Kiedy niby?

a w sumie wiele razy; przynajmniej ja widze spora robieznosc miedzy sezonem 1 a pozostalymi - w 1 Max kocha Liz az do bolu, widac to chociazby w tym odcinku kiedy Liz musi zakonczyc zwiazek i zniechecic Maxa do siebie (Max z przyszlosci mowi o koncu swiata czy cos takiego)- ona go zniecheca jak moze a on chodzi za nia dalej jak wierny pies ;) Pozniej nagle robi dziecko Tess (fajnie pokazane, jak Liz ryzykuje szukajac mordercy Alexa, sama w nocy szuka dowodow, jedzie na lotnisko, poswieca sie a Max w tym samym czasie sie sexi);pozniejsza sytuacja ktora podsumowuja slowa (chyba) Marii: "how could you make Liz hold a gun??"; pozniej jak mial odlatywac na swoja planete sam z tym sluga nie odebral telefonu od Liz (a mogl, nic w tym czasie nie robil, stal i sie gapil jak jego "sluga" probuje uruchomic statek i ostentacyjnie wylaczyl dzwoniaca Liz) - "caly steskniony" wrocil tylko dlatego, ze nie udalo sie naprawic statku; a w 2 sezonie - kiedy mieli odlatywac cala grupa z Tess, z odlotu rezygnuje - o dziwo - "olewczy i majacy wszystko gdzies" Michael, ktory postanawia zostac m.in ze wzgledu na Marie. Gdyby nie odkrycie, kto zabil Alexa, Maxio by sru polecial zostawiajac ta swoja wielka, jedyna, nierozlaczna milosc. Akurat jestem po seansie wiec pamietam co nieco hihi :)

Maria była jeszcze lepsza. Michael dla niej zrezygnował z powrotu na rodzinna planetę a ona go zostawiła XD No kosmos po prostu. Kiedys ogladałam durny odcinek jakiegoś paradokumentalnego serialu na polsacie na ktorym jedna brzydka lesbijka zmusiła drugą ładną żeby ta bzyknęła faceta w celu zajscia w ciążę. Gdy zaszła ta brzydka okazała się zazdrosna i odeszła:D Jakoś tak ta sytuacja wydała mi się podobnie niedorzeczna:)

Też czułam jakiś taki niesmak gdy Max bzykał sie z Tess. Rozdarcie Isabell wydawało mi sie lepiej zrobione.

Hehe Maria i Michael ta para to sie nadaje na reality show. Ciagle cos, jak nie on to ona i tak w kolko :))

Masz racje. Czasem mozna by go tam usprawiedliwiac ale to sexowanie z Tess, podczas gdy Liz potrzebowala jego wsparcia w szukaniu zabojcy Alexa w zyciu. Baa on ja wrecz osmieszyl ze jak kosmita mialby zabic Alexa akurat a tu dynk ta głupia Tess, ktorej zrobił dziecko pacan. Mimo ze jestem fanka nadal tej pary to Max wiele razy mnie zrazil do siebie. Wiele razy skrzywdzil Liz swiadomie czy nie -niewazne. Potem jak Tess wrocila z dzieckiem to tez oczywiscie baran polecial jej na pomoc rozumiem dziecku ale jej? Nawet powstrzymał Liz gdy ja do sciany przygwozdziła hehe :))

Max się zachowywał jak palant zrozumiem to, ale Liz aniołkiem również nie była. Mimo, że miała go odtracić, nie umiała, zrobiła scenę z Kylem ok i po tym wszystkim jak Max chciał iśc dalej znów zaczęła mieszać, że ona chce przyjaźni,że go nadal kochai pragnie, w międzczasie jak on już jej wybaczał ta "zdrade" ona zaczęła robić sceny z Shaunem. (btw jemu tez zrobiła nadzieje, facet dla niej prawie poszedł do więzienia i co? Wróciła do Maxa, nawet o nim nie wspomniali w trzecim sezonie). Potem nagle chciała znów poczuć miłośc i wzięła raz zaczęla dawać sygnały Maxowi z ślubem w Vegas potem zaprosiła go na bal, po czym jak już powoli się znów do niej przekonał dałamu kosza i to na balu!. A Max pod koniec zachował się jak debil przez Tess, przez nią alienował się i zaczął ją rozumieć i oddalał się od wszystkich. Z resztą sama Liz chciała jej pomóc, rozterki Maxa wyszły na jaw przy koszu na śmieci. Widac było jak wszystko go przytłacza, zawsze przytłaczało. I bęc!.