Proste silniki diesla bez żadnej elektroniki i zabezpieczeń mogliby uruchomić, wtedy Pan Monroe mógłby zabijać więcej. Inżynierowie nie wymarli, więc przynajmniej część diesli w samochodach dałoby się zmodyfikować i normalnie jeździć (mam tu na myśli zabezpieczenia typu odcięcie paliwa).
Zamiast zwykłego oleju napędowego można stosować olej roślinny. Jeżeli już mamy działające silniki to produkcja oleju roślinnego, żywności i innych rzeczy nie stanowiłaby większego problemu.
Poza tym, gdyby bohaterowie postępowali chociaż trochę logicznie to serial dawno by się skończył. Jestem dopiero na dwunastym odcinku, ale do tej pory mieli przynajmniej dwie okazje na zabicie Nevilla, jedną na zabicie Monroe'a (ale po co go zabijać od razu, najpierw trzeba pogadać) a gdy Charlie strzela do "grupy szturmowej" Flynna to zabija wszystkich jego żołnierzy, zostaje tylko Flynn, kilka metrów od niej... oczywiście ona strzela mu pod nogi.
Scen typu walka jeden na dziesięciu w której zwycięża ten jeden już nawet nie komentuję bo to oczywiste u hamburgerów.
Zadziałały tutaj prawa Murphy'ego - ten serial jest tak głupi jak to tylko możliwe.
Skończyłem pierwszą serię i za drugą się nie zabieram. Tutaj będzie SPOJLER: przez cały czas rebelianci chcieli zabić generała Monroe i zniszczyć całą milicję. W ostatnim odcinku na Filadelfię (czyli główną siedzibę milicji) lecą pociski (duże rakiety), które by załatwiły sprawę, ale oczywiście rebelianci wyłączają prąd i rakiety nie osiągają celu.
W tym serialu wszystko od początku do końca jest bez sensu.
tak uderza w teksas i ruszają Stany o władze -spoiler - nanotechnologia staje się bardziej materialna .... itd itd
Odświeżę temat.
Praktycznie ciągle w 2 sezonie o tym gadają, jak można tego nie zauważyć? ;p
Uderzają i w Filadelfię i w Georgię.
No nie dziwię się jak tak dokładnie oglądałeś ten serial, że nie wiesz jak się kończy 1 sezon.
"Duże rakiety" były to rakiety atomowe, lecą na Filadelfię i Georgie, aby zniszczyć obie stolice. Rakiety nie są wystrzelone przez rebeliantów, a pociski osiągają oba cele bo wyłączenie nastąpiło za późno.
Przecież to wiem. Rakiety wystrzelił były prezydent USA. Nie wiedziałem, czy doleciały bo przecież w ostatnim odcinku nie jest pokazane lub powiedziane czy wyłączyli w porę te komputery z systemem naprowadzania.
Tylko, że w twojej poprzedniej wypowiedzi wypowiadasz się jednoznacznie "oczywiście rebelianci wyłączają prąd i rakiety nie osiągają celu". Dlatego ci odpisałem, bo stwierdzasz fakty które nimi nie są. Jakbyś usilnie chciał tylko zniechęcić ludzi do oglądania tego serialu.
Nie bardzo Cię rozumiem.
W odpowiedzi na mojego posta wcześniej odpowiedziałeś, że nie oglądałeś 2 sezonu. Teraz piszesz, że "Przecież to wiem. Rakiety wystrzelił były prezydent USA". W końcówce 1 sezonu nie było powiedziane, kto wystrzelił rakiety, co najwyżej można podejrzewać - chociaż to, że Randall przed blackoutem pracował dla rządu nie znaczy, że pracuje nadal.
Poza tym (zaznaczam, że nie oglądałem jeszcze 2 ostatnich odcinków 2 sezonu) ci "Patrioci" jakoś nie pasują mi na rząd USA, bardziej na Iluminatów - znak okręgu (w domyśle - oka) w trójkącie.
Widziałem scenę, jak ktoś powiedział "zadanie wykonane Panie prezydencie" lub coś w podobie więc albo to było w ostatnim odcinku pierwszej serii albo na początku s2e1 bo zacząłem go oglądać ale nie skończyłem
Fakt, masz rację - była taka scena w końcówce 1 sezonu. Masz lepsza pamięć ;p
Z innej beczki - co do szeroko pojętego realizmu - wiele można wytłumaczyć, serial nie jest tak nielogiczny, jakby można przypuszczać. Z jedną rzeczą jednak przesadzili - po chwilowym unieruchomieniu nanitów w końcówce 1 sezonu, nagle cały elektryczny stuff zaczął działać! Zapaliły się światełka, zaczęły grać kaseciaki - no istne jasełka. Skąd niby wzięła się ta energia? Można przypuszczać z dużą doza pewności, że po blackoucie elektrownie raczej przestały ją produkować, bo i po co, skoro nanity blokowały wszystko. Siedziała w kablach? (Joke)
Nie mogą go od razu zabić bo jest zbyt ważną postacią w serialu, tym bardziej, że w późniejszych odcinkach będą współpracować razem, fajna zmiana kierunku fabuły. Równie dobrze główni bohaterowie mogli zginąć w 1 odcinku od jakiejś bomby przypadkowej i szybko by zakończyli serial. SEnsownie? Nie sądzę.
No właśnie, był ważną postacią w SERIALU a nie w ich świecie. Charlie i Miles przecież nie wiedzą, że są częścią serialu NBC, który musi mieć jak najwięcej odcinków żeby na siebie zarobić. Normalnie by go zabili przy pierwszej okazji, ale scenarzyści musieli sztucznie wydłużać serial.
W tym serialu nic nie ma sensu. Tak jak pisałes o silnikach czy innych rzeczach poza tym, w państwie takim jak USA nie znaleźli kilku starych aut bez elektroniki, ale oczywiście zapalniki w minach działają.
Wiem, ale tak samo jest też dużo starych samochodów które nie posiadają elektroniki - szczególnie w USA a ich w serialu jakoś nie widać. Chodzi mi o to że scenarzyści "wrzucali" do serialu tylko to co im pasowało.
Ale posiadają elektrykę. Nanotechnologia nie wyłączyła, bądź uszkodziła elektroniki, tylko wyłączyło/wyssało energię elektryczną.
Wydaje mi się, że nawet stare samochody (nie te na korbę) posiadają akumulatory...
"Proste silniki diesla bez żadnej elektroniki i zabezpieczeń mogliby uruchomić" - a jak niby uruchomić zimnego diesla bez świec żarowych?
Tak jak traktory z lat 50(poszukaj na YT ursus i landbulldog).W latach 90 polskiego Stara dało się uruchmić bez prądu.
Nie, no proszę cię.... Czy akcja Revolution toczy się w latach 50-ych? Ile pojazdów z tamtych lat przetrwałoby do dzisiaj?
BTW - człowiek uczy się całe życie, niestety na YT nie udało mi się nic znaleźć, jeśli masz link podeślij proszę
PZDR
Jak widzę to wątpię, że ci je poda. Ale i tak nie ma co szukać, bo w serialu nono-roboty wysysały każda energie elektryczną. Nawet ta co powstawała, bo inaczej można by czerpać energie np z elektrowni wiatrowych czy wodnych.
Normalnie, rozpalić pod nim ognisko bądź dogrzać go lampą lutowniczą. Siniki mogą działa i większość diesli jeszcze z lat 80 działałaby bez problemu.
Taa... Samochód (nie silnik - samochód) przed każdym uruchamianiem opalany w ognisku.... Niby można spróbować, niemniej w warunkach polowych przydatność takiego sposobu jest kwestią mocno dyskusyjną.
No tak, tylko po co go w ogóle gasić? To raz. A dwa, że problem z odpaleniem diesla występuje tylko w niskich temperaturach. W lato na Florydzie, nie potrzebujesz niczego do odpalenia takiego samochodu (na pych).
Ale jesteś 100 procentowo pewny, że diesel także nie zgaśnie jak nie będzie energii elektrycznej? A zasilanie świec?
I drugie "No tak, tylko po co go w ogóle gasić?" - a koniec paliwa? Serial jest jakieś 15 lat po zaciemnieniu, myślisz ze przez te lata pracował przemysł wydobywczy?
Jestem, świece w dieslu potrzebne są tylko odpalenia zimnego silnika. Szukamy tylko takiego z mechaniczną pompą paliwa i już. Poza tym nie trzeba wykorzystać takiego silniku do transportu. Dużo bardziej pewnie przydałby się w przetwórstwie, choćby do produkcji oleju roślinnego, na którym ten diesel mógłby działać. Dodatkowo załatwia problem z ogrzewaniem budynku. A z tak niewielkim obciążeniem i wymaganiami co do jakości paliwa, problem z zasilaniem go w paliwo prawie nie występuje, bo można go gonić olejem roślinnym, olejem opałowym, a nawet mazutem (stare silniki, choćby z wojska).
Dużo tych zależności, ale rzeczywiście mogłoby się to udać. Raczej nie byłby to dość powszechny sposób transportu (a skoro tak, to może jeszcze zobaczymy w Revolution jakiś spryciarzy, którzy uruchomili starego diesla).
Przy okazji - oprócz transportu raczej nie widzę innego (poza faktycznie ogrzewaniem) powszechnego zastosowania - wiemy, że nie da się wygenerować prądu elektrycznego.
Prądu się nie da wygenerować, ale nie zapominaj o tym, że nanotechnologia zaabsorbowała całą energię elektryczną.
Nie zapominam, ale nie do końca rozumiem o co chodzi. Rozwiń trochę temat, proszę.
W pewien dzień nastąpiła awaria, cały prąd, który został wygenerowany przed awarią został przechwycony przez nanotechnologię, prąd nie znikł, on dalej był, tyle że nie dostępny dla człowieka, on był tak jakby umieszczony w jakimś ciele fizycznym, będącym w powietrzu, dlatego w I sezonie, gdy zbliżyło się ten medalion, który jakby wybudzał te ciała i można było uruchamiać urządzenia.
Ha, ciekawe. Tak o tym nie myślałem, to by tłumaczyło te największą moim zdaniem dziurę w scenariuszu, gdy w ostatnim odcinku 1 sezonu po dezaktywacji nanitów włączały się urządzenia elektryczne - widowiskowe, ale zupełnie chybione. Chyba, że jest jak mówisz. Tylko, że to by była największa fikcja w tym serialu. Miałoby to daleko idące konsekwencje w stylu - bezprzewodowej energii generowanej z niczego (energia punktu zerowego). Chociaż... czy nie do tego miały pierwotnie służyć nanity...? :)
już gdzieś indziej podałem przykład 'zjadania' pola elektrycznego między okładkami kondensatora: nanit od strony okładki z + generuje własny plus, a od strony z - własny minus; w efekcie "w przestrzeni" nie ma pola elektrycznego, jest ono we wnętrzu nanita, czyli pole zostało zjedzone. Gdy wyłączyć nanita, pole wraca i wszystko gra [wszystko, co jest na baterie lub ma inne własne zasilanie]. Powyższe to oczywiście przykład, ot taki od ręki, że można 'zjeść' pole elektryczne. Geniusze w serialu oczywiście są mądrzejsi ode mnie, więc nanity pewnie 'mądrzej' działają. Co do diesla: z tych samych powodów nie ma silników parowych [jakie to są powody? patrz moją odpowiedź do Apokalipsa]