Sex Education (2019-2023)
Sex Education: Sezon 4 Sex Education Sezon 4, Odcinek 8
Odcinek Sex Education (2019-2023)

Odcinek 8

1h 25m
6,3 498
ocen
6,3 10 1 498
Sex Education
powrót do forum s4e8

Niestety 4 sezon pod kilkoma względami jest bardzo podobny do sezonu 3. Scenarzyści nie wzięli sobie do serca rady, że co za dużo postaci to nie zdrowo, bo oprócz dodania jednowymiarowych postaci, których osobowość można podsumować w max. 2 słowach postanowili pozbyć się postaci, które miały potencjał i nie zdolały go w pełni wykorzystać, bo twórcom zabrakło pomysłu (np. Ola, Jakob). Wiem, że nowa szkoła miała być kontrastem do konserwatywnej a'la katolickiej szkoły z poprzedniego sezonu i krytyką w stronę toksycznej pozytywności i pseudoprogresywności, ale mam wrażenie, że postacie w 4 sezonie zostały napisane okiem osoby starszej, która po kilkumiesięcznej eksploracji Tiktoka postanowiła opracować całą osobowość pokolenia Z na tej apce.

Zacznijmy od wątku Otisa i Maeve. To przykre, że główna postać przez 4 sezony przeszła małą przemianę i dalej jest praktycznie taka sama jak na początku. Pomimo tylu związków nadal nie potrafi komunikować się z dziewczyną, którą z pośród wszystkich swoich partnerek znał najdłużej i okazał jej wsparcie w trudnych chwilach, np. w klinice aborcyjnej. Podejrzewam, że głównym powodem była zatrważająca ilość postaci pobocznych, których wątki zostały stworzone, aby nie dopuścić do tego, żeby Otis nie wyszedł ze swojej foremki niezdarnego nerwusa. I nie chodzi mi o całkowitą zmianę o 180 stopni, tylko o progres. Bo tak jak w sezonie 1 kiedy Otis miewał częste ataki paniki z powodu traumy, jaką zaoferowała mu zdrada ojca i rozwód rodziców, tak znowu nagle z dupy pojawia się kolejny wątek jego traumy w postaci depresji porozwodowej u Jean. Rozumiem, że trauma może mieć wiele warstw, ale tutaj miało się wrażenie, że tutaj nie potrafiąc znaleźć sensownego powodu nerwicy u Otisa postanowiono na szybko jeszcze dorzucić ten wątek, który oczywiście w ciągu jednego odcinka został poruszony jeden jedyny raz bo po jednym razie nagle magicznie przestał być straumatyzowany i pora na CSa.
Wątek związku Otisa i Maeve był denerwujący i rozczarowujący, a zwłaszcza ciągły brak komunikacji między nimi, który zostałby rozwiązany jedną wiadomością i kłótnie o byle co. Na tym etapie ten schemat nie był już ekscytujący tylko męczący bo wiadome było prędzej czy później, że dojdzie między nimi do rozstania- albo tymczasowego albo na stałe, tak jak się stało. Sęk w tym, że nie rozumiem dlaczego nie mogli pozostać w kontakcie ze sobą? Maeve po raz kolejny zostaje przedstawiona jako postać, która w momencie otrzymania daru od losu postanawia spalić za sobą wszystkie mosty z osobami, które dawały jej tak największe wsparcie. I to jeszcze w formie listu. To jest jak zerwanie przez SMSa. A szkoda bo miała całkiem ciekawy arc.
Wątek nowej szkoły też jakoś specjalnie nie powalał - najpopularniejsza grupa uczniów ma max. dwie cechy osobowości i są bardziej irytujący niż Adam i grupka Aimee z 1 sezonu. Wisienką na torcie żeżuncji była impreza niczym wyjęta z gejowskiego klubu (to nadal jest szkoła??), gdzie uczniowie chodzą w połowie roznegliżowani i jawnie biorą używki bez ukrywania się??? I nikt nie chodzi na lekcje, tak jak np. w 1 sezonie? Mam ogólne wrażenie, że sezony 3 i 4 nie mają już w sobie tego, za co większość widzów polubiła serial na samym początku. Wiem, że to tylko serial, ale w 1 i 2 sezonie dało się jeszcze odczuć tą odrobinę realizmu w Moordale; uczniowie chodzili do szkoły, mieli lekcje i przerwy, były też interakcje z nauczycielami i między sobą. Im dalej, tym mam wrażenie, że otoczenie robiło się bardziej jałowe i bez życia.
Brakowało mi też poczucia solidarności postaci ze sobą, jak choćby w odcinkach 2.6 i 2.7, gdzie pomimo niechęci do siebie i widocznych różnic, dziewczyny były w stanie okazać Aimee wsparcie i zjednoczyć się dzięki podobnym przeżyciom. Może się mylę, ale wydaje mi się, że próbowano odtworzyć coś podobnego z powyższych dwóch odcinków w finałowym odcinku serii. Tylko problem w tym, że postać Cala jest jedną z najbardziej jednowymiarowych w całym serialu. Był w serialu tylko przez 2 sezony i jedynie w celu ukazania reprezentacji mniejszości; nie ma żadnych cech czy charakterystyk, za które można by było polubić czy poczuć sympatię do tej postaci, oprócz bycia osobą niebinarną i posiadającą dyskomfort psychiczny z tego powodu. Odczuwa się współczucie, ale to nie to samo, co w przypadku Aimee lub Erica czy Adama. Bo u Cala niestety nie ma progresu; ciągle jest źle, a przez brak jakiejkolwiek osobowości daje to jeszcze bardziej po oczach. Zamiast jego wątku wolałabym np. rozciągnąć wątek Viv i jej toksycznego związku bo moim zdaniem był za bardzo przyśpieszony i zrzucony na boczny tor.

W tym sezonie najbardziej podobał mi się wątek Adama i jego rodziców, Aimee i Ruby. Dla mnie to one ciągnęły fabułę do przodu. Wątek Jacksona miał spory potencjał, ale też postanowiono go odrzucić na boczny tor, tak samo ciąża poporodowa u Jean. Z kolei, nie podobał mi się wątek siostry Jean bo jej postać sprawiała wrażenie dopisanej do scenariusza na kolanie w ostatniej chwili. Wątek Ruby Otisa i O był jednym z ciekawszych, lecz mam wrażenie, że skończył się zbyt "cukierkowo", ale i tak cieszę się, że postanowili nie robić z nich pary bo przez pewien miałam wrażenie, że Otis zerwie z Maeve dla O.

ocenił(a) serial na 9
jvpiter

Zgadzam się z dużą częścią tej wypowiedzi. Bardzo niekomfortowe było dla mnie oglądanie tego sezonu ze świadomością, że twórcy wprowadzili tak dużo wątków, a kątem oka widziałam te 8 odcinków. To nie mogło pójść dobrze i nie poszło. Wątków i problemów było mnóstwo, pootwierano wszystkie i cała reszta sezonu opierała się na tym, żeby je jak najszybciej zamknąć. Ja tak gram w Simsy, jak potrzebuję sobie stworzyć całą historię, ale nie jest to historia mojej głównej postaci. Na szybko jakieś wydarzenie, bang, niespodziewana ciąża, bang rozstanie i bang następnego dnia ślub, bo wątek został zrobiony, postać ma historię i mogę kontynuować wątek inną postacią. Tylko że w tym serialu tej innej postaci nie było. Również uważam, że motyw Viv i jej chłopaka został potraktowany bardzo po macoszemu, a jednocześnie w mojej opinii, jest to problem, jaki ze wszystkich pobocznych poruszonych w serialu zdarza się najczęściej, choć mało się o tym mówi. Sama przeżyłam dokładnie coś takiego i ucieszyłam się, że ktoś podniósł ten problem na szerszą skalę, a tymczasem skończyło się na "nie no co ty, bądź silna". No dzięki!
Szkołę przedstawili w tym sezonie ogólnie jako miejsce, w którym uczniowie sobie mówią "dzisiaj strajkujemy", a głowy szkoły odpowiadają "no dobra, to egzaminy jutro, macie tu poduszki pod tyłki chociaż". Impreza ze zbiórką też absurdalna, wszyscy odwaleni jak szczur na otwarcie kanału, a wtedy wchodzą wszyscy, wszystkie wątki się magicznie kończą, wpada pastor z połową kościoła i przeprasza Erica xD bałam się, że po pastorze wejdzie Maeve z pierścionkiem zaręczynowym dla Otisa, ale na szczęście twórcy postanowili ich żałosną relację zakończyć czymś innym, choć równie głupim.
Szkoda. To był taki dobry serial.

ocenił(a) serial na 6
jvpiter

4 sezon to dno dna. NAD-poprawność polityczna irytuje. Netflix zaczyna tworzyć świat, w którym wartości przez niego promowane, ogólnie pozytywne jak tolerancja dla inności i mniejszości stały sie parodią samych siebie w najlepszym wypadku. Bo w najgorszym budzą odruch odwrotny, agresję i w rost rasistowskich i skrajnie homofobicznych zachowań w społeczeństwie. Czuję się jak gęś hodowlana, której wkładają rurę do gardła i na siłę wciskają do żołądka jedzenie aż do oporu. Budzi to odruch wymiotny i chęć obrony A może to tylko ja tak mam, bo z natury jestem trochę przekorna. Zauważyłam jednak, że po agresywnej obronie Jana Pawła II i ustawy zakazujących wyrażania się o nim krytycznie wzrosła gwałtownie ilość memów szydzących z niego. Zawsze gardziłam konserwatystami, bo ludzie którzy ograniczają swoje poznanie świata, do tego co znają, co jest gdzieś napisane budzili we mnie raczej politowanie. Generalnie jednak miałabym ich gdzieś, gdyby nie próbowali mi narzucić swoich poglądów na silę. Zawsze sądziłam, że ta druga demokratyczna strona jest tolerancyjna i zachowuje się skrajnie odwrotnie. Że każdy powtarza za Voltairem: "Nie zgadzam się z tobą, ale szanuję wolność twoje wypowiedzi" .A tu d u p a. Są tak samo agresywnie skrajnie przekonani o swojej racji, wyższości i nie potrafią się powstrzymać, by narzucić swój punkt widzenia innym. Agresywnie i siłowo. Zupełnie jak naziole. Dla mnie każda racja, która nie dopuszcza wątpliwości i nie jest ciekawa drugiej strony to prymitywizm. Bez względu na toczy szermuje krzyżem czy penisem czy nadużywanym słowem tolerancja. Bo obie strony chcą tolerancji dla swoich zachowań i odmawiają jej drugiej stronie, którą najchętniej by zagazowali. Co mam powiedzieć Tacie czy Dziadkowi, którzy nie są w stanie zrozumieć pewnych rzeczy i uznać je za normalne. Że mają się powiesić bo nie pasują do scenografii? To samo w drugą stronę. Dlatego niemal mnie odrzucało od 4 sezonu. Albo Netflix stracił kontakt z rzeczywistością, albo scenariusz napisali konserwatyści, chcący ośmieszyć środowiska LGBT. Jutro wybory. Dokąd skieruje się mój kraj?
Co do Maive. Sorry, ale jej wątek w pewnym momencie przestał być wiarygodny. Zdolności i IQ rozumiem, bo było widać, ze jest ponadprzeciętna. Jednak nagle obca kobieta jets chętna zaadoptować zbuntowaną 17-latke. Niepracująca matka narkomanka daje jej kasę na wygodne życie na amerykańskim kampusie w luksusowym akademiku. Gdyby Maive tam uczyła się i pracowała w McDonaldzie to ok. Ale nagle taka odmiana? Rozumiem, że postać została doświadczona przez życie, ale ten nagły zwrot to pasuje raczej do jakiejś kolumbijskiej bajki o Kopciuszku. Co innego gdyby dostała stypendium. Ale nawet wtedy nie mogłaby sobie pozwolić na beztroskie studiowanie bez pracy. W Stanach większośc studentów pracuje w wakacje. A tu dziewczyna ze slamsów nagle dostaje od matki narkomanki bez pracy, poszukiwanej przez policję zwitek banknotów i żyje bestosko. Chyba autorzy nie byli w Stanach. Albo nie mieli pomysłu na te postać. Albo aktorka miała inne zobowiązania i ograniczono bardzo jej postać. Musiał być jakis powód, by wysłac główną postać za ocean. A do tego kompletnie straciła pazur. Nagle z samotniczki jest gwiazdą socjogramu. Socjalizuje się na lewo i prawo. Sorry, ale takie coda to po latach terapii. Bardzo zepsuli i spłaszczyli te ciekawą postać. Moim zdaniem nie dogadali się z aktorką i zmarginalizowali jej postać. A do tego jest to dziewczyna przecudnej wprost urody. Przepiękna w każdym kolorze włosów. I mimo, że z reguły bardziej podziwiam urodę brunetek (pewnie dlatego, że sama nią jestem :):):):)) to akurat Maive najbardziej boska była jako blondynka. Ruby też śliczna. A męskich bohaterów to ojciec Otisa, którego kojarzę z serialu RZYM po prostu fascynujący. Ja jednak od zawsze mam słabość do dużo starszych mężczyzn. W wieku ojca:) Taki fetysz:)Bardzo podoba mi się także gra aktora, który gra Adama. Bardzo wiarygodnie pokazał rozterki z pozoru pewnego siebie chuligana, który kryje wrażliwe wnętrze. Bardzo ciekawa postać.

Barbarra_Ra

W którym miejscu ten sezon jest agresywny i nietolerancyjny - wskaż jakieś znaczące przykłady, bo nie mogę nawet jednego wymyślić. W którym miejscu dyskryminuje i nie szanuje innych poglądów?? Może ktoś w szkole zmuszał kogoś do bycia queer?? Zastanów się nad tym skąd u ciebie to obrzydzenie i odruch wymiotny - być może jesteś przyzwyczajona do polskiego błota tak bardzo, że jakakolwiek wizja bardzo odbiegająca od przemocowego i nieempatycznego gówna w którym żyjemy budzi agresję i automatyczny cancel. Twoje wrażenie, że ktoś ci próbuje tu coś narzucić jest iluzoryczne. Ten sezon jest ultra utopią - pokazuje jak powinny pewne rzeczy wyglądać, żeby relacje ludzi były spoko. To tylko jakiś tam kierunek.

ocenił(a) serial na 6
ell_meme

Ten sezon pokazuje świat jakiego nie ma. Mniejszości seksualne nazywają się "mniejszości" bo jest ich mniej. Tak zawsze było, jest i będzie. W tym serialu i w tej szkole ludzie hetero są mniejszością. Mam dość wciskania na siłę tej Netflixowej propagandy. Tej próby wmawiania na siłę, że hetero są w mniejszości, 50% społeczeństwa marzy o zmianie płci, że czarnoskórzy mieli równe prawa zawsze a w XVI wieku wychodzili za królów. Jestem za tolerancją, ale nie wmawianiu na siłę bzdur.

Barbarra_Ra

Haha. istnieją też szkoły specjalne albo integracyjne, gdzie są głównie osoby z jakimś rodzajem trudności lub niepełnosprawności. Czy film o takiej szkole to byłaby propaganda oraz wciskanie ludziom, że wiekszość społeczeństwa jest niepełnosprawna? Nie. Jedna szkoła to nie całe społeczeństwo, tylko jakiś tam mały azyl. twoje argumenty są totalnie z niewiadomo jakiej logiki.

ocenił(a) serial na 7
ell_meme

Totalnie się zgadzam. W ogóle także nie można przyjmować że tolerowanie mniejszości wyznacza granicze poglądów politycznych. Tolerancja powinna być po lewej i po prawej stronie. Czym innym jest to, że w Netliksie jest dużo LGBT i ktoś może uznać to za tendencyjne.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones