak później Lodzia; była też tańcząca Solejukowa).
I zastanawiam się jak można było zrezygnować przy montażu serialu z takiej sceny jak np. scena z sukienką Lucy?

ocenił(a) serial na 10
gaudium

Tak naprawdę w jeśli chodzi poziom swojego rozwoju, przebojowości i optymizmu to postać Lucy na samym początku startowała z takieego pułapu jaki teoretycznie większość postaci osiągnęła dopiero na samym końcu. Tak jak piszesz o Solejukowej - wątek, który odleciał totalnie - na początku bała się własnego cienia i dzięki Lucy i kilku innym osobom ta postać tak się rozwinęła. W sumie dziwne gdyby po wszystkich przygodach jakie zaserwował Lucy scenarzysta pozostała taka jak na samym początku. To musiało się gdzieś odbić. Oczywiście skupiło się na Bogu ducha winnym Kusym (postać która teoretycznie przeszła ogromną zmianę, a tak naprawdę w gruncie rzeczy wszystko co działo się w jego życiu zawdzięczał temu że miał Lucy, bo jak wyjechała to wiadomo co się działo.).
Oczywiście zgodzę się że zostało to źle wymyślone, chociaż największy żal jest o realizację. O takie szarpanie scen. Tyle niedopowiedzeń i nielogiczności.

Szkoda, że tych wyciętych scen nie dodali więcej. Aktualnie na stronie można znaleźć wyłącznie te z 2 serii... A na pewno jest ich groo które poszły na marne.
Scena z sukienką urocza, no ale... treść się dublowała i wycięli. Jak tak patrzę na te sceny to wcale nie dziwi mnie żal aktorów, którzy napracowali się nad czymś, a oni jednym kliknięciem usuwają to z odcinka. Szkoda.

Sitka89

"Jak to Brutter wytłumaczył kiedyś w jakimś wywiadzie, że wątek Lucy no i Kusego nie mógł być "ustawiczną bajką bo nie byłby prawdziwy" i najważniejsze jest pokonywanie problemów. Taaa... Może zamysł miał dobry, gorzej z wykonaniem."

Zamysł niby fajny, ale szkoda, że przedobrzył z realizacją. Przecież przez bite 6 sezonów Lucy nie przytrafiało się nic jak nieszczęścia. Od strajku pijaków, przez podrzucenie nastoletniej anarchistki i próbę odbicia męża, na nalocie CBA kończąc. Do tych całych Stanów nie wysłali jej aby dlatego, że nie mieli już pomysłu jak ją pognębić?

Rafiki_07

Przepraszam, dyskusja mi trochę umknęła. Na szybko odniosę się do wypunktowanych wątków:

- "Doktorowa i jej dom samotnej matki, który nawet nie powstał" - zbyt późno pomysł został wdrożony życie. Wystarczyło czasu tylko na to, by doktorowa powyciągała z kilku miejsc trochę pomocy (i to też od niektórych telefonicznie). Gdyby tak od początku serii przebijało się to w tle, to mogłoby się nieźle rozwinąć w trakcie. No i można byłoby pokazać efekt - jakąś pierwszą kobietę z dzieckiem i smutną historią, coś z przesłaniem. Tak to wątek wygląda, jakby został pozostawiony "na kolejny sezon";
- "Grażyna, po której się spodziewałem, że bardziej namiesza" - o tak. Zwłaszcza, że tak ładnie pokazali, jak to Kusy w ogóle nie widzi, co się dzieje. Mogłaby Grażyna wejść na wyższy poziom poza sprzątaniem i gotowaniem, żeby Kusy zauważył, że w coś się wplątał, ale nie wiedział, jak się z tego wyplątać. I tu dopiero zbawienna interwencja Kingi;
- "kryzys małżeński Witebskich trwający jeden odcinek" - zupełnie niepotrzebny. Powielenie wątku Kusego i Lucy (kwestia tego, ile można i trzeba poświęcić dla sztuki wysokiej), tylko tam to trwało z trzy sezony. Swoją drogą, Kusy się bardziej męczył w pewnym momencie, by coś z jego malowania wyszło, szarpał, zastanawiał. Witebskiemu wystarczyła knajpa Wioletki i trochę wódki. I piwo ;) I miał 15 stron na Nobla;
- "poważna rozmowa Kingi i Lucy z końcówki 28 odcinka (jak ja bym chciał to zobaczyć)" - ano właśnie;
- "Radny z Dopiewa dołącza do PPU i potem już się nie pokazuje" - może pokazałby, gdybyśmy doszli do wyborów parlamentarnych (widzę to tak: Czerepach z Olą układają scenariusz jakiegoś ostrego spotu wyborczego, a tu wpada radny z Dopiewa z własnym "świetnym" pomysłem, a oni się dwoją i troją, by go odrzucić, a jednocześnie, żeby on myślał, że go wykorzystają, albo żeby tak go wykręcić, żeby myślał, że to on naniósł niezbędne zmiany i w efekcie powstał spot Oli i Czerepacha);
- "zazdrość Staśka o młodego policjanta" - też się jakby nie zdążyła zacząć. Nieprzyjemny ton pierwszej rozmowy pomiędzy nimi wziął się raczej ze spraw zawodowych i ambicjonalnych, a o zazdrości to bardziej Wioletka mówiła. Zresztą, ciężko o sceny zazdrości, gdy oboje aktorów grających parę trzeba było od siebie izolować;
- "kawiarnia Kingi i jej chłopaka" - wątek zahaczył o pomysł z poradnią Klaudii, co było na plus. Pokazał też, że jednak na wsi kawiarnia to faktycznie miejsce drugiej albo i dalszej potrzeby. Ale było światełko w tunelu, że może coś i z tego będzie, kolejny wątek, który mógłby być spokojnie kontynuowany w kolejnym sezonie (oczywiście takiego nie będzie, chodzi mi o potencjał historii i sposób jej zamknięcia);
-"hurtownia Joli, Weronki i Więcławskiej" - fajny pomysł i jak wyżej: do rozwinięcia w ciągu dalszym, to był dopiero zalążek;
- "no i moja zapchajdziura zapchajdziur czyli Patrycja Zwinkowa! - kiedy zobaczyłem jak ucieka przed księżmi, pomyślałem sobie ,,Oho! Będzie ciekawie'', a po chwili ksiądz Robert mówi o piątym miesiącu i ja ,,Nie no! Znowu jakaś nieślubna ciąża, ile można!''. No i później wszystko zrobiło się, nie dość że nudne, to jeszcze dziecinnie przewidywalne" - no właśnie. To już lepiej byłoby problemy tego typu podpiąć pod ten dom samotnych matek, a nie powielać wątki. Znów Lucy miała pogadankę o antykoncepcji organizować?

A co do strony, to jednak jakieś (szczątkowe) wyjaśnienie było podczas rozmowy biskupa Kozioła z biskupem Sądeckim. Biskup Kozioł przyznał, że on nie widzi w tej stronie niczego złego i nie potrafi zabronić Michałowej jej prowadzenia. Po rozmowie na temat wątpliwości, czy się nadaje na biskupa, i tak dalej, biskup Sądecki postanowił stronę zachować, tylko napisać coś w stylu, że jest pod patronatem (?) kurii. Na ile to miało pomóc i zmienić sytuację księży przerażonych skalą zjawiska, to nie wiem.

Sitka89

Przypomniało mi się, że choć w 10-tym sezonie faktycznie o tym nie wspomnieli, to w 9-tym było powiedziane, że to polska przyjaciółka z Nowego Jorku, Ewa, ma agencję reklamową i zaproponowała Lucy pracę. Najpierw się Lucy nie zgodziła, potem zmieniła zdanie. Ale faktycznie, jakoś tak w 10-tym sezonie ani słowa o tej pracy. Lucy tylko przepytuje (albo ochrzania) Kusego, a ona ze swojej strony zbyt wiele nie mówi (raz tylko, że zjadły śniadanie z Dorotką i zaraz wychodzi do pracy). Można by było przemycić trochę informacji na temat tego, jak wygląda życie Lucy i Dorotki w NY (choćby to, kto zostaje z Dorotką, gdy Lucy pracuje i co czasem w tej pracy robi, w stylu "miałam dziś męczące zebranie dotyczące kampanii reklamowej dla nowego klienta" albo sugerować, że jej się tam całkiem podoba i dobrze wiedzie, więc powrót jest pod mocnym znakiem zapytania). Nawet o tej propozycji przedłużenia kontraktu o 4 lata też Lucy powiedziała tylko tyle, że jest taka super szansa także pod względem finansowym, ale już co miałaby robić i dlaczego taka super ta szansa, to nie wyjaśniła (i była zdziwiona, że Kusy nie docenia, że to taka ekstra propozycja). Już nie mówiąc o tym, że mogłaby próbować go namówić jednak na przyjazd do siebie na jakiś czas i może by on mógł przez te 4 lata pozostać w US. Ale do tego rozmowy Lucy z Kusym musiałyby trwać nieco dłużej, a tak to się Lucy dostała rola zdalnego gestapo, zadającego w kółko pytania gdzie byłeś, co robiłeś i z kim.
No i nie mogę darować scenarzystom, że Lucy takie miała wielkie pretensje do Kusego o jego ucieczkę do lasu, że jak to, ona ma wrócić i go pilnować jak małe dziecko, itp. Zero pomyślunku, że mu tak źle bez niej, że się wolał po lasach szlajać (no i wolał uciec niż się użerać z Kingą i Moniką, oczywiście też, ale to już był syndrom jego depresji po wyjeździe Lucy).
Podsumowując nasze powyższe wypowiedzi: w 10-tym sezonie scenarzyści zbyt mocno skupili się na jednym wątku, pozostałe traktując wyrywkowo i fragmentarycznie, przez co momentami traciły one sens. Gdyby miał powstać kolejny sezon, to naprawdę byłoby co dopowiadać i kontynuować.

ocenił(a) serial na 10
By_the_Bay

Dokładnie. I jeszcze do tej ucieczki do lasu potem wielkie zdziwienie w oczach Lucy, gdy było całe 30 sekund rozmowy z Klaudią, która wyjaśniła jej, że Kusy ma depresję, bo "ona do rzuciła i miłość się skończyła". Bardzo szkoda, że nie pokazano rozmowy Kingi i Lucy w tym 128 odcinku - ciekawe jaka była jej reakcja na to gdy się dowiedziała, że Kusy pół domu zdemolował i chciał rzucić abstynencję.No, ale... widać wg Reżysera to mało ważne było... :/

Gdyby miała powstać kolejna seria to zdecydowanie jest co "dopowiedzieć". Ale z tego co się słyszy tu i ówdzie od Aktorów to nie ma planów na kolejne serie. Mówił o tym ostatnio i Królikowski i Żak w ostatnim wywiadzie, że uważa, że "formuła Rancza się już wypaliła i dobrze, że zakończyli po 10 serii".
Moim zdaniem gdyby jeszcze kiedyś jeszcze olśniła niesamowita wena dot. Rancza to mogliby nagrać kolejny, taki trochę podsumowujący i dopowiadający właśnie film w stylu Rancza Wilkowyje. Zdecydowanie zrobiliby niespodziankę i przyjemność widzom, a jednocześnie nie rozwlekaliby historii jakoś przesadnie, tylko w 1,5 godziny opowiedzieli ciekawą historię (jak rządził Kozioł, bądź rządzi, co robi Lucy itd.).

Sitka89

O tak, a Lucy w ciężkim szoku. Najpierw postanowiła od wszystkiego odpocząć (jak to zgrabnie ujął Kusy: szkoda, że od niego też), a potem zaskoczenie, że on myśli, że ona go nie kocha.
A film to jest bardzo dobry pomysł. On nawet nie musiałby się dziać po wydarzeniach z 10-tej serii, tylko w ich trakcie - rozwinąłby potraktowane po macoszemu wątki, domknąłby urwane w Wigilię historie. Twórcy mogliby pokazać kilka scen "z drugiej strony lustra", czyli ekranu i pokazać, co robi Lucy po trzaśnięciu laptopem (tylko żeby nikomu nie przyszło do głowy, że zwierza się Dorotce i to jeszcze w stylu "widzisz, tatuś nas już nie kocha, chodzi na kolacje do innych pań"). Jest tam za oceanem jakaś "Ewa", to można by ją było zmaterializować - i to w dodatku mogłoby być całkiem ciekawe: zupełnie zielona w aspekcie relacji Kusego z Lucy Ewa usiłuje się zorientować, o co właściwie chodzi. I gdy na przykład Lucy się wścieka na Kusego, że poszedł z Franceską, bo Tomek jest zły, Ewa pyta zupełnie poważnie, co Kusego łączyło lub łączy z Franceską, że Lucy tak się gorączkuje, czy to jego była albo coś w tym stylu? I tu Lucy zbita tropu musi po części jej, po części sobie tłumaczyć, czemu właściwie uważa, że Kusy poszedł gdzieś z Franceską w jakimś niecnym celu. Myślę, że szczególnie ciekawie mogłoby to wyglądać podczas wizyty Grażyny :) A i nam, widzom, pokazałoby pewien ciąg przyczynowo-skutkowy emocji Lucy, a nie tylko jej humory zza wielkiej wody.
Za to polityki mogłoby tam być jednak dużo mniej - ewentualnie w drugiej części filmu, dziejącej się już po wyborze na prezydenta, coś o zaprzysiężeniu, przygotowaniu do wyborów parlamentarnych, może wystarczy. Za to historia polityczna od obyczajowej strony - jak najbardziej. Kozioł uczący się etykiety i ogłady (na przykład chodzący z książką na głowie w ramach nauki trzymania się prosto), nowi współpracownicy, wśród których Kozioł czuje się średnio, a Czerepach jest w swoim żywiole, osamotnienie po pozostaniu żony w Wilkowyjach, i tak dalej. Oczywiście wszystko skondensowane do rozmiaru wątku filmowego, ale kilka zgrabnych scen by z tego było.
Może faktycznie ta niekonsekwencja w prowadzeniu wątków w ostatnim sezonie stanowi furtkę do nakręcenia filmu?

By_the_Bay

Ja mam jeden punkt. Przecież ksiądz pochodzący z danej parafii nie może pełnić w niej posługi nawet jako wikary, tym bardziej być proboszczem. Może Piotr Kozioł nie pochodził z samych Wilkowyj , to na pewno mieszkał w miejscowości która należy do parafii.

ghf

Zgadza się. Ponadto, księża się zmieniają na parafiach co kilka lat. Nieraz przy takich okazjach podnosi się raban - parafianie się upierają, że ksiądz jest dobry i chcą, żeby pozostał, ale biskup się upiera i wychodzi na bezdusznika. A zalecenia ogólne są takie, żeby księża jednak działali w różnych środowiskach, a nie całe życie w jednym sosie. Stąd mało prawdopodobne, że nawet gdyby jakimś cudem, w drodze wyjątku, Kozioł mógł zostać proboszczem w swojej parafii, to niemożliwe, żeby jeszcze większość bohaterów prowadził do ołtarza od chrztów do ślubów (jak Weronikę Więcławską).

By_the_Bay

W mojej Parafii co dwa lata wymienia się Wikarych np pierwszy proboszcz był z tego co ojciec mi opowiadał 30 lat obecny już 15 lat jest proboszczem , ich tak często się nie wymienia jak wikarych. Ale też takie sytuacje są. Mogli w serialu np dać takie coś że Paweł i Piotr Koziołowie są z innej miejscowości nie związaniej z Wilkowyjami tylko np Paweł tu przyjechał poznał Halinę i został na stałe , a Piotr po skończonym seminarium zostałby w Wilkowyjach wikarym , a po śmierci proboszcza zajął by jego miejsce.

ghf

Całkiem dobry pomysł, obaj bracia przy niejednej kłótni mieliby zapewne okazję do wspominania, jak to Opatrzność lub los już nie miały gdzie umieścić tego drugiego, tylko jak na złość w tej samej wsi.

By_the_Bay

Trochę to w jaki sposób przedstawili w serialu jest dziwny , niby ksiądz był długo na parafii ale np Michałowa mówiła że on jeszcze młody to ludzie niepewni.

By_the_Bay

Cóż... Ranczo ma 10 lat i ponad setkę odcinków, więc siłą rzeczy musiały się pojawić większe lub mniejsze luki. Od siebie może dodam:

1. Kiedy Witebski z Francescą wyjeżdżali do Włoch PPU chciało od niego odkupić kram, tylko jest jedno zasadnicze "ale". Prawnym właścicielem radia i studia nagraniowego jest Czerepach, który przecież założył ów koncern medialny ;)
2. Nie można łączyć funkcji dyrektora gimnazjum z radnym gminnym.
3. Wójtowa zdawała egzamin praktyczny na prawo jazdy... we Wilkowyjach, co jest niemożliwe ;)

Kwarc

Oczywiście, że po tylu latach i odcinkach, nie da się fabuły przeprowadzić przez serial bez potknięć i błędów, i jeszcze tak, żeby się wszystkim przez 10 sezonów jednakowo podobało, stąd cała zabawa :) Ale szukamy dziury w całym z przymrużeniem oka i bez złych intencji :)
1. Zgadza się, to nawet wcześniej wyszło, bo Czerepach przed ucieczką do Brukseli (ani po powrocie) sprawy nie rozwiązał i nie uporządkował. Podczas strajku Czerepach coś mówił o przewodniczącym strajku, który ma prywatną telewizję, więc lepiej go jednak nie brać na dołek. A i przy debacie zbyt dużo do powiedzenia w kwestii organizacji nie mieli (mówię o stronie organizacyjnej, nie o ich strategii politycznej);
2. Tak. Jest kilka potknięć tego typu. Podobnie jak Stasiek momentami jest od wójta zależny aż nadto, wójt mu służbowo grozi. A on nie jest strażnikiem gminnym, tylko policjantem, na którego wójt służbowy wpływ ma znikomy (nie mówię oczywiście o pewnych wpływach prywatnych...);
3. Oj tak. Mało tego - instruktor wydawał się nie mieć własnego hamulca, tylko leciał z wójtową po tych kurach i ludziach, aż się kurzyło. Osobiście uważam, że na początku to było śmieszne, ale potem zaczęli to nieco przeciągać, wójtowa jak nie z kurą, to z kaczką, wszyscy uciekają, instruktor nie panuje, i tak dalej. Słowem - rozumiem naciąganie dla komizmu, ale przeciąganie to już czasem szkodzi. I jeszcze ten egzamin...

By_the_Bay

Tak, wiem... też uwielbiam Ranczo, a wszelkie błędy to raczej dla śmiechu listuję :P
1. Wczoraj oglądałem odcinek ze strajkiem budżetówki, którym dowodził Tomek i nawet Czerepach wspominał o swoim radiu. Zabawne, że nie wpadł na to, by przypomnieć Witebskiemu o tym czyje tak naprawdę jest to radio i od tej strony go utemperować :P
2. Ogólnie to ze Staśkiem to jest ździebko dziwnie... tak jakby był jedynym policjantem na całe Wilkowyje, co jest z lekka niemożliwe, bo często jedna komenda obejmuje kilka gmin, ale rejony nie są aż tak wielkie, a poza tym... mundurowi występują dwójkami, a jak mieliśmy te kilka scen w jego komendzie to zawsze był w niej sam.
3. Akurat to jak Halina robiła za motoryzacyjną plagę egipską było zabawne i nawet nie mam im za złe przerysowań, ale widać nie wiedzieli jak to zakończyć i wyszło trochę sztucznie... na rowerze nigdy nie nauczyła się jeździć i wybiła więcej kur niż ptasia grypa, ale nie zdała tylko dlatego, że jej wójt wszedł pod koła. Może, by to przeszło, ale damn... egzamin we Wilkowyjach? W sumie szkoda, że porzucili temat jej jazdy, bo wójtowa męcząca parkowanie równoległe już po zdaniu prawda byłaby czymś zabawnym, zwłaszcza jakby robiła to na oczach Ławeczki, ale niestety nie... pewnie nie chcieli przesadzać ze śmianiem się z kobiet, zwłaszcza, że w pewnym momencie stali się silnie proemancypacyjni.

Kwarc

Skoro mowa o odcinkach obecnie powtarzanych w ramówce pewnej stacji z serialami... ;) to rzuciło mi się także w oczy kolejne nieprawidłowe odniesienie do Powiatu (rozumianego jako JST, a nie terytorium). Halina kazała Koziołowi przestać się wygłupiać z babką i jej (według Haliny) rzekomym wypływem na niego, gdyż "ci z Powiatu usuną cię z Urzędu" - jako chorego psychicznie. To nie jest jedyne nawiązanie tego typu w serialu, Powiat jest w fabule pokazany jako bezpośredni "zwierzchnik" Gminy, a Starosta jest niemal szefem Wójta. Tymczasem w rzeczywistości funkcjonuje to zupełnie inaczej, a Starosta nie może Wójta zdjąć z urzędu, jakby zwalniał sekretarkę.

ocenił(a) serial na 7
By_the_Bay

"Na początek Ranczo 9 i Lodzia:
Rozpaczająca z powodu domniemanej zdrady męża Lodzia zostaje namówiona przez Halinę do odegrania się na Czerepachu także przez zdradę. Gdy obie robią przegląd potencjalnych kandydatów na kochanków, Lodzia wspomina o magistrze i uważa go za całkiem niezłą opcję. Wciąż romansująca z Ryszardem Halina zaczyna bardzo mocno odradzać tę kandydaturę - że nieciekawy, że się nie nadaje, że pigułami będzie pachniał, że pomysł bez sensu. Na twarzy Lodzi maluje się szczere zdumienie tymi argumentami i skalą protestu. Tymczasem w Ranczu 8 Lodzia i Czerepach odkryli romanse Kozioła z Moniką i Koziołowej z magistrem. Mało prawdopodobne, by mając taką wiedzę Lodzia jak gdyby nigdy nic wspominała w takich okolicznościach o magistrze. Jeszcze mniej prawdopodobne jest, że chciałaby w ten sposób być nieco złośliwą dla Haliny, zwłaszcza, że w serialu ukazano ją jako mało zdolną do kłamstwa i intryg. Lodzia nie powinna więc wspominać o magistrze w ogóle."

Lodzia zapytała o magistra, aby przekonać się czy Halina dalej z nim romansuje. Niewinne z pozoru pytanie o magistra z apteki i gwałtowna reakcja Haliny utwierdziły Lodzię w przekonaniu, że romans trwa.

ocenił(a) serial na 10
By_the_Bay

Bardzo chciałem coś skomentować, ale nie miałem pomysłu co, więc myślę ,,odświeżę stary dobry temat''. Przed chwilą czytałem temat ,,Quiz o Ranczo'', który przypomniał mi pewną zasadniczą kwestię - kiedy Lodzia wyjechała do Belgii, i Czerepach poprosił Solejukową o jakiś tam telefon, to jakim cudem ona gadała z tym gościem po francusku. Wiemy, że kobieta umie w trzech językach - angielskim, niemieckim i włoskim. Pierwszego i drugiego nauczyła się pomagając dzieciom w lekcjach ( też pewna nieścisłość - przecież w Wilkowyjskiej szkole nie było angielskiego, to co dopiero niemieckiego! ), a trzeciego nauczyła się do pracy w pierogowo-serowej spółce. O żadnym francuskim nigdy nie było mowy! Wyjaśnienie jest jedno - Solejukowa po prostu jest geniuszką.

Rafiki_07

Ja z kolei miałam wczoraj maraton 10 serii Rancza na DVD, więc też sobie odświeżę, a co mi tam ;)
Jakiś język w Wilkowyjach w szkole być musiał, jest to wymóg programowy. Dyrektorka miała problem z obsadzeniem etatu nauczyciela, ale mimo wszystko dzieci nie mogły się nie uczyć języka (w podstawówce obowiązuje jeden obcy od którejś klasy, nie pamiętam, czy w gimnazjum były dwa obowiązkowe, czy też jeden). Mogło być po prostu tak, że nauczyciel był taki sobie i z "doskoku" (miał te wymagane programem minimum kilka godzin), a dyrektorka chciała prawdziwą Amerykankę na stałe, z rozszerzeniem o lekcje w klasach młodszych, gdzie jeszcze angielski nie był obowiązkowy, itp. Z kolei języków typu francuski Solejukowa mogła się uczyć przy dzieciach chodzących do szkół średnich. Generalnie wątek Solejukowej jako poliglotki jest całkiem sympatyczny (mogła mieć też łatwość uczenia się języków obcych, niektórzy tak mają, a jako pracowita i chłonna wiedzy kobieta, nie poprzestawała na zwykłej pomocy przy odrabianiu, tylko sobie coś tam poczytała, gdy dzieci były w szkole), aczkolwiek czasami mógł być nieco "przytemperowany", bo mimo wszystko Solejukowa nie miała za bardzo czasu i okazji na szlifowanie języków (np. czytanie tekstów w oryginale, a przede wszystkim - na rozmowy i słuchanie w oryginale), a wiadomo, że gdy nie korzystamy z języka obcego regularnie, to tracimy biegłość i płynność. Mogła więc Kazia na przykład świetnie czytać i przekładać na polski, ale w mowie przydałoby się albo więcej polskiego akcentu, albo pewne wahania, przypominanie sobie słowa, prośby o powtórzenie, itp. Żeby się ostatecznie dogadała i załatwiła, tak jak ten telefon Czerepachowi, ale jednak z pewnymi ograniczeniami wynikającymi z rzadkiego używania języka w życiu codziennym.

By_the_Bay

Mam pytanie dot.Solejuków -w I serii mieszkają w zaniedbanej chałupinie wśród pól,do gospodarstwa prowadzi piaszczysta, polna droga,wokół żadnych zabudowań.Potem mają piękny dom (za pierogi), gdzieś we wsi, mają sąsiadów. Nie śledziłam wiernie kolejnych sezonów, więc pewnie coś przeoczyłam.Kupili działkę we wsi czy co?

mulanowska

Ich nowy dom znajduje się w innym miejscu, ale nie jest to dokładnie wyjaśnione. Jeszcze w przypadku Solejuków widać jakąś postępującą budowę, w pierwszych odcinkach z nowym domem jest on jeszcze niewykończony w środku, wiszą jakieś folie zamiast drzwi, itp. W innych przypadkach zamiana domu dokonuje się na zasadzie "po prostu jest i już". Pomiędzy sezonami 4 a 5 kilku bohaterów buduje nowe domy, lecz scenarzyści jakoś tego zbyt wyraźnie nie umiejscowili w fabule, nie dali bohaterom scen z placów budowy - po prostu ni stąd, ni z owąd, domy kilku postaci są inne, nowsze, bardziej na bogato. W Ranczopedii wszystkie są pokazane, łącznie z rzeczywistą lokalizacją obiektów serialowych.

By_the_Bay

Dzięki za informację.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones