ROZMAWIAĆ.
Zauważyliście? Większość ich (a zwłaszcza Carrie) rozterek i problemów w ogóle nie miałaby miejsca, gdyby one potrafiły rozmawiać ze swoimi partnerami. Zwłaszcza Carrie. Czasem, oglądając jakiś odcinek, mam ochotę złapać ją za kołnierz i wrzasnąć: POWIEDZ MU TO, CO MYŚLISZ, A NIE OCZEKUJ ŻE SIĘ DOMYŚLI, TY GŁUPIA BABO!
No, ale ciuchy mają ekstra :D
Co prawda to prawda - jak na ironię, to tylko Samantha (co unikała związków) potrafiła facetowi w paru słowach wyjaśnić, co jest nie tak :)
Wydaje mi się, ze w paru odcinkach nawet tłumaczyły to tym, że facet i tak nie rozumie, bo inaczej myśli i patrzy na relacje damsko-męskie
Dokładnie, prawie dobrnęłam do końca 1. sezonu i jestem pod wrażeniem schematu każdego odcinka: Carrie napotyka na jakąś kwestię w związku z Mr. Bigiem (wymyśloną lub nie), potem cały odcinek cierpi i go unika, słuchając oczywiście odmiennych opinii przyjaciółek, a na końcu odcinka w końcu rozmawia z partnerem i cały problem się rozwiązuje w minutę (może nie zawsze w zdrowy sposób, ale mniejsza w tym momencie o to). BOOOŻE. Jestem pod wrażeniem niedojrzałości większości głównych bohaterek. Wszyscy są tutaj w ogóle przedstawieni bardzo płytko i karykaturalnie, co nie wyszło wcale zgrabnie. Serial nadgryziony zębem czasu... :P